Który z Tusków jest prawdziwy? Premier o rosyjskim embargo na mięso: 2007 i 2014 rok. Porównaj!

Fot. KPRM
Fot. KPRM

Bardzo się cieszę, że mogę dzisiaj powiedzieć „tak, tak, tak”, chyba trzeba by powiedzieć „da, da, da”

— mówił premier Donald Tusk w grudniu 2007 roku o zapowiedzi zniesienia rosyjskiego embarga na polskie mięso.

Archiwa nie płoną. Ileż wtedy było radości! Poseł Halicki oznajmiał na antenie rozentuzjazmowanej TVN, że skutki wojowniczości i machania szabelką przez PiS, zostały zniesione jednym pstryknięciem palcami cudotwórcy Tuska.

Bo można z Rosjanami się dogadać: nie potrzeba nam wcale patronatu Komisji Europejskiej i UE, by wywrzeć presję i nacisk na państwo Putina. Wystarczy racjonalnie porozmawiać, wytłumaczyć, a przecież, ha, ha ha, Fotyga, Waszczykowski i Kowal to tylko pohukiwać umieją, a nie debatować.

Widać wyraźnie, że polityka odprężenia i lepszych relacji, te moje gesty, przynoszą efekt. Tak jak zapowiadałem tuż po wyborach, doprowadzimy do szybkiego zniesienia embarga. (…) Możemy mówić dziś o pierwszym bardzo poważnym kroku, który jest więcej niż tylko gestem, więcej niż nadzieją, że Warszawa i Moskwa odbudują lepsze relacje

  • stwierdził premier.

To wciąż grudzień 2007 roku. Tusk był też pytany, czy Polska wycofa swoje weto wobec negocjacji UE z Rosją. Odpowiedział, że nie wyklucza, iż „szybkim finałem będzie także wycofanie weta”.

Sukces, reset, polsko-rosyjskie pojednanie. Kaczafi Brothers nie potrafią się dogadać, rusofoby wrzeszczą jeno na tych brukselskich salonach, miast promować postępującą demokratyzację w Rosji i cieszyć się ze słów Władimira Władimirowicza, nowego przyjaciela wspólnoty.

Mija parę lat. Mieliśmy Smoleńsk, mieliśmy Krym, mamy realną groźbę wojny. Wołamy dziś - ustami tego samego Tuska - o jedność energetyczną UE, o wspólne negocjacje wspólnoty (by poszczególne kraje nie były stratne), a embargo na mięso, które wróciło i uderzyło w premiera (tym razem tego dobrego, niemachającego szabelką) jest symbolem politycznych nacisków Putina.

Czytamy w depeszy PAP: Premier Donald Tusk powiedział, że Polska oczekuje jednoznacznych działań ze strony Komisji Europejskiej tak, „by nie było mowy o tym, aby Rosja mogła wybierać sobie kogoś z grona państw UE i ze względów politycznych ograniczać import z danego kraju”.

Będziemy w stałym kontakcie z Komisją Europejską i (będziemy) oczekiwali jednoznacznych działań ze strony KE tak, aby nie było mowy o tym, aby Rosja mogła wybierać sobie kogoś z grona państw Unii Europejskiej i na przykład ze względów politycznych ograniczać import z danego kraju

-– powiedział Tusk, pytany o informację przekazaną w środę przez szefa rosyjskiej Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Siergieja Dankwerta o tym, że Rosja zakazała od 7 kwietnia importu przetworów z mięsa wieprzowego z Polski i Litwy.

Premier podkreślił, że Polska od samego początku współpracuje z KE tak, aby „kwestie eksportowe wieprzowiny dotyczyły wyłącznie obszarów zagrożonych, a nie państw jako całości”.

Nie będziemy się tutaj domyślać, na ile ta ponowiona dzisiaj informacja i wysłana w eter, ma związek z sytuacja polityczną
— powiedział Tusk.

Który z Tusków jest prawdziwy? Ten triumfujący, że zatrzymanie machania szabelką przez Kaczyńskich powoduje odwilż w relacjach z Rosją? Czy ten marszczący brwi i patrzący z nadzieją na inne państwa UE, by stanęły w obronie przed Putinem? Powie ktoś, że to inne realia polityczne, że 2007 rok to nie 2014, a sytuacja mocno się zmieniła. Ale Putin i jego metody pozostały te same, także w sprawie mięsnego embarga. A dziś Tusk reaguje - co cieszy - zupełnie inaczej.

Naprawdę, panie premierze, to pan? Donald, to Ty? Nie będzie dziś „da, da, da” albo chociaż żółwika?

Marcin Fijołek

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych