Luigi Lovaglio, prezes Banku Pekao SA, zarobków wstydzić się nie musi. Dostał więcej niż CEO Banku Unicredit (właściciel Pekao) pan Federico Ghizzoni, choć aktywa Pekao stanowią zaledwie kilka procent aktyw całej Grupy Unicredit. Pozornie, w wysokości zarobków obu panów można dopatrywać się pewnej logiki. Unicredit poniósł stratę za IV kwartał 2013 roku wysokości 15 miliardów Euro. Dzień wcześniej, 11 marca 2014 r., Pekao SA pochwalił się niebagatelnym zyskiem kwartalnym - 736 milionów złotych, przeszło 100 milionów więcej, niż oczekiwali analitycy rynku akcji.
I tu koniec pozornej logiki, bowiem na wieść (12 marca 2014) o rekordowej stracie, wartość akcji Unicredit wystrzeliła w górę o ponad 6%. Przeciwnie akcje Pekao dołowały o ponad 2% w dwa dni od ogłoszenia „znakomitego” zysku i planu... wypłaty gigantycznej dywidendy - 2,6 miliarda złotych (93% zysku netto). Gdzie tu logika? To proste! To, co w żywej gotówce wypłaci Pekao, w połowie (50% akcji) trafi do skarbca Unicredit. Mówiąc oględnie Pekao zbiednieje, a Unicredit stanie się bogatszy o 1,3 miliarda złotych. Czemu jednak akcjonariusze, inni niż Unicredit, nie czekają na wypłatę sowitej dywidendy i wyzbywając się akcji Pekao wywołują spadki.
Oczywiście, wyjaśnienie jest niezwykle proste. Szef Unicredit „czyści” bilans poprzez powzięcie wysokich rezerw na złe kredyty i przewartościowanie inwestycji w Europie Środkowo-Wschodniej. Odwrotnie pan Lovaglio, nie przejmuje się kredytami hipotecznymi we frankach szwajcarskich, opcjami walutowymi, polisolokatami czy bancassurance i już od lat odpisuje rezerwy kilkakrotnie niższe niż reszta banków na polskim rynku. Ma głęboko, by powiedzieć dyplomatycznie, w poważaniu szefa NBP, pana Marka Belkę, który zawraca głowę światowego finansisty jakimiś tam nic nie znaczącymi drobiazgami.
Belka: Kredyty walutowe, które są jak społeczna tykająca bomba. Dystrybucja polisolokat budzi wielkie problemy etyczne.
Panie Marku, sorry, ale taki właśnie mamy nadzór finansowy.
Wracając do wysokich zarobków Luigi Lovaglio, to te mu się z całą pewnością nie należą. Z podobną sytuacją miałem do czynienia w 2010 roku. Na ZWZ Pekao JK Bielecki, ówczesny prezes Pekao, nerwowo tłumaczył, że w momencie nasilenia kryzysu na światowych rynkach finansowych na początku 2009 roku, sprzedał pakiet akcji Pekao, gdyż musiał spłacić kredyt w Pekao, który zaciągnął w Pekao na zakup akcji Pekao (to nie niezręczność językowa, raczej obraz syndromu Pinokia JK Bieleckiego). W sprawozdaniach finansowych banku i w informacjach o korzyściach zarządu nie było najmniejszej wzmianki o kredycie dla prezesa. Inne informacje o zarobkach JK Bieleckiego też się „nie dodawały”. Co ciekawe, Sąd przychylił się do powyższej argumentacji i zobowiązał Pekao do przekazania na moje ręce kontraktów menadżerskich zawartych pomiędzy JK Bieleckiego, a Pekao i Unicredit. Bank odmówił. Dociekliwą Panią Sędzię przeniesiono do innych spraw pod pretekstem reorganizacji wydziału sądu. Czy tak też będzie w tym roku, gdy zapytam o bajońskie zarobki Luigi Lovaglio?
***
Serdecznie zapraszam 14 marca, piątek, godzina 19-sta, na debatę pod tytułem „Czyj jest nasz kapitał?” w siedzibie SDP przy ulicy Foksal 3/5, zorganizowaną w ramach Klubu Ronina przy współudziale Stowarzyszenia Przejrzysty Rynek. Michel Marbot i Jerzy Bielewicz opowiedzą o Projekcie Chopin i gehennie producenta makaronów Malma. Temat własności kapitału podejmą posłowie Ryszard Czarnecki i Kazimierz Ujazdowski.
Wstęp wolny.
Więcej na: http://unicreditshareholders.com/bie%C5%BC%C4%85ce_informacje
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/187888-prezes-pekao-sa-pan-luigi-lovaglio-zarobil-852-miliona-zlotych-w-2013-roku