Kandydat PO na europosła: „No przecież to pedały są!” O tym, jak grzeszył „Miś” Kamiński zanim nawrócił się na Platformę. ZOBACZ FILMY!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. michalkaminski.pl
fot. michalkaminski.pl

Michał Kamiński, niegdyś spin doktor PiS, dołączył – jak sam mówi – do „drużyny PO”, by wystartować po raz kolejny w wyborach do europarlamentu. O mandat – wart jakieś 70 tys. zł miesięcznie - będzie zabiegać w Lublinie i okolicach. Polityk, zwany „Misiem”, został przyjęty przez Platformę jako – używając terminologii Pawła Grasia – „nawrócony grzesznik”. Przypomnijmy, co czynił, gdy „grzeszył”…


W 2009 r. tak podsumował Donalda Tuska:

Premier, który w ubiegłym roku zwiedził Machu Picchu, a w czasie kryzysu hulał na nartach, jest ostatnią osobą, która miałaby prawo upominać pracującego i pracowitego prezydenta.

W tymże roku, gdy startował do PE jako „jedynka” PiS w Warszawie, metaforycznie określał swego obecnego patrona:

Donald Tusk jest dokładnym przeciwieństwem króla Midasa. On czego się dotknął, zamieniał w złoto. Ja nie powiem, w co zamienia się to, czego dotyka Donald Tusk, bo na sali są kobiety i dzieci

Odnosząc się do Tuska mówił też o "frustracji polityka, którego przerosła funkcja".

To właśnie Donald Tusk jako parlamentarzysta zasłynął z lenistwa

– grzmiał „Miś”.

Zauważał też „kompletną nieudolność Donalda Tuska" oraz „rządzoną po dyktatorsku” Platformę.

Kieszonkowi politycy PO mogą na razie dokonywać tylko takich kieszonkowych zamachów stanu, że zabierają prezydentowi samolot, by nie poleciał

– komentował w październiku 2008 r. odmowę użyczenia śp. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu samolotu do Brukseli.

Pan jest dziobakiem polskiej sceny politycznej. Pan ciągle dziobie

– zwracał się do Stefana Niesiołowskiego.

Ja pod rządami Tuska nie czuję się w naszym kraju bezpiecznie

– zauważał jeszcze w 2011 r., jako europoseł PJN.

Podczas ostatniej kampanii prezydenckiej Bronisławowi Komorowski wytykał, że słucha tylko Janusza Palikota:

Ciekawa jest również prześledzenie, co jeszcze nie tak dawno Michał Kamiński mówił o swoim kandydowaniu do UE i domniemanym flircie z PO.

Podjąłem decyzję, że nie będę w polityce za wszelką ceną, a dzisiaj nie ma partii politycznej, w której mógłbym się odnaleźć

– twierdził jeszcze kilka miesięcy temu.

Nie wybieram się ani do Platformy Obywatelskiej, ani do Parlamentu Europejskiego

– zarzekał się.

Ja bym nie chciał odchodzić z polityki, ale powiedziałem też sobie, że nie będę politykiem za wszelką cenę. Widzę, jak niektórzy desperacko chcą się utrzymać

– to słowa Kamińskiego z listopada 2013 r.

Teraz desperacko, ale miękko, wylądował na pierwszym miejscu lubelskiej listy PO do europarlamentu.

Ciekawe, czy w ramach „rozgrzeszania” będzie musiał wyspowiadać się wobec nowych mocodawców również z tej wypowiedzi:

CZYTAJ WIĘCEJ:Graś cieszy się "nawrócenia" Kamińskiego. "Więcej radości z jednego grzesznika, który się opamiętał, niż z 99 sprawiedliwych...". Kto w tym scenariuszu jest Zbawicielem?

JUB

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych