Babcia i dziadziuś zanim walną w kalendarz nie mają lekko. Skasowano żłobki, pozamykano przedszkola, jedna nieudolna ministra wymieniła ministrę zdejmującą spodnie przed fotoreporterem, związkowiec oświatowy przyssał się na dobre do stołka i tylko jego broni.
Szczęśliwy, kto ma babcię lub dziadka. A jeszcze szczęśliwszy, gdy ma ich oboje. Bo to seniorzy muszą wziąć się w garść i wrócić do pracy. Podobnie z naszym państwem. Odrzucone pokolenie 50-cio, 60-latków długo liczyło na młodzież. Ale ta niestety rezygnuje z walki. Masowo wyjeżdża. Teraz też szykują się do wyjazdu tysiące. Nie widzą tu przyszłości. Wyprzedany kraj. Brak pomysłu na reindustrulizację. Bezrobocie. Łudzenie, że trochę drgnęło, wzrosło. Głównie to na kontach transferujących pieniądze. PO–wiaki zaczynają nawet kampanie. Ich ekonomiści będą klarować ciemnemu ludowi o sukcesach transformacji. Już zapowiada „występki” jeden z głównych sprawców nieszczęść obywatel Kuczyński (niech pilnie poczyta o sobie w najnowszej książce Karola Modzelewskiego). Gadaj sobie dziadku. Jak jest każdy widzi. Łańcuchowi dziennikarze zbierają się w kupki. Obywatelka Lisowa zaczyna od Aleksandra Kwaśniewskiego. Za nią inni. Oglądacze publicznych mediów znowu będą marnować czas na pożeraniu okiem i uchem zużytych do cna, plątających się teraz w zeznaniach niegdysiejszych usłużnych przekonywaczy.
Jak długo jeszcze będzie się wylewał szlam z ekranów i głośników. Słychać, że zapowiada się ostra kampania. Nie wierzę! To będą nudy na pudy i dalsze przelewanie z pustego w próżne. Tak jak marnowanie pieniędzy na rzekomą „walkę” z bezrobociem. To lipa i fikcja. Jedynie dająca zarobić szkolącym bezrobotnych. Zniechęcenie szukaniem pracy jest już powszechne. Tylko na Mazowszu beznadziejnie zarejestrowanych jest 300 tysięcy ludzi. A tu przecież jest stolica, Warszawa – Eldorado, gdzie stosunkowo najłatwiej w Polsce o robotę. Tymczasem domorośli myśliciele czepiający się nadal władzy kombinują, by tworzyć lokalne centra przemysłowe przy dużych aglomeracjach i w ten sposób jeszcze bardziej wyludnić kraj, prowincję.
Dokąd zmierza ta nieposkromiona banda szaleńców. Jak długo jeszcze trwać będzie w naszym kraju wyczekiwanie na cud?
Obecnie, na zebraniach publicznych, byli miłośnicy generał Anodyny milczą. Nie słychać też zachwytów nad transformacją. Trudno by uwierzyć, że jedna książka profesora Witolda Kieżuna tak wiele uczyniła. Ta łopatologiczna praca znakomicie pokazuje przebieg zbrodni w białych rękawiczkach. Dokonali jej niedouczeni wychowankowie marksistowsko-leninowskiej uczelni zawiadywanej przez sekretarza KC, „wodza” nauki Werblana. Faceci ci, którzy powinni teraz wstydliwie zamilknąć, nadal klepią swoją literacką mantrę choć w coraz mniejszych salach.
Na falach TOK FM nadal płynie radosna afirmacja dokonań periodu, w którym zniszczono przemysł i zadłużono kraj. Stałe tam grono tokuje na jedną nutę. Może pora tych panów podmienić?
Artykuł ukazał się na portalu SDP.PL - POLECAMY!
Stefan Truszczyński
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/190013-lancuchowi-dziennikarze-zbieraja-sie-w-kupki-jak-dlugo-jeszcze-bedzie-wylewal-sie-szlam-z-ekranow-i-glosnikow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.