Premier z sentymentalną podróżą w Jaworznie: „Jednego się wówczas nauczyłem – że słowo naprawdę tutaj coś znaczy”

To wielka satysfakcja być dzisiaj w Jaworznie. Dla mnie osobiście - z dwóch względów. Po pierwsze - dla mnie to też podróż sentymentalna. Uświadomiłem sobie, że to prawie równo trzydzieści lat temu miałem okazję kilka miesięcy w Jaworznie pracować. Zabezpieczałem wtedy - odrdzewiałem i malowałem - takie legary podtrzymujące dach

— powiedział Donald Tusk z rozrzewnieniem premier podczas wizyty w Jaworznie, gdzie uczestniczył w uroczystości podpisania umowy na nowy blok energetyczny w Elektrowni Jaworzno III (Śląskie) powiedział, że dla niego wizyta w tym miejscu to także „podróż sentymentalna”, bo przed 30 laty pracował właśnie tutaj.

Nowy blok energetyczny zastąpi stare instalacje w tym zakładzie, wytwarzając ok. 5 proc. energii zużywanej w Polsce. Tusk przypomniał przy tej okazji swój kilkumiesięczny epizod pracy w tym zakładzie - w latach 80. ub. wieku.

To rzeczywiście jest wzruszenie, jak sobie pomyślę, co przez te trzydzieści lat stało się z nami, z Polską

— dodał Tusk. Zaznaczył jednak, że dużo ważniejsze, niż jego osobiste odczucia jest to, że Jaworzno jest kolejnym miejscem, gdzie rozpoczyna się „przedsięwzięcie tak ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Polski”.

To nie pierwszy raz, gdy premier wspominał czasy młodości. Odwiedzając w Barbórkę (4 grudnia) 2009 r. pobliski Libiąż Tusk mówił tamtejszym górnikom, że po pracy w jaworznickiej elektrowni „zawsze się szło na piwo”.

Myśmy mieli taką małą pijalnię piwa w drodze do naszego hotelu robotniczego w Szczakowej (dzielnica Jaworzna - PAP). Tam siłą rzeczy byli też górnicy. Jednego się wówczas nauczyłem – że słowo naprawdę tutaj coś znaczy. Można mieć do siebie pretensje, można umieć pięknie opowiadać. Ale na końcu tutaj liczy się konkret. Tę lekcję w pamięci przechowałem

— wspominał w 2009 r. Tusk. Widać niektóre lekcje trzeba wziąć co najmniej kilka razy, żeby coś z nich zostało.

PAP/mall