Gen. Polko: "Należy się przygotować na wszystko. Żadna walka zbrojna, która by z tego wynikła, nie będzie powtórzeniem ani I, ani II wojny światowej..."

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/EPA
PAP/EPA

Mamy już w Europie konflikt na małą skalę, mamy też poważny konflikt interesów na tle politycznym, energetycznym i ekonomicznym między Zachodem a Rosją. Mimo że na razie występuje to na poziomie słów, to jednak już coś się dzieje

- mówi gen. Roman Polko w rozmowie z Joanną Lichocką na łamach "Gazety Polskiej".

Były dowódca GROM przekonuje, że ewentualny konflikt zbrojny będzie wyglądał zupełnie inaczej niż te, z którymi mieliśmy do czynienia do tej pory:

Żadna walka zbrojna, która by z tego wynikła, nie będzie powtórzeniem ani pierwszej, ani drugiej wojny światowej. Wszystko odbywa się w innych kategoriach niż te, które znamy. Może być tak, że znajdziemy się na początku konfliktu wojennego, a nawet tego nie zauważymy

- mówi gen Polko.

Wojskowy tłumaczy również, że powinniśmy wymagać większego wsparcia od wspólnoty atlantyckiej:

Nie powinniśmy zadowalać się ochłapami. A za takie uważam na przykład ćwiczenia NATO-wskie, które odbyły się w zeszłym roku. Powiedziałem wtedy, że NATO to papierowy tygrys, bo trudno inaczej ocenić siłę sojuszu, który na manewry rosyjski-białoruskie, gdzie ćwiczono użycie przeciw Polsce broni jądrowej i zajęcie Warszawy, odpowiada ćwiczeniami przeciw wyimaginowanemu przeciwnikowi siłami mniejszymi niż brygada

- ubolewa.

Gen. Polko zwraca też uwagę na słabą kondycję polskiej armii. Choć, jak zaznacza - na wojsko nie powinno się narzekać, to odnosi się do odpowiedzialności (a w zasadzie jej braku), jaką powinni ponieść kolejni dowódcy i ministrowie obrony narodowej:

W armii istnieje coś takiego jak protokół przejęcia i przekazania. Dobrze by było rozliczyć najwyższych dowódców z tego, w jakim stanie przejęli armię i z czym nam ją zostawili. Co zrobili w tym czasie? Bo do tej pory mamy do czynienia z hipokryzją. Minister Klich gdy odchodził, dostał pozytywną laurkę. Jeśli po zaniedbaniach, które doprowadziły do tak ogromnej tragedii jak smoleńska katastrofa, w taki sposób rozliczamy przełożonych politycznie, to jak tu mówić o symbolicznej choćby odpowiedzialności?

- pyta.

Ostro recenzuje też Władimira Putina i jego poczynania:

Ten oficer KGB ma w głowie to wszystko, co te służby go wtedy nauczyły. Bezwzględny cynik, który jest w stanie posunąć się do wszystkiego, by swoje cele realizować. Należy być przygotowanym na wszystko

- kończy.

lw, "Gazeta Polska"

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych