Zapowiedź Tuska dot. wspólnych zakupów rosyjskiego gazu to rezygnacja ze zgodnej z polskimi interesami polityki energetycznej

Fot. PAP/Piotr Wittman
Fot. PAP/Piotr Wittman

Zapowiedź Donalda Tuska poparcia niemieckiej koncepcji grupowego zakupu gazu ziemnego od Rosji dla państw członkowskich UE oznaczałaby de facto abdykację Rzeczpospolitej z prowadzenia zgodnej z własnymi interesami polityki energetycznej i gospodarczej.

Deklaracja Tuska jest dowodem bezradności koalicji PO-PSL w obliczu ewidentnego załamania się prowadzonej przez ostatnich 6 lat polityki strategicznego sojuszu energetycznego z Rosją Władimira Putina. Warto pamiętać, że to nie kto inny jak Donald Tusk wstrzymał budowę 200-kilometrowego gazociągu Baltic Pipe mającego połączyć polski i duński system przesyłowy pod dnie Morza Bałtyckiego. To nie kto inny, jak Donald Tusk zwiększył w 2010 r. o blisko 2 miliardy metrów sześciennych uzależnienie od rosyjskiego gazu w ramach kontraktu jamalskiego obowiązującego do roku 2022. To nie kto inny, jak Donald Tusk oddał faktyczną kontrolę Gazpromowi nad spółką EuRoPol Gaz, która jest właścicielem gazociągu jamalskiego, administracyjnie ograniczając jej zyski z poziomu 300-500 milionów złotych rocznie do…21 milionów. To nie kto inny, jak Donald Tusk wbrew oczywistym polsko-ukraińskim interesom wstrzymał budowę ropociągu Brody-Adamowo, który jest brakującym ogniwem do stworzenia korytarza transportu kaspijskiej ropy naftowej do Europy z pominięciem Rosji.

Kryzys ukraiński dowodzi, że Polska ma całkowicie rozbieżne interesy geopolityczne i gospodarcze niż duża część państw członkowskich tzw. starej „15” UE. Donald Tusk zapomina, że w energetycznym interesie Polski nie leży zwiększanie uzależnienia od zewnętrznych źródeł energii np. gazu ziemnego skoro Polska jako jedyne państwo w Unii Europejskiej ma tak bogate własne zasoby węgla kamiennego i brunatnego.

Niemiecka koncepcja „gazowego grouponu” jest niebezpieczną iluzją europejskich biurokratów. Faktycznie oznacza przyłączenie Polski do projektu Nord Stream, gdyż nie po to Niemcy budowali gazociąg bałtycki z Kremlem, aby teraz nie sprzedawać przesyłanego nim gazu ziemnego na rynku europejskim. W ramach grupowych zakupów Polska kupowałaby drogi rosyjski gaz z Nord Stream z metką niemiecką.

Polską odpowiedzią na obecny kryzys geopolityczny nie powinna być realizacja niemieckich interesów ekonomiczno-gospodarczych i abdykacja z prowadzenia samodzielnej polityki energetycznej. Polską odpowiedzią powinno być podjęcie zaniechanego przez Donalda Tuska 6 lat temu w imię „polsko-rosyjskiej przyjaźni” ambitnego programu rozbudowy własnej infrastruktury gazowo-naftowej. Pierwszym krokiem powinno być stworzenie Ministerstwa Energii w Warszawie, a nie outsourcing tych kompetencji do Berlina. Następnie jak najszybciej należy wrócić do budowy Baltic Pipe, pilnie dokończyć budowę gazoportu w Świnoujściu, rozbudować pojemności magazynowe na gaz ziemny, odzyskać nawet drogą nacjonalizacji kontrolę nad gazociągiem jamalskim i wreszcie rozpocząć na poważnie budowę krajowego sektora gazu łupkowego.

Odpowiedzią Polski powinna być całkowita rezygnacja w perspektywie 2022 z odbioru drogiego rosyjskiego gazu na rzecz krajowego gazu łupkowego i konwencjonalnego i zakupu surowca z kierunku północnego poprzez własny terminal lub terminale LNG i Baltic Pipe.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych