Antoni Krauze: "Zachowanie polskich polityków świadczy o tym, że w sprawie smoleńskiej nadal panują strach i kłamstwo"

wSieci/Andrzej Wiktor
wSieci/Andrzej Wiktor

W filmie posługuję się materiałami archiwalnymi, bo wydaje mi się, że pewne rzeczy, które wydarzyły się po 10 kwietnia 2010 roku są nie do odtworzenia. Stały się naszą historią i mówię to z wielkim szacunkiem dla realiów, które w moim filmie, co prawda fabularnym, ale próbuję go zrealizować w zgodzie z faktami, z rzeczywistością - mówił w rozmowie z Radiem WNET Antoni Krauze, reżyser, twórca filmu „Smoleńsk”.

Prowadzący audycję Krzysztof Skowroński pytał filmowca, jak zapatruje się na przemianę polskiej władzy wobec Putina, który był uznawany przez rządzących za gwaranta wyjaśnienia tego, co wydarzyło się w Smoleńsku, a dopiero teraz jest traktowany jako przywódca imperium zła.

To wszystko prawda, ale dramat smoleński jest niejako poza tą sprawą. W uszach jeszcze mam wypowiedź jednego z polityków PSL, który mówił, że Putin może napaść Gruzję, wywołać III Wojnę Światową, ale żeby zabijał prezydenta sąsiedniego kraju, niszczył samolot z 96 osobami na pokładzie, to przecież to się nie mieści w głowie. Więc pewne rzeczy, które rzeczywistość zweryfikowała, mówię tu o zachowaniu polskich polityków, świadczą o tym, że w sprawie smoleńskiej nadal panuje strach i kłamstwo

- mówił Krauze. Reżyser przyznał, że film powstanie, ale kiedy…

Powinienem posłużyć się słowami Ojca Świętego Jana Pawła II: Jak Bóg da, to będzie, ponieważ w ubiegłym roku wydawało mi się, że jest to tak pewne, że zapewniałem, że 10 kwietnia 2014 roku film będzie miał swoją premierę, niestety rzeczywistość okazała się bardzo skomplikowana. Więc nabrałem pokory jeśli chodzi o zapowiedzi, kiedy ten film powstanie, ale nie mama żadnych wątpliwości, że powstanie. Po prostu musi powstać. Jest taka sytuacja, że ja zostałem do tego filmu niejako zmuszony, czy jakoś tam namówiony przez sytuację, która pojawiła się w moim życiu. Mianowicie, z moim poprzednim filmem „Czarny czwartek” jeździłem po świecie, nie miałem żadnego wpływu na miejsca, w których się zjawiałem i okazało się, że idę tropem bezpośrednio związanym z tragedią smoleńską.

Takim momentem kluczowym, zwrotnym była chyba podróż do Gruzji, w której nigdy wcześniej nie byłem. Zjawiłem się tam we wrześniu 2011 roku i rozmawiałem z Gruzinami po rosyjsku. Nie mówię tym językiem biegle, więc pojawiały się pytania, skąd jestem. Kiedy tylko mówiłem, że z Polski, to od razu pojawiały się straszny żal i lament, że Rosjanie zabili nam prezydenta. Żaden Gruzin rozmawiający ze mną nie miał żadnej wątpliwości. W odróżnieniu od moich rodaków, bo jak wróciłem do kraju to wszelkie próby namówienia kogokolwiek do zrealizowania tego filmu spotykały się z kompletnym niezrozumieniem

- mówił Antoni Krauze.

Cała rozmowa na radiownet.pl

Wuj

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych