Część polityczną umowy stowarzyszeniowej Unia Europejska – Ukraina podpisano szybko, cicho, bez specjalnych celebracji. Po sygnowaniu dokumentów premierowi Ukrainy dano pięć minut na odpowiedzi na pytania dziennikarzy, na stojąco.
Mówił więc w telegraficznym skrócie, a nawet w pewnym skrócie myślowym – powiedział, że ufa Europie, co w świetle sposobu potraktowania go brzmi trochę jak pobożne życzenie. Wszystko to po to, żeby – jak napisał „Le Monde” nie drażnić Rosji.
Tragikomiczna sytuacja. Podpisanie tego dokumentu specjalnie oddzielono od podpisania samej umowy stowarzyszeniowej, bo tę drugą Unia chce zawrzeć z rządem mającym w pełni demokratyczną legitymację (rząd Jaceniuka będąc gabinetem przejściowym, siłą rzeczy, takiej legitymacji mieć nie może). Ale przyspieszono umowę polityczną z Ukrainą po to, żeby okazać jej solidarność w obliczu zagrożenia ze strony Rosji. To znaczy Unia podpisując ten dokument mówi: skoro Rosja was atakuje, to my mówimy Rosji, że jesteśmy z wami. Mówi, ale i – jak się okazało – nie mówi. Mówi, ale półgębkiem. Mówi tak, żeby w razie jak rosyjski niedźwiedź okaże niezadowolenie, udawać, że właściwie niczego jeszcze się nie podpisało.
Mieliśmy więc pokaz hipokryzji salonów. Arsenij Jaceniuk mówił w piątek w Brukseli, że Europejczycy będą musieli się zdecydować, czy dzielą wspólną walutę, czy wspólne wartości. Bo odtąd wiedzą już, że „będą musieli płacić cenę za pokój, stabilność , bezpieczeństwo i wartości”. Obawiam się, że słowa premiera Ukrainy były nieco na wyrost. To znaczy, pewna liczba przywódców europejskich do tych słów ciągle nie dorasta.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/188513-ukraina-wpuszczana-do-europy-chylkiem-unia-zachowuje-sie-tak-zeby-w-razie-jak-rosyjski-niedzwiedz-okaze-niezadowolenie-udawac-ze-wlasciwie-niczego-jeszcze-sie-nie-podpisalo