Premier nie straszył wojną? Śledzińska-Katarasińska tłumaczy Donalda Tuska. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

wPolityce.pl: Donald Tusk przestraszył Polaków swoją wypowiedzią dotyczącą tego, że dzieci we wrześniu mogą nie pójść do szkoły. Premier wywołał wrażenie, że Polsce grozi wojna. Pani czuje wojenne zagrożenie?

Iwona Śledzińska-Katarasińska, poseł PO: Dobrze, że zaznacza pan, iż premier wywołał wrażenie… Byłam obecna przy wypowiadaniu tych słów przez premiera. Donald Tusk użył tego sformułowania, żeby uzmysłowić, że w świetle bardzo poważnego kryzysu, jaki nas otacza i w jaki jesteśmy częściowo zaangażowani, wiele spraw wewnętrznych i krajowych traci na ostrości, choć pozostaje ważne. Posłużył się więc parabolą między problemami 1 września, praktycznymi kłopotami dnia codziennego, a problemami, które mogą nas czekać.

Trochę to pokrętne tłumaczenie.

Słyszałam słowa premiera bezpośrednio z jego ust. Czy była to zręczna parabola, czy niezręczna, to mniej ważne. Faktem jest, że słowa premiera na pewno nie oznaczały tego, co tak ochoczo jest teraz przywoływane.

Chce Pani powiedzieć, że premier nie nawiązywał do sytuacji na Ukrainie tylko mówił o niezależnych od tego problemach z polską oświatą? I z racji takich problemów uczniowie mają nie iść do szkół?

To nie było nawiązanie ani do jednego, ani do drugiego. To nie było skojarzenie czegoś z konkretną datą. To było stwierdzenie, że na razie żyjemy i mamy krajowe problemy, ale one bledną na tle problemów, jakie są w ogóle. A te problemy są i o nie wiemy.

Wojna nam zagraża? Pani boi się, że we wrześniu Polska może być w czasie wojny?

Na pewno nie boję się wojny 1 września. Zdaje mi się, że nie boję się wojny w ogóle. Żeby do niej doszło świat Zachodni musiałby reagować adekwatnie do postępowań Rosji. Na razie nie reaguje. Prawdą jest, że Rosja dopuściła się agresji na kawałek państwa ukraińskiego. W dawnych czasach to był pretekst do wybuchu wojny. Obecnie jest inaczej, choć doceniam wagę sytuacji. Ona jest poważna i się nie uspakaja. Krym został zajęty, a obecnie 100 tys. rosyjskich żołnierzy stoi  na granicach z Ukrainą.

Szykują się do inwazji?

Nie wiem, po co one miałyby tam być? Nie rozumiem tego. Sytuacja jest bardzo poważna. Rosja testuje Zachód, co może zrobić, jak daleko może się posunąć.

Politycy Platformy coraz częściej jednak straszą Polaków. Minister Sienkiewicz mówił niedawno, że Polska obecnie jest bezpieczna, ale nie wiadomo, co będzie za pół roku…

Nie siedzę w głowie Władimira Putina. Jeśli on ma taki pomysł, by budować potęgę Rosji na wzór czasów caratu czy ZSRS, jeśli jest owładnięty jakąś szaloną wizją, to trudno powiedzieć, do czego jest zdolny. Sądzę, że nie ma bezpośredniego zagrożenia dla Polski, jednak my się nie przeniesiemy na księżyc, mamy takie położenie, jakie mamy. W tym sporze świata zachodniego z Rosją uczestniczymy. Mam nadzieję, że wielkomocarstwowe zapędy uda się okiełznać. Nie wydaję mi się, by Rosja napadła na nas, ale możemy się spodziewać szczucia i ataków propagandowych z jej strony. To postępuje, tworząc sytuację mało komfortową.

Platforma Obywatelska prowadzi od lat politykę zbliżania z Rosją. To było jedno z kluczowych haseł polityki zagranicznej. Obecnie okazuje się, że ona była kompromitacją…

Widzę same korzyści z polskiej polityki zagranicznej. Pamiętam, jak został rozmontowany Trójkąt Weimarski, który dawał Polsce prawo głosu i wstęp do krajów „starej” Unii. Pamiętam, jakie były relacje z Niemcami, pamiętam, jakie były relacje z Rosją. Pamiętam, że przed 2007 roku Polska była osamotniona.

Sytuacja z 2008 roku i zjednoczenie Europy Środkowej wokół obrony Gruzji świadczy o czym innym.

Polska może dużo może krzyczała, ale nie miała nigdzie sojuszników. A obecnie Polska ma sojuszników, Polska jest ceniona, jest uwzględniana także w działaniach całego Zachodu, nie tylko UE, ale też USA i NATO. Jeśli prezydent USA, który także przejrzał na oczy, mówi, że Ukraina powinna czerpać przykład z Polski, to to zdaje się najlepszą rekomendacją. Obecnie nie popsuły się nasze stosunki z USA

To ciekawe…

…ale następuje ich odświeżenie. Bardzo natomiast umocniliśmy naszą pozycję w UE. Z tego punktu widzenia uważam, że błędów strategicznych w polskiej polityce nie było. Polityka zagraniczna rządu Tuska odbywa się z korzyścią dla Polski.

Co z Rosją? Polska od dawna w relacjach z Rosją wyprzedaje polskie interesy narodowe. Dziś premier mówi innym językiem. Też przejrzał na oczy?

Nie zmienimy położenia, nie przeniesiemy się na księżyc, czy w inną część globu. To, że Rosja jest naszym sąsiadem, wyznacza również pewne kierunki naszej aktywności. Można było mieć nadzieje i były takie nadzieje, że Rosja również chciałaby dołączyć do demokracji na modłę zachodnią. To byłoby korzystne dla Polski, więc należało próbować utrzymywać stosunki z sąsiadem. Bezprecedensowe złamanie prawa międzynarodowego i stosunek do Ukrainy wymusza zmianę podejścia. To nie jest przejrzenie na oczy. Inna była sytuacja, inna jest teraz. W relacjach międzynarodowych liczy się zachowanie i sposób działania obu stron.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych