Giertych ustawia się w kolejce do PO. "Rząd na oczach całego świata wyrywa Ukrainę z rąk rosyjskich!". Powrót do polityki? "Może przyjdzie do mnie ktoś lepszy od Gowina..."

wPolityce.pl
wPolityce.pl

Kaczyński został złapany w sidła swojej własnej propagandy

- twardo deklaruje Roman Giertych w rozmowie z dziennikiem "Polska The Times".

Były polityk Ligi Polskich Rodzin postanowił najwyraźniej pójść śladem Michała Kamińskiego i stanąć w kolejce do Platformy. W wywiadzie - jak zwykle w przypadku Giertycha - pojawia się szereg negatywnych opinii o prezesie PiS i jeszcze dłuższa lista komplementów pod adresem Donalda Tuska i PO.

Ale takiej skali wazeliniarstwa się nie spodziewaliśmy.

W żadnym innym kraju nikogo nie dziwiłoby to, że opozycja w niektórych sytuacjach o charakterze geopolitycznym jednoczy się z rządem. W Polsce taka jedność może zaskakiwać. Ale Kaczyński nie miał tak naprawdę wyjścia. (...) Nagle na oczach całego świata rząd Platformy wyrywa Ukrainę z rąk rosyjskich, przynosi tam wolność i demokrację!

- przekonuje zupełnie serio Giertych.

Były minister edukacji tłumaczy też, że premier Tusk ma niebywałe szczęście w polityce.

Jedno jest pewne - w polityce trzeba mieć szczęście. I wychodzi na to, że Donald Tusk jest w czepku urodzony. Gdyby ten kryzys zdarzył się trzy miesiące później, Platforma nie miałaby najmniejszych szans na wygranie wyborów do europarlamentu, teraz takie szanse ma

- deklaruje.

Bo tylko Platforma jest racjonalna.

Jeżeli Platforma wygra wybory europejskie na fali kryzysu ukraińskiego, to dlaczego nie mogłaby zrobić przyspieszonych wyborów, żeby je wygrać? (...) W  takiej sytuacji i atmosferze, jaka jest teraz, te wybory wygrałaby PO. Ludzie, którzy mieliby wybrać Kaczyńskiego, zastanowiliby się i pomyśleli: "Boże, jakby Kaczyński był dzisiaj u władzy, to mielibyśmy już polskie wojska na granicy rosyjsko-ukraińskiej". Czy chcielibyśmy tego?

- pyta Giertych.

I niemal otwarcie mówi, że zgłasza akces do Platformy. Giertych sprzedaje bowiem narracje o stojącym u progu Jarosławie Gowinie, którego konkury odrzucił.

Jarosław Gowin przychodził do mnie, nie ja do niego, i przekonywał mnie do swojego projektu. Ale mnie nie przekonał. To było w zeszłym roku. Nie przekonał mnie, bo uważałem, iż z tymi współpracownikami, których ma wokół siebie i których zaczął sobie dobierać, nie ma szans na pozytywny wynik. Nadto linia, którą zaproponował - linia takiego mniejszego PiS - była absurdalna z punktu widzenia propagandy. (...) Jeśli Janusz Korwin-Mikke ma większe poparcie niż on, to o czym my mówimy? Nie mają pieniędzy, nie mają struktury, nie mają żadnych szans

- mówi, tłumacząc, że Kaczyński "ma w głowie Smoleńsk", w związku z tym nie potrafi prowadzić normalnej polityki z Rosją.

Co dalej z politycznym losem Giertycha?

Gowin mnie namawiał, przychodził do mojej kancelarii i przekonać mu się nie udało. Swoją drogą, miałem nosa, że w to nie wchodziłem. Może przyjdzie ktoś lepszy od Gowina...

- zakończył.

A może tak zrzucić te kurtyny niedomówień i sugestii? Michałowi Kamińskiemu się opłaciło, więc może i dla pana Romana miejsce się znajdzie. Platforma jest przecież szeroka...

lw, PTT

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych