wPolityce.pl: nielegalne „referendum” na Krymie, przeprowadzone przy dominacji rosyjskich żołnierzy zgodnie z oczekiwaniami pokazało, że region chce dołączyć do Federacji Rosyjskiej. Zachód zapowiadał, że dalsze eskalowanie napięcia na Ukrainie przez Rosję spotka się z reakcją. Jakiej reakcji spodziewać się można obecnie po głównym rozgrywającym w NATO, czyli USA?
Prof. Zbigniew Lewicki, amerykanista z UKSW: Myślę, że po reakcji prezydenta Obamy nie należy się spodziewać niczego. Oczywiście będziemy widzieć pewne ruchy polityczne, zapewne odbędzie się rozmowa Obamy z Putinem, w której prezydent USA stwierdzi, że nie uznaje wyników referendum, we wtorek do Polski przyleci, zgodnie z zapowiedziami, Joe Biden, dojdzie pewnie do kilku innych wydarzeń dyplomatycznych. Jednak w żaden sposób nie zmieni to sytuacji Krymu, który jest i będzie rosyjski – bez dyskusji. Pomoc nie zmieni również sytuacji Ukrainy, która musi dojść do porozumienia sama ze sobą.
Co pan przez to rozumie? Ukraina jest podzielona na tyle mocno?
Wschód i Zachód Ukrainy muszą wypracować wspólne rozwiązania ustrojowe i dopiero wtedy oczekiwać pomocy Zachodu. Odwrócenie tego, czego właśnie jesteśmy świadkami, mówienie: „dajcie nam pomoc, a potem zastanowimy się co zrobić ze wschodnią częścią kraju, której do Zachodu nie spieszno”, powoduje, że pomoc jest znacznie mniej prawdopodobna. Istnieje bowiem realne niebezpieczeństwo, że zostanie zmarnowana czy wręcz rozkradziona.
Jednak Ukraińcom trudno dyskutować, gdy Rosja trzyma wycelowane w nich karabiny i armaty. Pomoc potrzebna jest dziś. Pytanie czy dziś są warunki do takich rozmów?
Wszyscy wiemy, jaka jest polityka Moskwy. Jednak jeśli Ukraina chce zachować prawdziwą niepodległość i stać się wiarygodnym partnerem wobec innych krajów, musi przeprowadzić taką debatę. Odkładanie sprawy „na kiedyś”, przy ewidentnym występowaniu napięcia między Wschodem i Zachodem kraju, przy niejasnych możliwościach ustalenia wspólnej polityki, tej sprawy nie rozwiąże. To jest chowanie głowy w piasek. Decyzje są trudne, ale jeszcze trudniej sobie wyobrazić poważną współpracę finansową Zachodu z krajem, który nie jest w stanie ustalić swojej własnej polityki. Ukraińcy muszą dogadać się między sobą, żeby kraj mógł liczyć na poważne wsparcie, a nie na propagandę i słowa.
Od dawna słyszymy zapowiedzi i pohukiwania Zachodu na to, co robi Putin. W pana ocenie prezydent Rosji odpowie za agresję na Ukrainę?
Oczywiście, że nie odpowie. Nie odpowiedział przecież za to, co działo się w Gruzji. Nie ma mowy o odpowiedzialności, ponieważ to jest zbyt wielkie państwo. Już doszło do pewnych gestów - można się spodziewać kolejnych - w ramach których opracowano czarną listę osób, które nie mają szansy na amerykańskie wizy, czy europejskie. Jednak już ruchów finansowych nie należy się spodziewać. Zamrożenie aktywów rosyjskich może bowiem spowodować wielkie straty dla firm amerykańskich, niemieckich czy brytyjskich, które zainwestowały w Rosji. Można dość łatwo ogłosić bojkot czy zamrożenie aktywów niedużych państw. Podjęcie takich kroków wobec mocarstwa, które ma swoje możliwości działania, jest praktycznie nierealne. To w mojej ocenie nie była rozsądna ścieżka.
Dlaczego nie?
Wielkie mocarstwa nie ustępują bowiem przed takimi decyzjami. Inaczej straciłyby szacunek, szacunek własny do siebie, ale i poważanie w oczach świata.
Czy sposób reakcji świata Zachodu na to, co dzieje się na Ukrainie, wpływa jakoś na wiarygodność gwarancji i sojuszy, jakie ma Polska?
Polskie gwarancje sojusznicze istnieją, jesteśmy członkami NATO. Sojusz ma swoje procedury i nic się tu nie zmieniło. Członkom Paktu jedynie uświadomiono rzecz, o której wszyscy wiedzieli, że to nie jest Sojusz teoretyczny, że znaczenie Paktu nie skończyło się wraz z rozwiązaniem Układu Warszawskiego. Żyjemy niby w innym świecie, ale to ciągle jest świat, w którym funkcjonuje ekspansywność rosyjska. Ten Sojusz nadal ma sens i dobrze, że państwa zachodnie, w tym USA, sobie z tego zdały sprawę. Widać było w pewnym momencie lekceważenie tych potrzeb.
Dziś Sojusz wydaje się wiarygodny? W wielu momentach w ostatnich latach pokazał, że jest słaby.
Trudno powiedzieć, czy NATO nas obroni. Nic innego jednak nas nie obroni. Nie należy więc wybrzydzać na jedyną możliwość zapewnienia nam bezpieczeństwa. Nie ma alternatywnego rozwiązania. Jeśli nie uwierzymy w Sojusz to w co uwierzymy, mając za sąsiada Rosję? Nie mamy wyboru, więc nie ma co narzekać. To jest nasza największa szansa.
Realna?
To się okaże, ale sądzę, że tak. Jednak Polska musi na to pracować. Musimy pracować w ramach Paktu, a nie odwracać się do niego bokiem.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/188077-prof-lewicki-putin-nie-odpowie-za-agresje-na-ukraine-nie-odpowiedzial-przeciez-za-to-co-dzialo-sie-w-gruzji-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.