Ja dziś w sprawie polskich filmów. Takich, które miałyby szansę naprawić to, co w narodzie zniszczyła i splugawiła komuna. I pokazać prawdziwą, arcyciekawą i heroiczną polską historię.
Marzą mi się piękne wojenne epopeje rehabilitujące polskich ułanów (którym w „Lotnie” reżyser Wajda nakazał debilnie rąbać szablami niemieckie czołgi). Chciałbym poczuć klimat obrony Lwowa widzianego oczyma Orląt Lwowskich. Tęsknię do wzruszających sag rodzinnych ludzi o czystych sercach, takich jak zamordowana za ukrywanie Żydów rodzina Ulmów. Jestem pewien, że nie tylko Polacy, ale cały świat zachwyciłby się bohaterstwem i nieprawdopodobnymi wyczynami rotmistrza Pileckiego. Droga Józefa Piłsudskiego ku wolności – toż to mógłby być trzymający w napięciu serial przygodowo-sensacyjny, pełen zwrotów akcji, wątków romansowych, heroizmu i dramatyzmu zmieszanego z sytuacjami komicznymi. Byłaby to opowieść o pełnym trudnych wyborów, rozterek, rozpaczy i uniesień życiu genialnego polityka, błyskotliwego stratega i jednego z najwybitniejszych mężów stanu XX wieku. W dodatku zakończona happy-endem, czyli wskrzeszeniem Rzeczypospolitej.
Już sam fakt, ze takie filmy – po latach czerwonego zamordyzmu – nie powstają lawinowo świadczy o zaprzaństwie decydentów „polskiej” kinematografii. Jeszcze gorsze świadectwo wystawiają im gotowe już filmy dofinansowane z budżetu państwa – np. zafałszowane i antypolskie „Pokłosie”. W dobie kryzysu PISF powinien zrezygnować zupełnie z finansowania filmów nijakich lub szkodliwych. Kilkadziesiąt straconych lat trzeba teraz nadrobić, dać społeczeństwu odreagować te całe lata zakłamania. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z aspektu wychowawczego filmów. Nasi wrogowie również. Czy to, co się u nas wyprawia w kinematografii (za nasze zresztą pieniądze) to przypadek? Czy wręcz przeciwnie – działanie jakiejś wrednej V kolumny... Czyjej? A kto na tym korzysta? Na pewno nie polska racja stanu...
Oczekuję każdej jaskółki zwiastującej polską normalność. Cieszę się z „Czasu Honoru”, wychwalam „Jack’a Strong’a”, nie czepiam się „Kamieni na szaniec”, wiążę ogromną nadzieję z „Miastem 44” Komasy. Na dokończenie wciąż jeszcze czeka pionierski film o żołnierzach niezłomnych, dość skutecznie chyba „wyklętych” przez jego sponsorów („Historia Roja” – polecam)
Ale to wszystko mało, dużo za mało. Głód prawdy jest w społeczeństwie ogromny, powodów do dumy i chwały mamy mnóstwo, zwłaszcza, że większość polskich rodzin miałaby do opowiedzenia wiele dramatycznych i pięknych historii ze swej przeszłości.
Opluwany przez lewackich „modernistów” patriotyzm już wkrótce może się nam bardzo przydać. Zło znów podchodzi do naszych granic. Budujmy nie tylko armię, ale i morale. Inaczej zostanie nam tylko emigracja. Lub nauka rosyjskiego...
P.S. Pierwszym sprawdzianem niech będzie zbiórka pieniędzy na film SMOLEŃSK, któremu odmówiono dotacji ze środków PISF-u; producent Maciej Pawlicki ogłosił już numer konta Fundacji, na który można zacząć wpłacać pieniądze: 55 1020 1169 0000 8202 0186 3042
Poniżej zamieszczam wiersz w interpretacji Jerzego Zelnika pod tym samym tytułem. Posłuchajcie i sami zadecydujcie, czy chcecie w tym uczestniczyć, czy też jest wam to obojętne...
A filmowcom, scenarzystom teatralnym, twórcom komiksów, ballad czy multimedialnych projektów podsuwam poniżej gotowy już pomysł. Wystarczy tylko rozpisać fabułę tej narracji – i wielopokoleniowa, wzruszająca, mega-polska saga historyczna jest w zasięgu ręki:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/187826-kto-blokuje-polska-kinematografie-czy-to-co-sie-u-nas-wyprawia-za-nasze-zreszta-pieniadze-to-przypadek-czy-wrecz-przeciwnie-dzialanie-jakiejs-wrednej-v-kolumny