Szyderstwa Tuska z protestujących rodziców. "Użyto słowa dialog po tych dwóch spotkaniach? No...! (...) Wymagam więcej szacunku do siebie, gdy rozmawiamy!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/TVP Info
wPolityce.pl/TVP Info

Będą wyższe świadczenia dla rodziców dzieci niepełnosprawnych; na świadczenia pójdzie część pieniędzy z lasów państwowych

- mówił premier Tusk, opowiadając to, co udało się ustalić na posiedzeniu gabinetu.

Szef rządu podkreślił, że nie zaoferuje protestującym rodzicom nic więcej niż to, co obiecał im podczas drugiego spotkania w Sejmie. Tusk wraz Kosiniakiem-Kamyszem zapewniali, że pieniądze na zwiększenie świadczeń dla opiekunów osób niepełnosprawnych pochodzi m.in. z promocji biopaliw, lasów, ministerstwa pracy.

To ustawa rządowa, która w jak najszybszym trybie trafi do parlamentu. Po rozmowie z panią marszałek i konwentem seniorów, w jak najszybszym czasie będzie poddana obradom, by możliwość wypłaty zaległych i bieżących świadczeń miała miejsce w jak najkrótszym czasie

- oznajmił Tusk.

Konferencję premiera rodzice niepełnosprawnych oglądali na telewizorach w Sejmie. Prezes Rady Ministrów nie krył irytacji, że musiał odwiedzić w Sejmie protestujących i rozmawiać z nimi osobiście:

To był wybór protestujących, a nie mój. Często w Polsce jest takie przekonanie, że jak nie ma premiera na spotkaniu, to to nie jest ważne. W sprawie tej najbardziej bolesnej, czyli protestu rodziców dzieci niepełnosprawnych, jestem stuprocentowo pewny skutecznego działania ministra Kosiniaka-Kamysza. (...) Kolejni posłowie mogą prowokować kolejne grupy do radykalnych form protestu jak okupacja holu w Sejmie. Pozostawiam to ocenie, jakie są zachowania posła Palikota czy Mularczyka. To jest dwuznaczne i trudne do zaakceptowania. Są granice cynizmu i tutaj gdzieś widzę taki estetyczny i etyczny dylemat, przed jakim polityk staje. Politycy, którzy wykorzystują to tak jawnie, przekraczają pewne granice

- irytował się szef rządu.

Tusk oznajmił, że decyzje jego rządu są pochodną protestów. Przyznał, że gdyby nie "presja" rodziców, to pewnie nie zająłby się tą sprawą.

Presja spowodowała, że dokonujemy nieprzyjemne dla innych decyzję – przesunięcia środków. Tylko taką mamy możliwość. Uczciwie mówimy – z różnych względów my możemy tylko przesunąć środki, nie możemy dosypać środków, bo nie możemy zwiększyć wydatków w żaden sposób. Takie przyspieszenie jest możliwe – to dość mocna decyzja, z mocnymi skutkami finansowymi. (...) W Polsce jest ok. miliona ludzi, którzy są niepełnosprawni w znacznym stopniu. To oznacza, że gdyby wszyscy chcieli skorzystać, a my nie będziemy mieli systemu, który pokazałby, kto może z tego skorzystać i orzecznictwa, które byłoby bardzo precyzyjne, to wchodzimy w wielomiliardowe wydatki. Nam nie jest żal tych pieniędzy, ale to bardzo ryzykowne z punktu widzenia całości państwa

- argumentował Tusk.

Gdy dziennikarze zapytali premiera o dialog z protestującymi rodzicami, szef rządu nie krył szyderstw i kpin:

Użyto słowa dialog po tych dwóch spotkaniach? No...! (…) Nie akceptuję takiej formy dialogu, ludzie nie powinni się obrażać. Ja mam duże doświadczenie z osobistego życia, by wiedzieć, jak wygląda opieka nad osobą niepełnosprawną. Wymagałbym więcej szacunku do siebie, gdy rozmawiamy! Ale trudno, jakoś to przeżyliśmy

- mówił Tusk.

Na końcu dodał, że jeśli forma protestu się nie zmieni, to może to spowodować zablokowanie obrad Sejmu.

svl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych