Zaremba w Salonie Dziennikarskim: "Kamiński dostał miejsce za zasługi z 2011 roku, gdy doradzał Platformie, co zrobić, by sprowokować Kaczyńskiego"

wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

Kwestia politycznego transferu Michała Kamińskiego była jednym z tematów Salonu Dziennikarskiego Floriańska 3 - wspólnej audycji Radia Warszawa, tygodnika "Idziemy" oraz portalu wPolityce.pl.

CZYTAJ TAKŻE: Salon Dziennikarski Floriańska 3. Sankcje wobec Rosji? Jan Pospieszalski: "A czy istniała jakakolwiek zapowiedź wycofania się Francji z umowy na okręty?"

AUDYCJI MOŻNA POSŁUCHAĆ TUTAJ

Piotr Zaremba zastanawiał się nad rolą byłego spindoktora PiS:

To wyjątkowo skrajny przypadek zmiany barw, ale tego typu przejścia były... Mam inne wrażenie: to się nie składa z jednego punktu widzenia. To nie jest człowiek, który szczególnie mocno przemówi do wyborców Platformy. Nie wykluczam, że go ktoś prześcignie i nie dostanie mandatu. Kamiński dostał miejsce za zasługi w 2011 roku, doradzając Platformie, co zrobić, by sprowokować Kaczyńskiego. (...) Będzie też odgrywał rolę w tej kampanii. On ma mówić Tuskowi, szefowi kampanii i innym postaciom, jak mają prowokować prezesa PiS. A to ciekawe, bo Kamiński był traktowany jako potencjalne zagrożenie. Okazuje się, że jednak tak nie jest, a cel uświęca środki. Kampania będzie bardzo brutalna

- podkreślił publicysta "wSieci".

Z kolei Krzysztof Czabański mówił o ubocznych skutkach zatrudnienia Kamińskiego:

Nie wiem, czy to wystarczający powód. Platforma już płaci cenę: jest duże rozgoryczenie w lubelskiej PO. A jaki mają zysk? To, co powiedziałeś, może być ważne, ale w polityce za zasługi nikt nie płaci. Tuska nie posądzam o taką szczodrobliwość. To musi być coś teraz – czy samo prowokowanie PiS wystarczy? Wiano musi być szersze

- ocenił.

Jan Pospieszalski nie krył niesmaku, jaki wywołała wolta Kamińskiego:

Prowadzący audycję Marcin Wikło wymienił kilkanaście stacji katolickich, które słuchają naszej audycji. Dlaczego przy śniadaniu mamy im pokazywać najbardziej obrzydliwą postać polskiej polityki? Platforma gnije i pokazuje, że jest klubem, by doić i pasożytować na budżecie państwa. Nie ma tu żadnej nadziei, żadnej myśli. Jest chęć utrzymania się przy władzy

- mówił dziennikarz "GPC".

Ks. Henryk Zieliński zauważył różnicę między traktowaniem Kamińskiego a na przykład środowiska Grzegorza Schetyny:

Wystawienie Kamińskiego to odpowiedź na aferę z Protasiewiczem. Michał Kamiński bardziej wiązał się z obozem prezydenckim niż premiera. Ponieważ obóz premiera reprezentowany przez Protasiewicza lekko osłabł, Grzegorz Schetyna jako przedstawiciel drugiej frakcji zaczął podnosić głowę, postawiono na Kamińskiego

- stwierdził naczelny tygodnika "Idziemy".

Piotr Zaremba oponował:

Nie zgadzam się z tym. Kamiński reprezentuje w sensie towarzyskim inne towarzystwo, ale to nie jest jednak człowiek Platformy. To jest sygnał, jaka będzie kampania: może tak być, że on dostał szczególne zadania prowokującego. Mógł też podyktować cenę. Oni są trochę pogubieni i sięgają po takie dziwne Wunderwaffe

- mówił.

Kolejnym punktem rozmowy był powrót Marka Sawickiego do rządu. Co stało za odwołaniem ministra Kalemby?

Mam wrażenie, że inne resorty też zawiniły, a odszedł minister rolnictwa. Na pewno to jest tak, że to próba wywołania kryzysu, by po wyborach doprowadzić do upadku Piechocińskiego. Staje problem polityki rolnej: jeśli PSL dostanie 5,3% albo 4,7% przy kilkunastoprocentowym wyniku, to będzie o to łatwiej

- ocenił Piotr Zaremba.

Jan Pospieszalski przypominał kwestię afery związanej z Elewarrem, w którą był zamieszany Sawicki:

Zobaczymy, czy zapunktuje Przemek Wipler, bo badał sprawę Elewarru. Sytuacja, w której minister podaje się do dymisji, bo nie jest w stanie nic zrobić, nie jest częsta. Jeśli to była indywidualna decyzja Kalemby, to jest to element zachowania dawno niewidzianego w polskiej polityce

- mówił dziennikarz.

Sporo emocji wywołała też sprawa wyboru abp. Gądeckiego na przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.

Proponowałbym, byśmy się zastanowili nie tylko nad wyborem abp. Gądeckiego, bo można było przewidzieć, że będzie przewodniczącym, ale trzeba to rozumieć w całości: całe prezydium KEP to Wielkopolanie. To jest pewien sygnał w przededniach 1050. rocznicy chrztu Polski. (…) Patrzę na to wszystko z wielką nadzieją, znając nauczanie i sposób patrzenia tych ludzi. Potrzeba takiej wielkopolskiej myśli

- tłumaczył ks. Zieliński.

Piotr Zaremba podkreślił różnice między dwoma oczekiwaniami: tęsknocie za liderem i radości z większego rozłożenia się autorytetu w Kościele:

Pamiętajmy o tym, że nie ma w tej chwili jednego lidera w Kościele w Polsce. To ma swoje zalety i wady: czy potrzebny jest jeden lider? Jest taka tęsknota i ten episkopat wydaje się nam zbyt rozmemłany. Ale to ma swoje zalety, nie bójmy się tych skrzydeł w Kościele. Ale jeżeli biskupi mówią tylko nieco innymi głosami, to jest to zaleta

- ocenił.

Krzysztof Czabański nie zgodził się z takim podejściem:

Ważne jest, by Kościół nie był rozmemłany. By był znak, który potwierdza wartości i tak interpretuję wybór abp. Gądeckiego. Tęsknota za liderem nie jest bezzasadna, nie tylko zresztą w sferze kościelnej. Nowy szef KEP ma na to szanse. Przypominam drogę kard. Glempa: jak on zaczynał, jak był oceniały, a jak wielką przeszedł drogę i jak pociągnął polski Kościół

- mówił.

Pospieszalski zwracał uwagę na hipokryzję medialnych ocen abp. Gądeckiego:

Widzimy festiwal oczekiwań: najbardziej śmieszą mnie zaklęcia ze strony różnych mediów, które mają tyle wspólnego z Kościołem, że piszą o nim potworne rzeczy. Dziś mają pełne usta dobrych rad: ostatnio słyszałem wypowiedź, że oto napomnienia podczas wizyty ad limina oznaczają, by nie mieszają się w politykę. Na początku maratonu wyborczego widać strach, by oznaczyć, gdzie są miejsca, gdzie Kościół nie powinien wchodzić

- tłumaczył.

lw, Radio Warszawa

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych