Kiedy Krym pozostawał w granicach innego państwa, wówczas Rosja czuła się okradziona i oszukana
- mówił Władimir Putin w specjalnym orędziu wygłoszonym na Kremlu. Podczas przemówienia Putina na stojąco oklaskiwali go między innymi szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow, premier Dmitrij Miedwiediew, prezes Gazpromu Aleksiej Miller i mnóstwo innych polityków i działaczy związanych z putinowską administracją.
Putin oznajmił, że stosunki z Ukrainą były, są i będą dla Rosji kluczowe - bez jakiegokolwiek przesadzania. Putin często nawiązywał do historii Rosji.
Miliony Rosjan okazały się mniejszościami w różnych krajach
- mówił Putin, wspominając rozpad ZSRR i dodając, że Rosja "niestety" przyłożyła rękę do rozpadu Związku.
Większość społeczeństwa krymskiego jest zorientowana na Rosję
- podkreślał rosyjski prezydent, dodając, że potwierdziło to demokratyczne referendum.
Mówił również o tym, Że Amerykanie kierują się prawem silniejszego i tworzą koalicję "kto nie z nami, ten przeciwko nam". Partnerów Ukrainy oskarżył o nieodpowiedzialne i brutalne zachowanie.
Rosjo, opuściłaś głowę i pogodziłaś się z tym, przełknęłaś tę obrazę
- tak prezydent Rosji mówił o utracie kontroli nad Krymem i całą Ukrainą w 1991 roku.
Jak wyobraża sobie kolejne tygodnie i miesiące w relacjach z Ukrainą?
Nasze stosunki z Ukrainą nie powinny być uzależnione od sporów terytorialnych, ale mają być naszym dobrym sąsiadem, a Rosjanie będą mieszkać tam w warunkach cywilizacyjnego i demokratycznego państwa. Ale sytuacja ruszyła w innym kierunku – chciano zasymilować Rosjan, a oni zawsze przeżywali kryzysy polityczne
- mówił, dodając, że mieszkańcy Krymu mieli dość władz ukraińskich dużo wcześniej.
Podkreślał:
Władza nie interesowała się czym i jak żyją przeciętni ludzie. Obywatele byli zmuszeni wyjeżdżać do innego kraju – tylko do Rosji w zeszłym roku przyjechało ponad 3 mln osób. W 2014 roku wypracowali ponad 20 mld dolarów!
- stwierdził, przekonując, że na Krymie będą trzy równoprawne języki państwowe: rosyjski, ukraiński i krymsko-tatarski - zapowiedział Putin.
Często wracał też do "banderowskiej", "bandyckiej" rewolucji na Majdanie.
Ci którzy przeciwstawili się puczowi, byli poddani represjom. Na pierwszym miejscu był Krym – w związku z tym jego mieszkańcy zwrócili się, by ich ochronić. Nie mogliśmy nie udzielić im pomocy i zostawić w nieszczęściu, to byłaby zdrada
- stwierdził.
Zapewnił też, że siły zbrojne Federacji Rosyjskiej nie wchodziły na Krym - "one tam były zgodnie z umową międzynarodową".
Władze Krymu opierały się o precedens Kosowa. To sytuacja identyczna do krymskiej - odjęcie Kosowa od Serbii uznali za legalne, mimo że nie było zezwolenia centralnych władz. (...) Dlaczego to, co zrobiono Albańczykom w Kosowie, nie można zrobić Tatarom i Rosjanom na Krymie? Na czym polega wyjątkowość przypadku Kosowa? Wówczas było dużo ofiar - czy to argument prawny? To nawet nie podwójne standardy, to cynizm...
- ocenił.
I dodawał:
Dzięki Bogu nie było na Krymie ani konfliktu zbrojnego, ani ofiar. (...) Jeżeli miejscowe siły samoobrony na Krymie nie wzięłyby spraw w swoje ręce, to i tam byłyby ofiary w ludziach
- tłumaczył.
Putin przypomniał też konflikty w Afganistanie, Iraku i Libii.
Rozpoczęły się sterowane, kolorowe rewolucje - rozumiemy, że gdzie to wszystko ma miejsce, ludzie mają dosyć. (...) Raz za razem byliśmy oszukiwani, stawiano nas przed faktami dokonanymi - mówi Putin wypominając Zachodowi politykę zagraniczną
- mówił.
Putin dziękował wszystkim, którzy wspierali wysiłki Rosji - między innymi Chinom.
Pohukiwał też wobec władz Ukrainy:
Ukraińcy przekroczyli granicę - dobrze wiedzieli, że na Ukrainie i na Krymie mieszkają miliony rosyjskich ludzi. Na ile trzeba stracić wyczucie? Rosja stanęła na krawędzi, znad której nie mogła odstąpić. Gdy ściska się sprężyna, to ona wystrzeliwuje...
- przestrzegał.
Zwrócił się też do niemieckich władz i obywateli, by wsparli dążenia Rosji do "historycznej jedności". Krym - w jego wizji - nigdy nie stanie się "banderowskim".
Nie chcemy podziału Ukrainy, ale Krym był i pozostanie rosyjski, ukraiński i tatarski – nigdy nie zostanie banderowskim
- mówił.
Mocno zirytował się też na perspektywę wejścia Ukrainy do NATO.
Nie jesteśmy przeciwko współpracy z NATO, ale jesteśmy przeciwni, by NATO było gospodarzem na naszych terenach historycznych. Nie wyobrażam sobie, byśmy jeździli do Sewastopola w odwiedziny do marynarzy natowskich. Oni są dobrymi chłopakami, ale niech to oni przyjeżdżają jako goście do Sewastopola. Powiem otwarcie - cierpią ludzie na Ukrainie, oni nie wiedzą jak żyć, jesteśmy zaniepokojeni. Jesteśmy jednym narodem! Kijów jest matką miast ruskich!
- mówił Putin, dodając, że Rosjanie zawsze będą występować w obronie mniejszości rosyjskich w innych państwach.
Odniósł się też do relacji z UE:
Nie będziemy dążyli do konfrontacji na Wschodzie i Zachodzie. (...) Niektórzy zachodni politycy już straszą nas nie tylko sankcjami, ale wewnętrznymi naszymi problemami.... To uznajemy za agresywne. Potrzebujemy silnej woli narodu, by stawić czoła wyzwaniom, opozycji ze strony Zachodu
- zadeklarował.
Po długim przemówieniu zwrócił się do obywateli Rosji:
Bazując na woli narodu, proponuję zgromadzeniu parlamentarnemu włączenie dwóch nowych podmiotów Federacji: Republiki Krymu i miasta Sewastopol
- zakończył przy oklaskach na stojąco.
Niemal natychmiast odbyło się oficjalne podpisanie tego aktu.
svl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/188155-putin-anektuje-krym-rosja-przyjmuje-tereny-krymu-i-sewastopolu-potrzebujemy-silnej-woli-narodu-by-stawic-czola-opozycji-ze-strony-zachodu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.