Najpierw Kosowo, teraz Krym. Kto następny? Niszczycielska moc precedensów, z których na pewno ktoś kiedyś skorzysta

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/EPA
PAP/EPA

Nie wiem, jak dalej potoczą się losy Krymu, ale stan obecny to tylko połowicznie wina Władimira Putina. Jego dyktatorskie zapędy, dążenie do wznowienia zimnej wojny, do polaryzacji świata na Złą Amerykę i Dobrą Rosję są faktem. Ale to Zachód stworzył tego potwora. I, co gorsza, dał mu do ręki śmiercionośne narzędzia.

Putin do niedawna był przyjacielem Zachodu, gwarantem stabilizacji w regionie, handlowym partnerem. Retoryka wobec niego odwróciła się dopiero niedawno, kiedy postawił w stan gotowości armię i tuż za naszymi granicami zapachniało prawdziwą wojną.

Krym został przez Rosję wchłonięty bez jednego wystrzału, przy zaskakującej bierności wspólnoty międzynarodowej. Celnie ujął to Zbigniew Kuźmiuk pisząc, że kiedy Rosja zajmowała Krym, Unia Europejska zajmowała kolejne stanowisko w tej sprawie. Konflikt zbrojny oczywiście nie wchodzi w grę, ale opieszałość we wprowadzaniu sankcji, jakie by one nie były zakrawa na sabotaż.

A Putin, cóż, jak prawnik, właściwie wykorzystał tylko to, co na tacy podsunął mu Zachód, uznając kiedyś odłączenie Kosowa od Serbii. Powstał precedens, kwestią czasu było, że kiedyś ktoś się na niego powoła. Zrobił to Putin. A skoro mógł on, to mogą i następni. Katalonii źle jest z Hiszpanią, Szkocja od lat nie jest szczęśliwą częścią korony brytyjskiej. Wenecja Euganejska, jeden z północnych regionów Włoch właśnie dzisiaj głosuje w sprawie secesji. Na razie to referendum nie będzie miało żadnej mocy sprawczej, ale ponad 2 miliony osób chce uniezależnienia do Rzymu. Dziś się nie odłączą, ale kiedyś…

Odebranie Ukrainie Krymu może mieć jeszcze jedno, nieprzewidywalne następstwo. W 1994 roku Ukraina zdecydowała się oddać broń jądrową w zamian za gwarancje integralności terytorialnej. 20 lat później okazuje się, że świat zrobił ich w konia. Gdyby mieli atom, nikt by nie wyciągnął łap po Krym, który kiedyś, dzięki Chruszczowowi znalazł się w granicach Ukrainy. Jaki to sygnał dla Iranu? W razie negocjacji, co można by mu zaproponować w zamian za zrezygnowanie z budowy bomby atomowej? I dlaczego Teheran miałby w to uwierzyć?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych