Paweł Zalewski, europoseł Platformy Obywatelskiej nie ma chyba najlepszego zdania o wystawieniu w wyborach do Parlamentu Europejskiego przez szefa swej partii Michała – „Misia” Kamińskiego na „jedynkę” w Lubelskiem. W rozmowie z „Super Expressem” kluczył i unikał odpowiedzi, co wygląda przezabawnie.
Szczególne emocje budzi postać Michała Kamińskiego, który przewodzi liście w Lubelskiem. Jest pan zaskoczony tą nominacją?
- zapytał dziennikarz.
Nic na ten temat nie wiedziałem
- Zalewski zaczął się wywijać.
Żadne plotki nie krążyły?
- dziennikarz nie dawał za wygraną.
Rozumiem to zainteresowanie niezwykle medialną osobą pana Kamińskiego, ale myślę, że to, co jest istotne dla naszych list, to to, że w kontekście kampanii ogólnopolskiej mamy naprawdę mocne nazwiska na czele list. Weźmy chociaż kandydaturę Bogdana Zdrojewskiego z Wrocławia
- Zalewski nadal udawał piskorza.
Umówmy się, że ta kandydatura nie budzi większych emocji. W ogóle większość waszych jedynek nie jest szczególną niespodzianką. A tu nagle wyskakuje Michał Kamiński. Co przekonało władze PO do tego, żeby go umieścić na listach? Chyba urok osobisty, bo tytanem pracy to on nie jest
- dziennikarz uparcie drążył temat.
Chciałbym, żeby podobne i to pozytywne emocje budziły inne kandydatury. Ważne są bowiem takie postacie, jak właśnie Bogdan Zdrojewski we Wrocławiu, Dariusz Rosati w Szczecinie, Danuta Hübner w Warszawie czy Jacek Rostowski w Kujawsko-Pomorskiem.
W końcu jednak Zalewski zmęczył się swoim kluczeniem i wywalił kawę na ławę:
Kandydatura Michała Kamińskiego jest dla wszystkich zaskoczeniem - dla mnie, pewnie dla niego samego i nie zdziwię się, jeśli dla działaczy na Lubelszczyźnie
Paweł Zalewski ma faktycznie mało komfortową sytuacją. Wyrasta na jednego z głównych kontestatorów poczynań szefa własnej partii. Niespełna tydzień temu musiał przełknąć gorzką, albo raczej - czerwoną pigułkę. Skrytykował "jedynkę" warszawską - postkomunistkę Danutę Hübner na swoim blogu na parówkowym portalu. Teraz intelektualiści z PO, a do takich niechybnie zalicza się europoseł Zalewski, muszą się tłumaczyć za „Misia” Kamińskiego. I wymyśla Bóg raczy wiedzieć jakie rzeczy, aby nie musieć tego wyjaśniać. A rzecz jest z gruntu banalna – „kasa, misiu, kasa!”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/187995-pawel-zalewski-chyba-nie-czuje-sie-komfortowo-muszac-wyjasniac-dlaczego-na-liscie-platformy-jest-misio-kaminski-chcialby-go-skopac-ale-boi-sie-reakcji-premiera