Bardzo się posypał mit wielkiego europejskiego męża stanu Donalda Tuska. Mit stworzony na krajowy użytek, bo na Zachodzie polityczni przywódcy nie są może wybitni, ale dobrze wiedzą, kogo powinno się traktować poważnie. Tuska właśnie wystawili wszyscy ważni przywódcy państw UE, gdy odgrzał stary plan rządu PiS – unii energetycznej. Gdyby Merkel, Hollande, Cameron, Renzi czy Rajoy zamierzali i chcieli wesprzeć plan unii energetycznej, Tusk ogłosiłby go w towarzystwie kilku z nich, a przynajmniej kanclerz Niemiec. Podobnie Donald Tusk został wystawiony w kwestii mocnych sankcji oraz znaczącej obecności oddziałów NATO na terytorium Polski.
Jeszcze bardziej posypał się mit Talleyranda, Metternicha i Kissingera w jednym, czyli Radosława Sikorskiego. Podczas gdy Sikorski ogłaszał, że trzeba w Polsce rozlokować „dwie ciężkie brygady” wojsk NATO, jego niemiecki „przyjaciel” Frank Walter Steinmeier stanowczo stwierdził, że nie ma takiej potrzeby. Jeszcze ostrzejsze stanowisko zajął szef MSZ Holandii Frans Timmermans, dając do zrozumienia, że to pomysł absolutnie „od czapy”. Czyli obaj ministrowie elegancko wysłali Talleyranda z Chobielina „na drzewo”.
Podczas niedawnego Szczytu Bezpieczeństwa Nuklearnego w Hadze, Radosława Sikorskiego już całkiem brutalnie wysłał „na drzewo” szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow. Nie chciał z polskim ministrem w ogóle rozmawiać, dając do zrozumienia, że Sikorski nie jest nikim ważnym w europejskich dyplomatycznych szachach. I zrobił mu to ten sam Ławrow, którego Sikorski zapraszał do Warszawy na konsultacje z polskimi ambasadorami. W świat poszedł komunikat, że szef MSZ Rosji nie chciał rozmawiać z ministrem spraw zagranicznych kraju, którego Moskwa nie uważa obecnie za wartego uwzględniania w ważnych celach i kierunkach swojej polityki. A jest tak m.in. wskutek bardzo solidnej pracy samego Sikorskiego, czyli dzięki pasmu jego klęsk w polityce wschodniej.
O tym, że mit Tuska jako męża opatrznościowego Europy jest tylko propagandowym balonem na krajowy użytek, mogliśmy się przekonać podczas wyłaniania kandydata Europejskiej Partii Ludowej na nowego szefa Komisji Europejskiej. W UE jest tak, że gdy poważnie myśli się o jakimś ważnym europejskim stanowisku, po prostu się je dyskretnie komuś proponuje. Potem równie dyskretnie za tym kandydatem się lobbuje, a nazwisko ogłasza się wtedy, gdy sprawa jest już przesądzona.
W wypadku Donalda Tuska mieliśmy do czynienia ze złamaniem wszystkich zasad wyłaniania poważnego kandydata, co oznacza, że go tylko we wzorcowy sposób podpuszczano. A jego zaprzeczenia, że o żadne ważne stanowisko się nie ubiega, choć bardzo go wszyscy o to proszą, były tylko próbą ratowania twarzy. I w wypadku wskazania kandydata na szefa Komisji Europejskiej, i w kwestii agresji Rosji na Krym oraz odpowiedzi UE na nią Donalda Tuska kompletnie wystawiła jego „przyjaciółka” Angela Merkel. Wystawił go też drugi partner z Trójkąta Weimarskiego, prezydent Francji Francois Hollande. Z kolei premier Wielkiej Brytanii David Cameron już od dawna nie traktuje Donalda Tuska jak poważnego partnera.
To, że Władimir Putin uważa Donalda Tuska za polityka drugoligowego jest widoczne od lat. Dlatego polski premier nawet nie pomyślał o telefonie do rosyjskiego prezydenta, i to na długo przed napaścią na Krym. Żeby się np. dowiedzieć, czy można z Putinem porozmawiać choćby o pogodzie bądź o sporcie. Bo rozmowa Tuska z Putinem w kwestii zwrotu Polsce naszej własności, czyli wraku Tu-154M była mniej prawdopodobna niż wygrana w lotto. Podobnie jak ewentualne wezwanie Putina do respektowania prawa międzynarodowego, umów i traktatów w związku z aneksją części Ukrainy.
Coś, co było i jest banalnie proste dla kanclerz Angeli Merkel czy prezydenta Francoisa Hollande’a, w Donaldzie Tusku zawsze budziło paniczny lęk. Tym bardziej po napaści na Krym. Tusk po prostu wie, że zostałby przez Putina zignorowany, a być może nawet ośmieszony w późniejszym komunikacie prasowym Kremla. Jest wielce prawdopodobne, że w takim komunikacie napisano by, iż Putin nie ma ani potrzeby, ani interesu w tym, żeby z polskim premierem rozmawiać. O prezydencie Komorowskim w kontekście telefonu do Putina nie warto wspominać, bo on nawet w zaprzyjaźnionych stolicach jest traktowany jak polityk trzecioligowy.
Ostatnie dramatyczne wydarzenia pokazały, ile są warte przechwałki Tuska i Sikorskiego oraz legionów ich propagandystów, że politycy ci są „nadzieją Europy”, że dodają Unii witalności i są szansą na jej odrodzenie. Nie są, bo nikt tego od nich nie oczekuje i niczego się po nich nie spodziewa w czasie kryzysu. A gdy wszystko idzie gładko, są tanie pochlebstwa i tylko pochlebstwa, czyli rytualne, grzecznościowe formułki, które naiwniacy z Polski traktują bardzo serio. Ku uciesze politycznych wyg z Zachodu, którzy takich naiwniaków ograli w swojej karierze dziesiątki, jeśli nie setki.
Rozgrywający się właśnie dramat pokazuje, że prawdziwa pozycja w Unii Tuska i Sikorskiego (Bronisław Komorowski jest zgodnie obsadzany w roli „strażnika żyrandola”) balansuje w okolicy kategorii polityczna „pomoc domowa”. Nikt nie traktuje ich jako znaczących i samodzielnych rozgrywających. Bo tak nie traktuje się „kapciowych” Angeli Merkel. Gdy liderzy UE i Zachodu chcieli rozmawiać o poważnych sprawach, zwracali się bezpośrednio do kanclerz Niemiec. Pomocnicy Merkel z Polski nie byli im do niczego potrzebni. I to się mści, gdy ostatnio i Tusk, i Sikorski z konieczności próbowali się odkleić od piersi totalnie ich ignorującej Angeli Merkel. Ich usamodzielnienie się uznano za ekstremizm czy swego rodzaju odlot.
Nikt ważny nie wspiera polskiego premiera i szefa MSZ, a wręcz niektórzy przywódcy Zachodu uważają ich za niebezpiecznych oszołomów. Cóż z tego, że Tusk i Sikorski mają teraz rację, skoro nic z tego nie wynika. Zachód nie chce tej racji uznać, bo przez sześć i pół roku przyzwyczajono się, że Tusk i Sikorski to tylko grzeczni chłopcy na posyłki.
Stanisław Janecki
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/189982-mimo-dramatycznej-sytuacji-zachod-kompletnie-olewa-tuska-i-sikorskiego-bo-przez-szesc-i-pol-roku-przyzwyczajono-sie-ze-to-tylko-grzeczni-chlopcy-na-posylki
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.