Profetyczne zdolności premiera a korupcyjna afera w Krakowie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Andrzej Walczak, Jagna Marczułajtis-Walczak i Donald Tusk w sierpniu 2013 r. Fot. Profil Andrzeja Walczaka na Facebooku
Andrzej Walczak, Jagna Marczułajtis-Walczak i Donald Tusk w sierpniu 2013 r. Fot. Profil Andrzeja Walczaka na Facebooku

Ech, rozkręca się nam prezes. Jedno zdanie, a ile wieloznaczności. Bo czy „rozkręca” w sensie „rozpędza” czy raczej „demontuje, rozbiera, dokonuje autodestrukcji”. To zostawiam Państwu, podobnie jak i to, który konkretnie prezes się rozkręca i w jakim sensie. Mnie akurat chodziło o prezesa Rady Ministrów i jego coraz większą aktywność medialną, graniczącą już w zasadzie ze stałą na ekranie obecnością.

Po raz kolejny potwierdza się stara (ile to już lat…) prawda, że największą siłą Platformy Obywatelskiej jest Donald Tusk, który jednocześnie symbolizuje (a przynajmniej powinien) wszystko to, co uznać należy za wielkie porażki tejże Platformy Obywatelskiej. Służba zdrowia i wschodnia polityka zagraniczna – niech wystarczą za przykłady. A jednak Tusk się rozkręca. Rozbraja ładunki zastawiane przez opozycję (nie da się dziś rozumieć tego słowa inaczej niż PiS), mówi po angielsku jak stary Kaszub i wraca do wojny polsko-polskiej z uśmiechem na ustach. Pytany niedawno o pamiętne słowa śp. Lecha Kaczyńskiego na wiecu w Gruzji, gdy polski prezydent przestrzegał świat przed rosyjską ekspansją na Ukrainę, kraje nadbałtyckie, a może i Polskę, premier Tusk oznajmił tonem wyroczni delfickiej:

Mam nadzieję, że nigdy tak nie będzie, a przepowiednia Lecha Kaczyńskiego nigdy się nie sprawdzi. Przewidzieć, że Rosja będzie starała się utrzymać kontrolę nad terenem dawnego ZSRR, to nie trzeba być profetykiem. Tak brzmi oficjalna doktryna moskiewska od wielu lat. Ważniejsze niż wróżby są działania, by temu zapobiec.

I cóż pan, panie premierze, uczynił, by temu zapobiec? Jakie działania zostały podjęte? Czy zaliczyć do nich oddanie śledztwa smoleńskiego Rosjanom i zapewnianie Putina o pełnym do niego zaufaniu? Czy działanie te objęłyby także liczne polsko-rosyjskie rozmówki ministrów spraw zagranicznych – o katyńskim ludobójstwie czy konieczności oddania wraku? Jeśli o takie właśnie działania chodzi, to może rację ma prezydent Komorowski, że kto nie wiedział, iż Rosja może tak działać, musiał być „idiotą”.

Mocne słowo, nic dziwnego, że wzbudziło taki entuzjazm u tej części internautów, która nie zdążyła jeszcze zapomnieć serii ukłonów i peanów na cześć najwyższych władz państwowych Federacji Rosyjskiej. Sterty artykułów wychwalających postawę tychże władz na drodze do całkowitego pojednania. Trajkotania ekspertów od polityki międzynarodowej, monologów bełkotanych przez zakorzenionych w komunie artystów i paru pomniejszych, jak mówi pan prezydent, „idiotów”.

No dobrze, zejdźmy na ziemię. Któż może mieć do premiera Tuska pretensje, że nie było jednak tak, jak chce sugerować, i że owej „intuicji” co do Putina nie miał za grosz, skoro i na własnym, platformerskim podwórku tak trudno mu się rozeznać. Oto mąż posłanki PO, Jagny Marczułajtis miał oferować korzyści majątkowe dziennikarzowi portalu LoveKrakow.pl – w zamian za teksty korzystnie opisujące perspektywy grodu Kraka na drodze do organizacji zimowych igrzysk. A przecież sam Donald Tusk przyznaje, że działania Marczułajtis oceniał ze wszech miar pozytywnie.

Obserwowałem jej działania na rzecz igrzysk, ona w jakieś mierze była pomysłodawcą i inicjatorką tego ambitnego projektu. Działała bezinteresownie i z niezwykłym oddaniem

-– mówi premier.

Cóż zatem zawiodło? Uczciwość, odpowiedzialność, czujność? Nic z tych rzeczy. Winny jest… męski szowinizm.

Być może w ogóle kobiety w sporcie, jeśli chodzi o szczyty, jakoś nie mają szczęścia. Może też irytują swoją aktywnością i skutecznością

– tłumaczy Tusk.

Wszystko jasne – mąż pani Jagny zirytował się jej aktywnością, więc skutecznie jej tę aktywność zdezaktywował. A premier? No cóż, pewnie, gdy afera się rozkręci i padną prokuratorskie zarzuty, stwierdzi to samo, co o Rosji.

Przewidzieć, że posłanka PO będzie starała się utrzymać kontrolę nad propagandą sukcesu, to nie trzeba być profetykiem

-– powie zapewne szef rządu.

I cóż, znowu będzie miał rację.

Krzysztof Feusette

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych