Wyższe uczelnie w wersji Kudryckiej. Za jakie zasługi minister jedzie do Brukseli?

fot. kudrycka.pl
fot. kudrycka.pl

Francuskie wyższe szkoły, tzw. Grandes Ecoles i francuskie uniwersytety coraz częściej oferują swoim studentom możliwość wyjechania na studia magisterskie za granicę. A z tych ofert francuska młodzież korzysta coraz chętniej. O zainteresowaniu młodych Francuzów zdobywaniem wiedzy poza granicami kraju świadczą liczby: aż 80 proc. studentów Grandes Ecoles miało podczas swojego kształcenia jakiś epizod międzynarodowy, a aż 1/4 ma za sobą dłuższy pobyt zagranicą.

Francuskie szkoły wyższe włożyły duży wysiłek w to, aby móc umiędzynarodowić swoje programy, a co za tym idzie – też dyplomy. Przykładem jest stworzenie – obok magistra (master specialise), mastera nauk (master of science), który jest o wiele bardziej użyteczny podczas rekrutacji na uczelnie zagraniczne. Co ciekawe, jak mówi Pascal Vidal – dyrektor studiów licencjackich i magisterskich w Skemie – program, który był rodzimie skierowany do Francuzów stał się bardzo popularny wśród obcokrajowców i odwrotnie.

Coraz więcej szkół – szczególnie tych ukierunkowanych na zarządzanie – oferuje kandydatom studia magisterskie, które przynajmniej częściowo odbywają się zagranicą. Stworzone zostały nawet specjalne programy, takie jak International Business Management, który oferuje zdobywanie dyplomów równocześnie na uczelniach w Bilbao, Bradford i Akademii im. L. Koźmińskiego.

Tymczasem mam wrażenie, że polskie szkolnictwo wyższe cofa się wobec tego, co robi Zachód.

Barbara Kudrycka ani nie zadbała o nawiązanie współpracy między polskimi uczelniami, a między dobrymi uczelniami zagranicznymi. Polscy studenci, owszem, na wymianę mogą wyjechać, jednak bardzo często wybór mają niewielki, a to co im pozostaje to „ochłapy” europejskich szkół wyższych. O uczelniach poza europejskim kontynentem już nie wspominam – wyjechanie na dobrą uczelnię w Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie graniczy z cudem. Także z cudem finansowym, bo okazuje się, że po zmianach w europejskim programie Erasmus, zamiast większej ilości pieniędzy – pieniędzy jest mniej. Wprowadzenie „ulepszonego” Erasmusa, czyli Erasmusa + spowodowało de facto zmniejszenie kosztów i wiele osób zostało bez dofinansowania do wymiany.

Była minister szkolnictwa wyższego wiele mówiła o innowacyjności na polskich uniwersytetach. Jednak chyba efektów de facto nie widać, bo polskie uczelnie wciąż pozostają w ogonie światowych rankingu. A osoba, która jest jedną z odpowiedzialnych za sytuację, jaką mamy na uniwersytetach zostaje nagrodzona dobrym miejscem na listach do Parlamentu Europejskiego, czyli de facto spokojną posadką i pensją na następne 4 lata. Sorry, taką mamy politykę…

Magdalena Czarnecka

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych