85 ludzi ma tyle bogactwa co cała reszta mieszkańców globu. Do tego ci najbogatsi mają aktywa ukryte przed opodatkowaniem wynoszące 18,5 bln USD (cały PKB świata to ok.70 bln USD).
Na dorocznym spotkaniu w Davos klub najbogatszych krajów świata pochylił się z troską nad występującym coraz wyraźniej nadmiernym zróżnicowaniem dochodowym. Zjawisko to, w zestawieniu z olbrzymim bezrobociem występującym w wielu, także rozwiniętych krajach, połączone z brakiem perspektyw dla ludzi młodych, może wywołać poważne niepokoje społeczne. Wprawdzie nie pojawiły się jeszcze rewolucyjne hasła w stylu bolszewickim – „grab zagrabione” – ale nastroje społeczne wyraźnie się radykalizują i wiatr w żagle wyłapują politycy pragnący popłynąć na fali populizmu.
Skręt w lewo
Prezydent Barack Obama nie wziął się znikąd: potrzebny był ktoś, po George W. Bushu, kto będzie mówił o zmianie. W Niemczech doszli do władzy socjaldemokraci, populistyczny prezydent już rządzi we Francji, a brytyjski premier David Cameron, idąc za falą niezadowolenia „zwykłych ludzi”, którym „polskie dzieci zabierają zasiłki” stwierdził, że trzeba się zastanowić nad zmianą brytyjskiej polityki socjalnej. Skręt w lewo jest widoczny na każdym kroku i nawet nasz ultraliberalny premier odkrył ostatnio w sobie duszę socjalisty.
Reglamentowana demokracja
Najbogatsi ludzie świata, widząc nadchodzącą burzę, przystąpili do wyprzedzającego ataku. Tom Perkins, milioner działający na amerykańskim rynku venture capital (to rynek inwestowania w nowe innowacyjne spółki z dużą szansą rozwoju), napisał głośny list do „Wall Street Journal”, porównując krytykę najbogatszych do prześladowań Żydów w „czasach pogardy”.
To wszystko przypomina mi Kryształową Noc
-– powiedział w wywiadzie telewizyjnym.
I dodał:
Mamy do czynienia z nagonką na najbardziej produktywnych.
Na pytanie dziennikarza „jaka idea może teraz zmienić świat?”, Perkins odparł:
Im jesteś bogatszy, tym więcej powinieneś mieć głosów w wyborach, a jeśli nie płacisz ani dolara podatku, to nie powinieneś mieć prawa uczestniczenia w wyborach.
Ten wywiad narobił trochę szumu i spotkał się ze słuszną krytyką, gdzie podnoszono, że takie potraktowanie ludzi biednych jest po prostu niemądre. Przypomniano również, że poglądy Perkinsa bynajmniej nie są oryginalne i że to, co proponuje, już było – czasami z nie najlepszym skutkiem dla najbogatszych. Już dla porządku trzeba odnotować, że pojawiły się, co prawda nieliczne, głosy poparcia dla Perkinsa – też milionerów.
Ideowy ferment
Jak widać, w Stanach Zjednoczonych coś się gotuje, na razie w sferze idei. Amerykanie mogą się cieszyć swoją wspaniałą wolnością słowa, gdzie możesz bez obawy powiedzieć coś niepopularnego i nawet bardzo głupiego, a i tak znajdziesz, choćby nielicznych popleczników.
Bogatemu wiatr w oczy
Ciekawe, że w UE, gdzie też nie brakuje milionerów i miliarderów, nie znalazł się żaden odważny, który by powiedział: cała ta demokracja jest do bani, gdyż krzywdzi przedsiębiorczych i bogatych.
Gest Gerarda Depardieu, który zmienił obywatelstwo na rosyjskie, żeby uciec od 75% podatku, to jednak zbyt mało.
Bo w Europie, a już bez wątpienia w UE króluje wszechobecna, obowiązująca poprawność polityczna (political correctness). Nigdy nie mów tego, co myślisz, zwłaszcza jeśli to niepopularne. Na tym polega, proszę państwa, demokracja i wyższość kultury europejskiej.
My też świetnie tu pasujemy, mieliśmy skądinąd niezły trening w PRL, a teraz to już tylko szlifowanie. Tak, pod tym względem jesteśmy Europejczykami całą gębą.
Tomasz Gruszecki
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/189243-o-nieszczerosci-w-zyciu-publicznym-nigdy-nie-mow-tego-co-myslisz-zwlaszcza-jesli-to-niepopularne-pod-tym-wzgledem-jestesmy-europejczykami-cala-geba
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.