Feusette dla wPolityce.pl: Zaproponujmy Rosji, by oddała wrak na wyłączność „Gazecie Wyborczej”. To może rozwiać jej - kreślone przez red. Wrońskiego – obawy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Paweł Supernak
fot. PAP/Paweł Supernak

Trzy odłamki metalowe w brzozie mogą pochodzić z tupolewa. Co do siedmiu innych biegli nie wykluczają, że mogą pochodzić z tupolewa.

Sprzęt, który został przez polskich biegłych użyty do wykrycia ewentualnych materiałów wybuchowych, ma to do siebie, że nie można mu ufać.

Specyfika tych urządzeń jest taka, że mogą dawać wyniki fałszywe

– mówił dziś prokurator wojskowy Szeląg.

Kto decydował, iż takie właśnie urządzenia zostaną przez polskich biegłych wykorzystane i czy cywilizacja zachodnia uporała się z tym problemem, konstruując urządzenia wykazujące dane prawdziwe, nie fałszywe, prokuratura milczy.

Czego do tej pory nie oddali nam Rosjanie? Szczątków samolotu, czarnych skrzynek, dokumentacji lotniska w Smoleńsku oraz procedur obowiązujących na tymże lotnisku. Czy bez tego wszystkiego możemy zakończyć śledztwo? Niby nie – bo przecież oczywiste jest, że nie da się zakończyć żadnego śledztwa, choćby w sprawie wypadku drogowego, bez środka komunikacji, który się rozbił. Ale w zasadzie – tak, bo „w przeciwnym razie musielibyśmy uznać, iż polska prokuratura stała się zakładnikiem prokuratury obcego państwa” – mówi prokurator Szeląg. Dlaczego mielibyśmy uznać inaczej? Tego nie mówi. Ale twierdzi jednocześnie, że nawet nie mając ani wraku, ani czarnych skrzynek, polscy prokuratorzy wojskowi „wykonali wszystkie z zaplanowanych czynności”. Ku chwale ojczyzny - mierz siły na zamiary.

Jakże by jednak sprawy nie zagłuszać - choćby słowami prominentnych działaczy PO, którzy na każde pytanie dotyczące katastrofy podnoszą krzyk, że „PiS będzie opowiadał o sztucznej mgle, helu i ataku kosmitów”, choć tezy te powtarzał nie PiS, a raczej będący dziś pupilem mainstreamu mecenas Rogalski – dla każdego normalnie wnioskującego człowieka jedno jest jasne. Dopóki Rosjanie nie oddadzą wraku, wciąż na drodze do pełnej prawdy o przyczynach tragedii w Smoleńsku będziemy zmuszeni walczyć z prawdziwą „sztuczną mgłą”, rozsyłaną także przez prokuraturę wojskową. Bo czymże innym jest dowodzenie, że „specyfika urządzeń do wykrywania materiałów wybuchowych jest taka, że mogą dawać wyniki fałszywe”? Skąd zatem prokurator Szeląg wie, które są „fałszywe”, a które „prawdziwe”? Czy nie lepiej zatem badać na węch albo na czuja?

A jaki może być powód, że Rosjanie wciąż nie oddają nam wraku? Z odpowiedzią już rano spieszy red. Wroński, dyżurny satyryk z Czerskiej, ten sam, który drwił z ofiar katastrofy przy okazji pisowskiego blamażu na Cyprze, a który dziś znowu robi w TVN24 za eksperta od wszystkiego. Cóż zatem dowiedzieliśmy od Wrońskiego? Że „Rosjanie nie oddają wraku, bo się boją, co z nim zrobimy”. Kończ waść, wstydu sobie oszczędź - cóż zatem takiego my Polacy z nim zrobimy? Pozostawimy bez osłony na śniegu i deszczu, by niszczał? Wybijemy resztę szyb? Umyjemy przed pobraniem wszystkich próbek?

Jestem w stanie zrozumieć, że dla Wrońskiego wielu dróg ucieczki przed ostateczną autokompromitacją nie ma. Ale czy w swej nieprzeniknionej mądrości, w swym chytrym sprycie, wreszcie niezmierzonej odwadze nie mógłby rozważyć takiej oto opcji, na którą wpadłem, oglądając dziś jego popis tańca na błocie, a potem konferencję prokuratury wojskowej.

Może by zaproponować rosyjskiej prokuraturze, by oddała wrak, ale wyłącznie do dyspozycji „Gazety Wyborczej”? Większej gwarancji, że nikt z nim niczego niewłaściwego nie zrobi, nie znajdzie się już poza Rosją chyba nigdzie.

Krzysztof Feusette

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych