Arciszewska-Mielewczyk dla Stefczyk.info: "Niemcy ciągle mówią o przyjaźni, ale to tylko puste słowa. A polski rząd woli siedzieć cicho ws. Polonii"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.premier.gov.pl
fot.premier.gov.pl

Odebranie majątku i statusu mniejszości niemieckiej Polonii przez III Rzeszę było całkowicie bezprawne. Obecnie to bezprawie wciąż trwa. Mamy do wyboru drogę, którą wybrały rządy Włoch i Grecji, czyli możemy się uporczywie o swoje upominać, albo może dalej siedzieć cicho i udawać, że tematu nie ma – mówi w rozmowie ze Stefzcyk.info posłanka PiS, szefowa sejmowej komisji ds. mniejszości polskiej w Niemczech, Dorota Arciszewska-Mielewczyk.

Według niej mniejszość polska w Niemczech doszła do swojego majątku ciężką pracą. Majątek ten był wówczas wart 7–8 milionów marek. Według wyliczeń Związku Polaków w Niemczech odszkodowania dla polskiej mniejszości musiałyby wynosić dziś więc kilkaset milionów euro, wliczając inflację.

I to odszkodowanie się organizacjom polonijnym należy, wbrew temu co mówią Niemcy

- przekonuje posłanka PiS.

Jej zdaniem to, czy uzyskamy cokolwiek od Niemców w tym zakresie, w dużej mierze zależy od nas.

Mam świadomość, że tego nie da się załatwić jedną rozmową, to jest walka, która zajmie nam całe lata. Tymczasem nasz rząd nic nie robi i tracimy przez to cenny czas

- dodaje Arciszewska-Mielewczyk.

Według niej argument używany przez Berlin, że Niemcy uznają jedynie zasiedziałe od wieków mniejszości narodowe, duńską, serbołużycką, fryzyjską oraz Romów i Sinti, a nie młode społeczności imigrantów, do których zaliczają Polaków, jest nie do przyjęcia.

W przypadku mniejszości niemieckiej w Polsce też nikt się nie zastanawia nad tym, czy są tu od zawsze czy przyjechali w ubiegłym tygodniu. Cieszą się statusem mniejszości i otrzymują znaczne wsparcie finansowe. Jeśli Polonia odzyska status mniejszości będzie w stanie działać w godnych warunkach i będzie w stanie zapewnić opiekę wszystkim Polakom w Niemczech, tym, którzy mieszkają tam od wielu generacji jak i tym, którzy dopiero co przyjechali za chlebem

- uważa.

Zdaniem szefowej sejmowej komisji ds. mniejszości polskiej w Niemczech, Berlin woli zachować asymetrię między polską mniejszością w Niemczech a niemiecką w Polsce.

To dla nich niesłychanie wygodne. Niemcy ciągle mówią o przyjaźni i współpracy, ale są to tylko puste słowa. Czekamy na ten gest, który udowodniłby, że jesteśmy rzeczywiście przyjaciółmi

- zaznacza.

Cały wywiad na Stefczyk.info

 

Dorota Arciszewska-Mielewczyk wystosowała list w tej sprawie do kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która jutro przybywa z oficjalną wizytą do Warszawy:

 

Szanowna Pani Kanclerz!

Korzystając z okazji Pani wizyty w Polsce, proszę aby zechciała Pani podnieść podczas rozmów z polskim premierem dwa tematy o fundamentalnym znaczeniu w relacjach pomiędzy naszymi narodami:

- przywrócenie statusu mniejszości polskiej w Niemczech

- zwrócenie majątku zagrabionego przez Niemców organizacjom legalnie działającym na terenie III Rzeszy.

