Prof. Zybertowicz: Trzymana w tajemnicy agenturalna przeszłość polityków służy do szantażowania decydentów przez środowiska, które wiedzą o hakach

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

To nieprawda, że o tym, iż Lech Wałęsa był agentem SB, to była szczelna tajemnica. To była tajemnica poliszynela, czyli taka, o które wie bardzo wielu, ale trzyma ją we własnym środowisku.

O tym ciekawym zjawisku „otwartej tajemnicy” i jego skutkach dla polskiej polityki pisze na łamach „Gazety Polskiej” socjolog prof. Andrzej Zybertowicz.

Według niego brak ujawnienia faktu współpracy pierwszego przewodniczącego „Solidarności” z SB skutkował tym, że Wałęsa był narzędziem środowisk, które wiedziały o jego ponurej tajemnicy. Właśnie dla posiadania wpływu na władzę środowiska esbeckie i służb specjalnych III RP skrywają pikantne wątki z przeszłości polityków, a mając przełożenie „hakowo- towarzyskie” na media zmuszają do milczenia tych, którzy naturalnie powinni dążyć do poinformowania opinii publicznej o przeszłości polityków. Że tak się dzieje widać po skutkach pośrednich, np. atakach na tych, którzy jednak chcą, aby tajemnica poliszynela przestała być jakąkolwiek tajemnicą.

Przez pryzmat „resortowych prezydentów” należy patrzeć również na ataki na Instytut Pamięci Narodowej – instytucję powołaną do prześwietlania osób publicznych. Ataki te miały jasny cel: ograniczyć stopień poinformowania obywateli, a demokracji nadać fasadowy charakter

— pisze prof. Zybertowicz. Jego zdaniem od początku przemian w Polsce dotychczas tylko jeden prezydent nie mógł być „prowadzony” ze względu na haki na niego. To śp. Lech Kaczyński. I dlatego ten prezydent spotykał się z tak masowym atakiem ze strony mediów - choć profesor ich nie definiuje - że głównie tych, których właściciele są zakotwiczeni w strukturach służb specjalnych PRL.

Zastanówmy się: czy jest przypadkiem, że to właśnie Lech Kaczyński spośród wszystkich głów państwa od 1989 r., spotkał się z największym frontalnym atakiem? Atakiem, który przerodził się w przemysł pogardy

— pisze socjolog i stawia ważne pytanie o pupila mainstreamowych mediów i „resortowych dziennikarzy”:

A prezydent obecny, Bronisław Komorowski? Co z nim? Zasługuje na osobną opowieść

-– dodaje prof. Zybertowicz.

Slaw/ „Gazeta Polska”

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych