Kumulacja kłamstw, jaka od zawsze towarzyszyła Józefowi Franczakowi, żołnierzowi z oddziału Zdzisława Brońskiego "Uskoka" wydaje się mieć nareszcie swój koniec. W październiku, 50 lat po tym, jak komunistyczni oprawcy w końcu dopadli ostatniego żołnierza niezłomnego w jego rodzinnych Piaskach pod Lublinem odbyła się piękna uroczystość upamiętniająca człowieka, który nigdy nie pogodził się z zaprowadzeniem władzy sowieckiej w Polsce. Józef Franczak stał się także inspiracją dla lubelskiej Fundacji Niepodległości do zorganizowania Roku Żołnierzy Wyklętych. Teraz „Laluś” będzie też miał w Lublinie ulicę swojego imienia.
Adam Broński, syn "Uskoka" i Marek Franczak, syn "Lalusia". fot. M. Czutko
Aż chce się zakrzyknąć: Brawo Lublin! Gdzie, jak nie tutaj powinno się upamiętnić Józefa Franczaka. Należy też podkreślić i po imieniu wymienić, kto forsował ten pomysł. Podziękowania należą się lubelskiemu radnemu. Piotr Krzysztof Kuty z inicjatywą nadania imienia „Lalusia” fragmentowi Drogi Męczenników Majdanka wystąpił jeszcze w ubiegłym roku, wówczas jednak nieznaczna większość radnych zdjęła projekt uchwały w tej sprawie z porządku obrad. Druga próba powiodła się, dzięki czemu Lublin jest pierwszym miastem, które w tej formie uhonorowało ostatniego żołnierza podziemia niepodległościowego.
Józef Franczak – sierżant WP, uczestnikiem wojny obronnej 1939 r., żołnierz ZWZ-AK, przez osiemnaście lat od zakończenia II wojny światowej pozostawał w konspiracji. Właśnie wtedy ruszyła propagandowa machina, która miała pokazać go jako bandytę, człowieka niespełna rozumu. Niekiedy to się udawało, bo nie każdy był w stanie zrozumieć, że tyle lat po wojnie, kiedy większość chciała tylko świętego spokoju jest ktoś, kto tak skrajnie nie zgadza się na wprowadzenie komunizmu w Polsce. 1963 rok - Beatlesi wydają pierwszy album, a on ciągle w lesie. Bezpieka kłamała na jego temat w sprawach dużych i małych. Przypisywano mu morderstwa, których nie popełnił, ale skupiano się także na takich detalach, jak np. przekręcenie pseudonimu żołnierza. Franczak od zawsze nazywany był „Laluś”, albo „Lalunia” z powodu nadzwyczajnej urody. To nie pasowało do forsowanego przez komunistów wizerunku kryminalisty. I tak przemianowano go na „Lalka” - taki pseudonim, niestety, poszedł w świat. „Lalek” jest napisane np. na pomniku przed cmentarzem w Piaskach, ale już na płycie jego rodzinnego grobu jest „Laluś”. Marek Franczak, syn niezłomnego powoli pracuje nad tym, aby tę sprawę jakoś odkręcić.
W komunikacie Polskiej Agencji Prasowej, niestety napisane jest: „Józef Franczak „LALEK” – legendarny żołnierz wyklęty został patronem jednej z ulic w Lublinie”. Być może to tylko przejęzyczenie, ale warto na to zwrócić uwagę, bo gorzkim zwycięstwem komunistycznej propagandy byłoby, gdyby w Lublinie zawisła tabliczka z taką właśnie nazwą ulicy.
Na koniec proszę jeszcze o jedno, nie mówmy o nim „ostatni wyklęty”, tylko „ostatni niezłomny”. Na pohybel tym, którzy go zabili.
Zainteresowanym polecam opracowanie dra Sławomira Poleszaka z lubelskiego oddziału IPN: Kryptonim „Pożar”. Rozpracowanie i likwidacja ostatniego żołnierza polskiego podziemia niepodległościowego Józefa Franczaka „Lalka”, „Lalusia” (1956–1963) s. 347
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/188003-ostatni-zolnierz-niezlomny-bedzie-mial-ulice-swojego-imienia-dziekujemy-radnym-lublina-za-upamietnienie-bohatera-ale-badzmy-precyzyjni-lalus-a-nie-lalek