Francja: wybory samorządowe zapowiedzią głębokiej zmiany pejzażu politycznego

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/ EPA
PAP/ EPA

W pierwszej turze wyborów gminnych wyniki rządzącej Partii Socjalistycznej były gorsze niż przewidywały sondaże (a nie były, już one, optymistyczne), zaś wyniki Frontu Narodowego okazały się lepsze, (a sondaże nie były pesymistyczne). Frekwencja (ok. 62 proc.) była rekordowo niska, co już jest swoistym votum nieufności dla rządu. Ale jest gorzej.

W wielu dużych miastach, gdzie PS jest dobrze zakorzeniona, pozycja socjalistycznych merów jest zagrożona przed druga turą. Dotyczy to m. in.: Metz, Reims, Saint-Etienne, Strasburga i Tuluzy. W innych miastach kandydaci PS, nie wygrali w pierwszej turze ( Lyon, Lille, Dijon), a przecież w odmiennych okolicznościach ogólnopolitycznych z pewnością tak by się stało. A więc: bardzo słaby wynik rządzącej partii.

Z kolei główna partia opozycyjna, centro-prawicowa UMP, obroniła swoje pozycje, mimo że okoliczności nie sprzyjały. Od klęski Srakozy’ego w wyborach prezydenckich w 2012 w partii ciągle toczy się bratobójcza rywalizacja (w odróżnieniu od rywalizacji demokratycznej, z zachowaniem reguł). Partia jest obiektem korupcyjnych oskarżeń. W końcu wyrosła jej poważna konkurencja po prawej stronie. Mimo to UMP może się pochwalić szeregiem spektakularnych sukcesów, na czele których plasuje się zwycięstwo, czwarty raz z rzędu Alaina Juppé w Bordeaux. Były premier wygrał w cuglach i został merem już w pierwszej turze, uzyskując 61 proc. głosów. Gdy spojrzeć na globalny bilans lewica – prawica, razem ze skrajną lewicą i ze skrajną prawicą, przedstawia się on jak 55 proc. dla prawicy contra 42 dla lewicy. To więcej niż odwrócenie proporcji sił z poprzednich wyborów gminnych w 2008 r. Gdy spojrzeć na transfery polityczne w gminach, to spośród 27 miast, w których w pierwszej turze władza zmieniła polityczny kolor, 24 przeszło z rąk lewicy w ręce prawicy.

Zapowiada to chyba większe klęski rządzącego obozu w serii kolejnych wyborów – w tym roku w wyborach do Parlamentu Europejskiego w maju i w wyborach do Senatu we wrześniu tego roku.

W końcu Front Narodowy. W 17 miastach powyżej 10 tys. mieszkańców jego kandydaci zwyciężyli w pierwszej turze. W innych 229 miastach tej wielkości kandydaci FN weszli do drugiej tury. Nawet jeśli słynne „trójkąty” (sytuacja, gdzie w drugiej turze będzie walczyć 3 kandydatów) i rzadsze „czworokąty” będą dla partii Marine Le Pen trudne ze względu na to, że „kordon sanitarny” wokół FN najczęściej jeszcze działa, i tak jej sytuacja po tych wyborach będzie znacznie lepsza niż dotychczas. Ta partia od dziesięcioleci diabolizowana przez francuski mainstream, pokazała że jest nie tylko, (jak to już było od pewnego czasu) trzecia siłą, ale że jest siłą, która realnie może wdać się w rywalizację z dwoma dotychczasowymi gigantami. Ponieważ „kordon sanitarny” ciągle działa, ułatwia to tej partii dyskurs typu: tylko my jesteśmy realną zmianą wobec rządzącego duopolu. To niezwykle frapująca sytuacja dla politologów, ponieważ francuski system wyborczy, oparty na systemie JOW w dwóch turach, bardzo mocno premiuje dwie najsilniejsze partie. I czyni niemal niemożliwym wysforowanie się jakiejkolwiek trzeciej siły na pozycję arbitra między dwoma wielkimi.

Marine Le Pen jest blisko osiągnięcia takiej pozycji. W tych warunkach instytucjonalnych świadczy to o realnej sile haseł, które głosi. Jest się nad czym zastanowić. Nie tylko lamentować, że faszyści ante portas.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych