Bartoszewski o kulisach warszawskiego salonu. "Byłem wczoraj na bardzo ważnym przyjęciu. Padło pytanie: >>A co będzie, jeżeli Putin zainteresuje się mniejszością na Łotwie?<<"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

Obrona praw mniejszości... Ja widzę przez skojarzenia i osobiste doświadczenia... Ale nie zastanawiam się, czy wystarczająco to widzą Anglicy, Francuzi, Skandynawowie, a nie mówię o Niemcach, bo tam mają szczególne nastawienie...

- mówił w rozmowie z tvn24 Władysław Bartoszewski, odnosząc się do pytania o historyczne podobieństwa między polityką Adolfem Hitlerem a Władimirem Putinem.

Pełnomocnik rządu Donalda Tuska do spraw dialogu polsko-niemieckiego wyraził nadzieję, że Europa powstrzyma ambicje i działania rosyjskiego prezydenta.

Ci, którzy mają doświadczenie i wiedzę historyczną, wiedzą więcej. Ale czy w ramach przyjaznego Trójkąta Weimarskiego jest wystarczająca wrażliwość? Nie jestem tego pewien... My w tej chwili możemy powiedzieć tak: pan prezydent Putin jest człowiekiem doskonale zorientowanym, dobrym znawcą mentalności Europy Zachodniej, pracował na kierowniczych stanowiskach wywiadu sowieckiego... (…) To jest fachowiec wysokiej klasy – on testuje nawyki i wiedzę zachodnich polityków...

- tłumaczył.

Bartoszewski odsłonił również kulisy jednego z salonowych spotkań w Warszawie, gdzie dyskutowano między innymi o przyszłości Ukrainy.

Jeżeli z jednej strony mamy problemy energetyczne, które są do pewnego stopnia elementem w grze politycznej i wyobrażeniu sobie granic nacisku i jego skutków.... I w tym czasie pozycja byłego kanclerza Niemiec, pana Schroedera, jest pozycją odrębną od pozycji aktualnego rządu? Co byśmy powiedzieli, gdyby u nas była taka różnica w rządzie i opozycji? (…) Byłem wczoraj na bardzo ważnym spotkaniu w Warszawie, gdzie było wielu ambasadorów, biskupów, polityków – rozmawiało się na tym przyjęciu o różnych sprawach. Padło pytanie: „A co będzie, jeżeli Putin zainteresuje się obroną praw rosyjskich na Łotwie albo Mołdowie?”

- opowiadał z zapałem Bartoszewski.

Jak zareagował na tak postawione pytanie?

Odpowiedziałem dyplomatycznie: to zupełnie inna jakość. Łotwa jest innym członkiem NATO, Mołdowa nie... To nie może być porównywane.

- mówił.

Nie dał się jednak namówić na ocenę, czy Ukrainie uda wybić się na niepodległość. Jak tłumaczył, "pokaże to przyszłość", a on sam może już tego nie dożyć.

Wszystkie kalkulacje na ten temat są dużo trudniejsze

- dodawał.

Bartoszewski podkreślał przy tym wielką zasługę i wizjonerstwo Angeli Merkel:

Kanclerz Merkel jest w moim rozumieniu jednym z najwnikliwszych i najrozumniejszych polityków. (…) To kanclerz dużego państwa, ponad 80-milionowego! Wypowiedź pana Junckera, czy polityków z Belgii, Holandii – można lekceważyć. Ale nie można lekceważyć Merkel. Łączą nas z nią dobre stosunki, ale obserwując sprawy niemieckie osobiście i zawodowo, mam wyrobiony pogląd. Ona nie zdziała cudu, jest do bólu rzeczowa i pragmatyczna, co jest normalne u odpowiedzialnych polityków, wolna od złudzeń, ale uważam, że trudno byłoby sobie wyobrazić bardziej korzystną w niekorzystnej sytuacji sytuację szczegółową niż to, że Polska i Niemcy, a także Francja, działają razem

- mówił.

Bartoszewski przyznał też, że walki na Majdanie kojarzyły mu się z sytuacją II wojny w Polsce:

Majdan kojarzy mi się z obroną Warszawy'39, entuzjazm sytuacji oblężonego miasta, tysiące ofiarnych ludzi, którzy coś chcą robić gołymi rekami, potem Powstanie Warszawskie - drugi, ogromny egzamin... Miasto pozbawione trzystu kilkudziesięciu Żydów, więc już nie takie wielkie, ale oszalałe! Wszyscy są za! Przychodzą krytyczne, kryzysowe dni - była rozpacz, ale nie negacja! A potem "Solidarność"! Potem ponad 10 tys. z nas trafia do obozów, ośrodków internowania... Przeżywam w takim obozie kilka miesięcy i my rozmawiamy otwartym tekstem. (...) To wszystko się kojarzy - nie ma wolności za za małą cenę. Nam Polakom sprzyjał los, i Bóg, i obecność Polaka w Watykanie, i Brzezińskiego w Waszyngtonie... Z minimalnym rozlewem krwi została Polska wyemancypowana

- mówił.

I dodawał:

Czy Rosja zarzuci myśl imperialną? Francja zrobiła to w bólach, zgrabnie zrobiła to Wielka Brytania... Kto wie czy wtedy Rosja nie będzie u progu swojej autentyczności i wielkości: narodu suwerennego na swoim suwerennym terenie?

- zastanawiał się Bartoszewski.

Ocenił również politykę Platformy Obywatelskiej przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Bartoszewski wyraził troskę o jak największą frekwencję wyborczą:

Obawiam się, że moje społeczeństwo, z którym się czuję bardzo głęboko związane, ale które nie jest chwilami dla mnie zrozumiałe, nie doceni znaczenia udziału w tym akcie wyborczym. Wszelkie rankingi wskazują, że maksymalna, pewna frekwencja waha się poniżej 30 procent. A ta jedna trzecia ma zdecydować, jakim głosem, na ile mądrym i kompetentnym, będą mówić nasi polscy przedstawiciele! (...) Nie jestem członkiem Platformy, ale życzę jak najlepiej rządowi i państwu... Trochę mnie niepokoi ta lekkomyślność, że wysuwa się na kandydatów gwiazdy filmowe, sportowców... To bardzo miłe, ale mamy 51 miejsc! Każde miejsce zmarnowane! Co ma do powiedzenia ktoś, kto genialnie kopie piłkę? (...) Na najlepszego piłkarza Legii bym nie głosował w wyborach

- zakończył.

Sam wyraził poparcie dla Róży Thun, ponieważ "zna jej wnętrze duchowe".

svl, tvn24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych