Obecny, wyłoniony w rewolucyjny sposób rząd Ukrainy z premierem Jaceniukiem na czele zawarł porozumienie z tą międzynarodową instytucją finansową jakim jest MFW na udzielenie 2-letniej pożyczki dla Ukrainy na kwotę 14-18 mld dolarów.
Nie wiadomo, jak wysoko jest oprocentowany ten kredyt, ale już wiadomo, jak drakońskie będą warunki jego pozyskania dla samych Ukraińców. Zacznie się od 50-proc. podwyżki cen gazu dla ukraińskich gospodarstw domowych, ale to dopiero bułka z masłem w stosunku do kolejnych wyrzeczeń, jakich żąda MFW od wymęczonych już Ukraińców. Obcięta zostanie pomoc społeczna i socjalna z budżetu państwa, w tym różnego rodzaju dotacje, zniżki i ulgi podatkowe nawet dla najbiedniejszych, podniesione zostaną podatki i zdewaluowana zostanie ukraińska waluta oraz „urynkowione” zostaną ceny głównych kosztów utrzymania, w tym żywności.
Wizyta unijnego komisarza - byłego Ministra Przekształceń Własnościowych w Polsce, Janusza Lewandowskiego, musi wróżyć wyłącznie wyprzedaż w przyspieszonym tempie całego wartościowego majątku narodowego, który pozostał jeszcze w ukraińskich rękach, a czego nie rozkradli jeszcze ukraińscy oligarchowie. Takich „fachowców” od prywatyzacji, tak fantastycznie sprawdzonych przed laty w Polsce na początku lat 90-tych, nie wysyła się bez powodu. Również ukraiński sektor finansowy i bankowy zostanie otwarty na szybkie przejęcie przez kapitał zagraniczny i z pewnością nie będą to polskie banki. Mocno podzielone politycznie ukraińskie społeczeństwo może nie wytrzymać tej swoistej terapii szokowej, tym bardziej, że nie jest to łagodne polskie społeczeństwo z początków transformacji, które bez większego szemrania akceptowało gigantyczną skalę ekonomicznego rabunku. Tym bardziej, że na Ukrainie wiele środowisk i organizacji jest uzbrojonych.
Na kompletny kabaret zasługuje fakt, że oto polski MSZ Sikorski zadeklarował pomoc dla Ukrainy i techniczne wsparcie w walce z korupcją, choć jeszcze nie tak dawno, o własnym ministerstwie mówił, że może być przeżarte korupcją w związku ze słynną info-aferą. Wydaje się, że kto jak kto, ale to właśnie rządząca PO mogłaby wysłać na Ukrainę nielichą ekipę fachowców, choćby pod dowództwem posłanki Pitery czy posła Nowaka, koniecznie też powinni zabrać ze sobą taką specjalistkę jak była posłanka Beata Sawicka. Była premier Ukrainy Tymoszenko też da swoje wsparcie w tej sferze, zapowiadając start w wyborach prezydenckich na Ukrainie, oczywiście pod hasłem walki z korupcją.
Tak ciężkie warunki finansowe i ekonomiczne podyktowane Ukrainie niewątpliwie bardzo szybko zniechęcą znaczną część ukraińskiego społeczeństwa do prozachodnich przemian i dadzą znaczący efekt w nadchodzących wyborach dla pro-rosyjskich środowisk politycznych. Tym bardziej będzie to kontrastować z ogromnymi inwestycjami i żywą gotówką, jaka popłynie na Krym z Rosji. Już mówi się o tym, że tam gdzie było krymskie rżysko wkrótce będzie San Francisco, mówi się o nowym Las Vegas na Krymie i Specjalnej Strefie Ekonomicznej, licznych ulgach dla biznesu i znaczącej poprawie warunków życia zwykłych mieszkańców Krymu. Będzie to niewątpliwie kontrastować z tym, przez co będą musieli przejść obywatele Ukrainy i popychać nie tylko ludność prorosyjską do sprzeciwu przeciwko drastycznemu wzrostowi kosztów utrzymania i decyzjom płynącym z Kijowa. Jak widać, Unia Europejska ma węża w kieszeni, a MFW nie wyciągnął żadnych wniosków ze swych wcześniejszych działań na arenie międzynarodowej. Tym razem numer wycięty krajom Europy Środkowo-Wschodniej, oparty głównie na sprzedajności elit politycznych w tych krajach na początku lat 90-tych i spolegliwości tamtejszych społeczeństw może się okazać na Ukrainie niewykonalny ze względu na realnego przeciwnika i kontestatora, jakim jest dysponująca znaczącymi pieniędzmi i siłą Rosja.
Tym bardziej, że czas pracuje przeciwko pomysłom MFW na Ukrainie, a pogarszająca się z miesiąca na miesiąc sytuacja ukraińskiej gospodarki, w tym ukraińskie długi - dziś dług zagraniczny Ukrainy to już ok. 140mld dol. - jak i pogarszające się warunki życia ukraińskich rodzin, zwłaszcza gwałtowny wzrost kosztów utrzymania będzie to jeszcze potęgował. Niemcy ze względu na swe gigantyczne interesy i finansowe zaangażowanie w Rosji - ponad 6 tysięcy działających tam niemieckich firm - nie zamierzają na Ukrainie sypnąć groszem. Na razie z ofertą finansową wyrwał się polski prezydent Komorowski, który wraz z BGK i PKO BP zamierza udzielić ukraińskim firmom 300 mln zł kredytów. Swoją drogą ciekawe, co o tym myślą polscy ciułacze no, ale jeśli polskich pieniędzy na Ukrainie będzie pilnować taki fachura, od walki z korupcją, jak posłanka Pitera, to nawet porcja dorsza się nie zmarnuje.
Wydaje się więc, że kolejny eksperyment MFW i „cudowne reformy” polegające na zaciskaniu pasa, głównie przez zwykłych obywateli Ukrainy może spowodować, że nawet bez użycia siły Ukraiński Wschód, jak dojrzałe jabłko wpadnie do koszyka prezydenta Putina. Najwyraźniej widać, że światowa finansjera i MFW niczego nie zrozumieli i niczego się nie nauczyli. A cena za niepodległość może okazać się zbyt wygórowana.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/188893-janusz-szewczak-czy-mfw-wepchnie-ukraine-w-ramiona-rosji