Korwin doradza Janukowyczowi grę na podział Ukrainy i wyklucza jakąkolwiek współpracę z PiS. "Z wyborców zostali tam niepoprawni rusofobi..."

Gdyby p. Janukowycz zatrzymał się w Charkowie lub w Doniecku, gdyby ogłosił, że zachodnia Ukraina zbuntowała się i trzeba utrzymać jedność terytorialną kraju - zostałby niewątpliwie poparty przez wschód

- tłumaczy Janusz Korwin-Mikke, oceniając, jak powinien zachować się Wiktor Janukowycz w chwili największych protestów na Majdanie.

Prezes Kongresu Nowej Prawicy analizuje na łamach "Najwyższego Czasu!", politykę innych państw wobec administracji ukraińskiego przywódcy:

Uwzięli się na niego federaści z Brukseli, poparli ich Amerykanie, dostarczając pieniędzy... Liczyć mógł co najwyżej na Rosję i - w ograniczonym zakresie - na Chiny. Jednak miał za sobą poparcie całej Ukrainy na wschód od Kijowa, a nawet południe

- ocenia, raz jeszcze deklarując, że Janukowycz jest legalnie wybranym prezydentem.

W innym z tekstów podkreśla, że politycy jego ugrupowania nie wyobrażają sobie żadnych form współpracy ani z Solidarną Polską, ani z Prawem i Sprawiedliwością. Korwin-Mikke cięty jest przede wszystkim na tę ostatnią partię:

Z tą partią w ogóle nie warto rozmawiać. Po katastrofie w Smoleńśku zajęła takie stanowisko, żę ludzie rozsądni z niej pouciekali. Z wyborców zostali tylko albo niepoprawni rusofobi - albo ludzie gotowi głosować na PiS tylko dlatego, by nie zwyciężyła PO, i przekonani, że głos nie oddany na PIS to głos na PO - czyli mało rozgarnięci

- przekonuje szef KNP.

Przyznaje też, że prowadzone były rozmowy z Polską Razem, ale bezskutecznie.

Bez bicia wyjaśniam, że p. Migalski prowadził takie rozmowy również z nami. Tyle że te negocjacje były prowadzone rzeczowo i w poważnym tonie. Podaliśmy sobie ręce, spojrzeliśmy w oczy, powiedzieliśmy: - Noto nie idziemy razem? - Nie idziemy...

- dodaje Korwin-Mikke.

lw, "Najwyższy Czas!"