Przypominam, że rozporządzeniem niemieckiej Rady Ministrów z dn. 27 lutego 1940 r. rozwiązano wszelkie organizacje polskiej mniejszości narodowej w III Rzeszy i skonfiskowano ich mienie. Choć rozporządzenie Hermana Goringa o likwidacji polskiej mniejszości uznano za nieważne, nie przywrócono stanu prawnego sprzed jego wydania. Dlaczego Niemcy nie chcą zrehabilitować i przywrócić polskiej mniejszości odebranego statusu? Piotr Cywiński, dziennikarz i publicysta pisze: "Nie chodzi bynajmniej o pieniądze (w tym te, które przysługiwałyby wówczas polskim organizacjom na ich działalność obligatoryjnie), lecz przede wszystkim o ewentualny wzrost ich wpływów politycznych w RFN. Znaczenie około dwumilionowej Polonii mogłoby np. przerosnąć indukcję sztucznie podtrzymywanej przy życiu dzięki rządowym kroplówkom quasiparti - Związku Wypędzonych (BdV), którego członkami stali się… imigranci ekonomiczni i prawnuki wysiedleńców". Nic dodać, nic ująć.

Przypominam, że przed II wojną światową jedne z najbardziej prężnych jednostek Polonii działały na zachodnich terenach Niemiec, które po jej zakończeniu stały się elementem składowym państwa niemieckiego, jakim była RFN.

Rodzi się oczywiste pytanie, co się stało z Polonią, która zamieszkiwała tereny rdzennie niemieckie? Oczywiście część Niemców pochodzenia polskiego została wymordowana w obozach koncentracyjnych, ale pozostali przecież przeżyli. Co się z nimi stało?

Uważam, że odpowiedź na pytanie dlaczego statusu nie przywrócono znajduje się w niezwykle celnej analizie red. Cywińskiego. Jednak ja nadal nie rozumiem dlaczego w zjednoczonej Europie ta ścieżka aktywności społecznej jest zamknięta przed jedną z mniejszości, mającej tak długie i chlubne tradycje? Dzieje się to nie tylko ze szkodą dla samej mniejszości polskiej w Niemczech, ale i dla państwa niemieckiego, które na różnych płaszczyznach staje się uboższe, powiedziałabym nawet, że zamknięte dla obywateli chcących aktywnie uczestniczyć w życiu tegoż państwa.

Pragnę Panią zapewnić, że mniejszość polska w Niemczech doszła do swojego majątku drogą legalną, wypracowała go w pocie czoła, ciężką pracą w ramach obowiązującego wówczas w Niemczech prawa.

W związku z powyższym żadne rasistowskie dekrety nie mogą być respektowane przez państwo, które obecnie mieni się strażnikiem wolności i demokracji. Apeluję, by podjęła Pani ten temat niezależnie od tego czy będzie on podnoszony przez stronę polską. Rząd polski, jak i (niestety) rząd niemiecki chowają głowę w piasek uważając, że sprawy nie ma, że z czasem się gdzieś rozpłynie.

Nie macie racji! Nie rozpłynie się!

Sprawiedliwość wymaga tego, by zagrabione zwrócić. Sprawiedliwość, to nie tylko patrzenie za siebie - w przeszłość, ale przede wszystkim jest to spojrzenie do przodu - w przyszłość. Sprawiedliwość jest lekcją pokory i wskazówką dla przyszłych pokoleń, by żaden inny rząd nie ważył się podjąć działań, które są sprzeczne z podstawowymi prawami człowieka, które godzą w tak podstawową wartość jaką jest WŁASNOŚĆ. Jeżeli takie lekcji nie przerobimy dzisiaj, to oznacza, że jesteśmy współodpowiedzialni za zło wyrządzone w przeszłości.

Nie widzę żadnych racjonalnych przesłanek, na podstawie których obecny rząd niemiecki miałby czuć się spadkobiercą bezprawnego rozporządzenia Hermana Goeringa!

Próba przemilczania tej kwestii kładzie się głębokim cieniem na naszych wzajemnych relacjach i nie może stać się trwałym fundamentem dobrosąsiedzkich stosunków.

Czasami trzeba odwagi, by zmierzyć się z trudną przeszłością. Wierzę, że tej odwagi nie jest Pani pozbawiona.

Jako Polka apel ten składam na Pani ręce..

 

 

 

 

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych