Jarosław Kaczyński: Słowa polskiego premiera są naprawdę bardzo niepokojące. Zaczynam się obawiać o polską demokrację

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. TVN24
fot. TVN24

Klaskałem Tuskowi w Sejmie, bo liczyłem, że nastąpi zmiana po tych latach nieudanej i udawanej przyjaźni z Putinem. Teraz widzę, że jest to tylko zmiana - w sferze PR-u, słów - wyznał prezes Jarosław Kaczyński w programie Bogdana Rymanowskiego „Jeden na jeden” (TVN24).

Na pytanie jak się czuje we wspólnym froncie z Putinem - takiego sformułowania użył premier Donald Tusk - Kaczyński odpowiedział:

Przypomnę może stwierdzenie moskiewskiej prasy i telewizji po wyborze Donalda Tuska: „nasz człowiek w Warszawie”.

I wyjaśnił:

Donald Tusk nie uczynił w ciągu tych lat niczego, co by pozwoliło zabezpieczyć Polskę pod żadnym względem: militarnym i jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne, i inne rodzaje bezpieczeństwa, także jeśli chodzi o konsolidację Polaków, żeby mieli poczucie, że są wspólnotą. Po drugie poza słowami nie czyni niczego, żeby dać sygnał Putinowi, że to się nie uda. Inni coś tam jednak robią.

Jako przykład zaniechania działań podał „dni polsko - rosyjskie” (rok Rosji w Polsce i rok Polski w Rosji - przyp. red.)

A porozumienie z grudnia ub. roku o współpracy? Nie można by czegoś zrobić? Dać sygnał, że to nie tylko słowa i demonstracje?

— dodał gość Bogdana Rymanowskiego..

Kaczyński przyznał, że był moment kiedy popierał stanowisko premiera ws. Ukrainy.

Ja wybrałem nie interesy partykularne tylko interes Polski. Bo liczyłem, że nastąpi zmiana po tych latach nieudanej i udawanej przyjaźni z Putinem. Teraz widzę, że jest to tylko zmiana - w sferze PR-u, słów. Jak zwykle u Donalda Tuska. I muszę to krytykować, bo tu chodzi o interes Polski.

Dodał też:

My uprawiamy politykę inaczej. Gdyby mi nie zależało na Polsce, to bym nie klaskał wtedy. Liczyłem na zmianę i znów się zawiodłem. Nie będę się ścigał na ostre sformułowania

Na pytanie - co będzie jeśli wybuchnie wojna i czy premier może wtedy znów liczyć na poparcie PiS - prezes tej partii odpowiedział:

Miejmy nadzieję, że wojna jednak nie wybuchnie. Ale to nie dzięki Donaldowi Tuskowi, tylko tym którzy jednak coś robią.

Gdy dziennikarz zapytał, co by zrobił lider opozycji w sprawie Ukrainy, gdyby kierował rządem padła odpowiedź:

Przede wszystkim wycofałbym się z tych wszystkich ostatnich przedsięwzięć, które zostały podjęte. Natomiast proszę pamiętać, że rząd Tuska działał przez 6 i pól roku i gdyby działał inaczej, mogłoby to przynieść realne zmiany. Byłbym w pierwszej linii tych krajów, które chcą powstrzymać ekspansjonizm rosyjski, który grozi nie tylko Ukrainie ale i Polsce. Niezatrzymanie tego ekspansjonizmu będzie oznaczało bezpośrednio nieszczęście dla Polski. Taki typ monachijskiego tchórzostwa naprawdę zawsze prowadzi do nieszczęścia.

— mówił.

Odnosząc się do uwag premiera o podważaniu wiarygodności Polski (co zdaniem Donalda Tuska ma miejsce, gdy Kaczyński mówi o konieczności kontrolowania wyborów) prezes PiS powiedział:

Tu nastąpiło przekroczenie pewnej granicy. Przecież wszystkie instytucje demokratyczne związane z praworządnością - opierają się na zasadzie ograniczonego zaufania.

Po drugie mieliśmy dziwne wydarzenia jak wizyty przedstawicieli PKW w Moskwie. Czego tam szukali? Czy w Rosji są demokratyczne wybory? Na czym miała polegać ta współpraca? Ci, którzy boją się - a najwyraźniej Donald Tusk się boi - liczenia głosów, niezależnego liczenia - sami sobie wystawiają świadectwo. Strzeżonego pan Bóg strzeże.

Przypomniał też, ze PiS chciał już dawno zmian w ordynacji wyborczej:

Zgłosiliśmy 10 poprawek do ordynacji wyborczej, które zwiększałyby pewność, że wybory są przeprowadzone w sposób uczciwy. Wszystkie zostały odrzucone.

Uważamy, że ci, którzy boją się kontroli dają sobie sami świadectwo i to jest bardzo ale to bardzo niedobre. I zaczynam się obawiać o polską demokrację. Słowa polskiego premiera są naprawdę bardzo niepokojące.

Zdaniem Prezesa PiS wbrew temu co mówi Donald Tusk Polska nie jest liderem w sprawie Ukrainy.

Polska jest krajem, który zachowuje się w sposób co najwyżej wstrzemięźliwy, jeśli chodzi o działania. Gdyby Polska miała być liderem musiałaby mieć zupełnie inne kierownictwo. Jeśli na czele Polski nie staliby ludzie, którzy usiłowali się przyjaźnić z Putinem, mimo, że Putin ich upokarzał, to byłoby zupełnie inaczej.

Kto się przyjaźnił ? - chciał doprecyzować Bogdan Rymanowski.

Przyjaźnił się Donald Tusk mimo, że z tamtej strony nie spotkało go niczego poza upokorzeniem.

— doprecyzował Kaczyński.

Były premier zarzucił też Tuskowi brak empatii, co jego zdaniem było widać m.in. podczas rozmów z rodzicami dzieci niepełnosprawnych.

To jest coraz bardziej widoczne i ten zarzut jest coraz bardziej uzasadniony. Strasznie mi przykro, że człowiek, który stoi na czele polskiego rządu w ten sposób się zachowuje. To przykre, bolesne.

— mówił.

Na pytanie czy to Putin zamordował śp. Lecha Kaczyńskiego - prezes PiS odpowiedział:

Nie ma w tej chwili żadnego, jeśli chodzi o oficjalne, wyjaśnienia, które można by uznać za wiarygodne. Dlatego trzeba tę sprawę dokładne zbadać, przyjmując wszystkie możliwe ewentualności, bo nie ma żadnych przesłanek, żeby jakąkolwiek wykluczyć.

Ale to badanie zdaniem Kaczyńskiego należy przeprowadzić już po zmianie władzy w Polsce.

Bo przy tej jest to niemożliwe.

— dodał

Jego zdaniem są do tego potrzebne nowe rozwiązania prawne, m.in. zlikwidowanie przedawnienia za popełnione w tej sprawie czyny.

Odnosząc się do tez głoszonych przez Antoniego Macierewicza, że w prezydenckiej salonce doszło do wybuchu, Kaczyński stwierdził:

Antoni Macierewicz odwołuje się do analiz naukowców. Uważam, należy głos naukowców, którzy nie ulegli smoleńskiej poprawności politycznej, brać bardzo poważnie pod uwagę. Bardzo takich naukowców szanuję.

— podkreślił Jarosław Kaczyński.

ansa/ TVN 24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych