Rządzący straszą wojną od 2011 roku, ale Polska przez nich jest coraz słabsza. Słowa Tuska, Rostowskiego i Sikorskiego pokazują kompromitację rządu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Maciej Śmiarowski/KPRM
Fot. Maciej Śmiarowski/KPRM

Jest coś niegodziwego w pozwoleniu, jakiego udzielono rządowi i partii Donalda Tuska na zmianę retoryki. Media udają, że nie widzą, iż rządzący w ostatnim czasie mówią dokładnie co innego niż wcześniej, że lansowana przez nich linia polityczna w stosunku do Rosji zakończyła się porażką. Stosunki polsko-rosyjskie oraz granie przez Polskę roli rosyjskiego adwokata na Zachodzie powinno stać się ostateczną klęską rządu Tuska i jego partii. Jednak dziś jest odwrotnie.

Platforma Obywatelska uchodzi za tą racjonalną i profesjonalna partię, która – na szczęście – rządzi w Polsce. Rządzi spokojnie i racjonalnie. A PiS jak zwykle znajduje się pod pręgierzem oskarżeń i podejrzeń. Jedna z dziennikarek wiadomej stacji telewizyjnej biegała niedawno po Sejmie i wypytywała posłów: „gdzie byłaby Polska, gdyby rządził Jarosław Kaczyński?” Media sprzyjające władzy wróciły do przekazu, że PiS jest groźny, a z nim u władzy bylibyśmy narażeni jedynie na spór i wojnę.

U podstaw tego myślenia leży niegodziwa i groźna dla Polski niepamięć. Polacy mają nie pamiętać, co premier i PO mówili o Rosji, jakie działania prowadzili w Polsce, jak niszczyli państwo, igrali z bezpieczeństwem narodowym, jak niszczyli morale i tożsamość narodową Polaków, jak osłabiali sojusze i rzeczywistą pozycję Polski. To bowiem kompromituje rządzących, rząd i premiera. Podczas prowadzenia skrajnie niekorzystnej dla Polski polityki słyszeliśmy piękne słowa i zapewnienia o walce o polskie interesy.

Dziś PiS jest przedstawiany jako nieodpowiedzialny harcownik, którego powrót do rządu zagraża Polsce. Ci, którzy zachowywali się skrajnie nieprofesjonalnie i niepoważnie, uchodzą za zimnych profesjonalistów. I nikt nie wskazuje, co o Platformie mówią jej działania, a o jej liderach zapowiedzi.

Szczególnie w kontekście tego, co dzieje się na Ukrainie oraz retoryki premiera i jego ministrów warto przypomnieć, co o wojnie mówił Tusk, Rostowski i Sikorski. Dziś mało kto zapewne pamięta, że wojenna retoryka władz zaczęła się znacznie wcześniej niż agresja Rosji na Ukrainę.

W czasie swojego drugiego expose w październiku 2012 roku premier Donald Tusk mówił:

Od 20 lat ścigamy się z czasem, bo historia rzadko kiedy dawała nam tyle czasu. Naprawdę może być tak – nie za rok, może za pięć lat – że kiedyś ta historia swoje szpetne oblicze może znowu pokazać tu, w tej części świata, bo zawsze tak się działo. I chcę powiedzieć, że wtedy musimy być gotowi, musimy być przygotowani.

Jacek Rostowski latem 2011 roku w Parlamencie Europejskim wypowiadał się w sposób podobny. Media tak relacjonowały jego słowa:

Rostowski przekonywał, że za wszelką cenę trzeba ratować Europę. - Nie łudźmy się, gdyby euro miało się rozpaść, to Europa długo tego szoku nie przetrwa – konkludował. Przywołał swoją niedawną rozmowę z prezesem jednego z polskich banków, który miał mu powiedzieć, że po takich wstrząsach gospodarczych i politycznych, jakie teraz dotykają Europę, „rzadko się zdarza, by po 10 latach nie było także katastrofy wojennej”. Dodał, że w związku z sytuacją w Europie „poważnie się zastanawia nad tym, by uzyskać dla dzieci zieloną kartę w USA”.

Inny z czołowych polityków rządu i PO Radosław Sikorski w czasie swojego słynnego wykładu Berlińskiego również groził wojną:

Jugosławia rozpadła się. Rozpadła się również „strefa dinara”. Wiemy, co nastąpiło potem. Sprawy dotyczące waluty, mogą być sprawami wojny i pokoju, życia i śmierci federacji. (…) Uważam, że mamy obowiązek oszczędzić naszej wspaniałej unii losu, jaki spotkał Jugosławię oraz dawno minioną Rzeczpospolitą Obojga Narodów.

W wypowiedziach rządzących retoryka wojenna pojawiła się już ponad trzy lata temu. Co PO zrobiła z wiedzą dotyczącą zagrożenia dla Polski i Europy? Jak zwiększyli polskie bezpieczeństwo? Jak zadbali o to, by za diagnozą stanu bezpieczeństwa poszły czyny? Trudno znaleźć praktyczne, wymierne owoce wyciągnięcia wniosków z przytoczonych słów i diagnozy. Być może słowa Tuska, Rostowskiego i Sikorskiego były cyniczną manipulacją i graniem na emocjach. Być może jednak chodzi o coś zupełnie innego.

Rząd PO podejmował takie działania, mając pełną świadomość, że prawdziwa natura prezydenta Putina jest taka a nie inna

-- mówił o polityce zbliżenia Polski i Rosji Dariusz Rosati. W ten sposób odniósł się do oskarżeń dotyczących stosunku Warszawy do Moskwy. Rosati przyznał jednoznacznie, że rząd Tuska prowadził szkodliwe dla Polski działania i wyprzedawał kolejne polskie interesy narodowe w relacjach z Rosją, mając świadomość, że Putin jest groźny. Co więcej, rządzący od 2011 roku ostrzegają przed możliwą wojną. Ale robią tak, że Polska jest coraz słabsza i coraz łatwiejsza do zaatakowania oraz zmarginalizowana. I dlatego Polacy nie mogą dać się omamić prorządowym mediom i propagandystom. Platforma Obywatelska mówić może. Jednak działa od lat na szkodę interesu Polski, niszcząc państwo. Tego nie zmienią ani materiały TVNów, ani obślizgłe intelektualne wygibasy obliczone na przekonanie Polaków, że kompromitacja Platformy jest jej sukcesem. Sukces Polski i sukces PO to dwie zupełnie różne, rozdzielne rzeczy.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych