Ze zmiany spojrzenia Stanów Zjednoczonych na Europę Środkowo-Wschodnią należy się cieszyć. Jednak czy na nową retorykę nie jest już za późno?
Inwazja Rosjan na półwyspie krymskim przyparła do muru zachodnie państwa, w tym także Stany Zjednoczone do tego, aby w końcu przestać „udawać Greka” i zająć jakieś mocniejsze niż do tej pory stanowisko ws. rosyjskich poczynań. Padło wiele słów – niektóre ostrzejsze, niektóre łagodniejsze - „potępiono” Rosję i hucznie ogłoszono wprowadzenie sankcji, a także ostrzeżono, że kary dla Kremla mogą być dotkliwsze.
Jednak czy te słowa jakkolwiek brzmią jeszcze wiarygodnie? Przypuszczam – i zapewne nie tylko ja, że rosyjscy przywódcy z rozbawienie patrzą jak kraje Starej Europy miotają się, aby jednocześnie dobrze wypaść na arenie międzynarodowej i pomóc jakkolwiek Ukrainie, a z drugiej strony za wszelką cenę starają się nie zniszczyć ekonomiczno-gospodarczych układów z Rosją. Angela Merkel i Francais Hollande nawet nie próbują ukryć, że Ukraina sobie, a układy: dotyczące gazu w przypadku Niemiec i dotyczące handlu bronią w przypadku Francji, sobie.
Na tle tych europejskich indywidualnych rozgrywek zaskakuje stanowisko Stanów Zjednoczonych. Mimo bierności w kwestiach polityki Europy Środkowo-Wschodniej, i de facto wycofaniu się z rozgrywek na tym obszarze świata, w kwestie ukraińskie Obama postanowił włączyć się aktywnie. To Stany Zjednoczone wyprzedziły Unię Europejską w nakładaniu sankcji i poprzez takie gesty jak wysłanie do Polski samolotów F-16 oraz planowaną wizytę wiceprezydenta Bidena w Polsce i na Litwie pokazują, że trzymają rękę na pulsie. Tę zmianę kursu Baracka Obamy trzeba pochwalić, tym bardziej jeżeli obserwuje się egoistyczne zachowania przywódców Starej Europy. Jednak czy na taką przemianę w amerykańskiej polityce zagranicznej nie jest już za późno?
Odkąd w Białym Domu zasiadł Barack Obama i zapowiedział reset relacji z Rosją – ów reset polegał głównie na ustępowaniu Putinowi. To Kreml dostawał to czego chciał: np. w kwestii konfliktu syryjskiego czy chociażby przesunięcia granicy z Gruzją tuż przed rozpoczęciem Igrzysk w Soczi, co na arenie międzynarodowej przeszło bez echa. Czy w takim razie te wszystkie – nawet mocniejsze słowa – brzmią dla Rosjan jakkolwiek groźnie? Prędzej chyba komicznie. Dostrzegają nie tylko niektórzy komentatorzy, ale i zwykli obywatele. Doskonale odzwierciedla to mem, który znalazłam ostatnio w internecie. Zachodni przywódcy tyle lat pozwalali Putinowi – który jest przecież przywódcą autorytarnego państwa i byłym KGB-istą (o czym się do niedawna rzadko wspominało) – czynić co mu się tylko podoba. Teraz zbierają tego owoce.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/187879-zachodni-przywodcy-tyle-lat-pozwalali-putinowi-czynic-co-mu-sie-tylko-podoba-zapominajac-ze-maja-do-czynienia-z-bylym-kgb-ista-teraz-zbieraja-tego-owoce
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.