Zdrada sojusznicza? Tylko co ósmy Polak przewiduje, że NATO na pewno zdradzi Polskę

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/EPA
PAP/EPA

Wielu Polaków – w tym polityków oraz komentatorów spraw międzynarodowych i wojskowych – głosi, że sojusz północnoatlantycki na pewno zdradziłby Polskę w przypadku zbrojnego ataku Rosji. Że teraz Amerykanie i inni sojusznicy zostawiłyby Polskę samą tak, jak Brytyjczycy i Francuzi 75 lat temu – po ataku nazistowskich Niemiec z 1 września 1939 roku.

Przekonani o pewności zdrady sojuszniczej rozciągają wniosek z tamtego pojedynczego wydarzenia na całą przeszłość i teraźniejszość, a nawet przyszłość Polski. Chociaż w 1939 roku Stany Zjednoczone nie uczestniczyły w wojnie i nie były naszym sojusznikiem, wniosek jest rozciągany na cały Zachód z Ameryką włącznie. Ameryka stała się – podobnie jak Wielka Brytania – stroną porozumień ze Związkiem Sowieckim z Teheranu i Jałty, które na kilka pokoleń uniemożliwiły odzyskanie niepodległości przez Polskę. Lecz gdy polsko-brytyjski traktat sojuszniczy z 25 sierpnia 1939 roku został złamany przez Londyn, polsko-amerykańskiego traktatu sojuszniczego nie było do końca drugiej wojny światowej i dużo dłużej – aż do naszego przystąpienia do Traktatu Północnoatlantyckiego 12 marca 1999 roku.

Sojusz z Ameryką lub jednostronna amerykańska gwarancja niepodległości Polski przed naszym członkostwem w NATO należą tylko do narodowych złudzeń. Wraz z przekonaniem, że w pierwszej połowie września 1939 roku siły francuskie i brytyjskie były zobowiązane przybyć do walczącej Polski. Polacy naprawdę uczący się historii znają treść tajnych części traktatów sojuszniczych II Rzeczypospolitej z Wielką Brytanią i Francją. Żadnego wysłania wojska do Polski nie przewidywano. Terytoria i bazy wojskowe obu sojuszników leżały daleko. Najkrótsze drogi lądowe przecinała III Rzesza, dominująca także na Bałtyku. Droga przez Morze Czarne i Rumunię była długa i zagrożona przez licznych sojuszników Niemiec. Dziś NATO ma pełną ciągłość terytorialną od Atlantyku do Bugu oraz wielką przewagę na wszystkich morzach i w przestrzeni powietrznej. Okoliczności geopolityczne i geostrategiczne stały się zupełnie inne. Operacyjny plan ewentualnościowy dla Polski pod angielską nazwą Eagle Guardian – Orzeł Opiekun – istnieje i obejmuje rzeczywistą pomoc.

Głoszenie, że sojusz północnoatlantycki jest zdradziecki i bezwartościowy, może skłonić większość Polaków do porzucenia nadziei na obronę przed Rosją, zatem do poddania się jej dominacji – najpierw na Krymie, potem w całej Europie i świecie. Tylko mniejszość każdego społeczeństwa europejskiego na sytuację beznadziejną reaguje gotowością do walki samotnej i samobójczej. Inni bez sojuszy – albo własnego arsenału odstraszania jądrowego – zapadają w rezygnację i obojętność.

Ale głoszenie to ma ograniczoną skuteczność. W ostatnich dniach na pytanie, czy w razie konfliktu zbrojnego sojusznicy z NATO wywiązaliby się ze swoich zobowiązań obronnych wobec Polski, tylko 13 procent Polaków – co ósmy obywatel państwa – odpowiedziało „zdecydowanie nie”. Suma odpowiedzi „zdecydowanie nie” i „raczej nie” wyniosła 45 procent – stanowisko mniejszości. Równo połowa odpowiedzi – względna większość – była pozytywna: 10 procent „zdecydowanie tak” i 40 procent „raczej tak” (sondaż dla TVN i TVN24).

Dobrze, że sojusznicy, od których w razie potrzeby Polska oczekuje wejścia do wojny i ponoszenia wszelkich kosztów i ryzyka nieodłącznych od wojny – w tym ryzyka utraty życia – tylko od małej mniejszości Polaków słyszą, że są na pewno zdrajcami, a traktat sojuszniczy z nami zawarli oszukańczo.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych