Kolejny Michaił odnowiciel pragnie europeizować Rosję razem z Ukrainą. A wszystko skończy się tak jak zawsze...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Chodorkowski na Majdanie. PAP/EPA
Chodorkowski na Majdanie. PAP/EPA

Wolałbym, by Rosja miała twarz Chodorkowskiego niż Putina. Lepszy bowiem Wielkorus proeuropejski niż Wielkorus sowiecki. Tyle, i aż tyle możemy oczekiwać po Michaile Chodorkowskim, który na kijowskim Majdanie zaprezentował koncepcję nowej starej Rosji. Wielokrotnie powtarzał , jak zaklęcie, zwrot o bratniej Ukrainie złączonej z Rosją. To typowo imperialno-sowieckie określenie, które uwielbiał Breżniew, mówiąc o bratniej Polsce, której ZSRR nigdy nie opuści.

Różnice między braterstwem a przyjaźnią celnie charakteryzował dowcip w czasach PRL. Otóż brata się nie wybiera, a przyjaciela można dobrać sobie samodzielnie. Bezalternatywne braterstwo rosyjsko-ukraińskie, eksponowane przez Chodorkowskiego, to jego deklaracja lojalności wobec kremlowskich Wielkorusów i społeczeństwa kochającego mit imperialnej Rosji. To, że adresatem przemówienia byli Rosjanie, potwierdza początek jego przemówienia. Najpierw zwrócił się do Rosjan, potem do Ukraińców, Tatarów i pozostałych narodowości. Być może był to niezamierzony freudowski błąd, choć sadzę, że Chodorkowski zrobił to świadomie. Przecież to starszy, silniejszy brat chce przytulić biednych Ukraińców sponiewieranych przez zdegenerowaną władzę. Rosjanie nie tylko alfabetycznie występują w mentalności wielkoruskiej przed Ukraińcami. Chodorkowski użalił się nad ofiarami siepaczy Janukowycza, nawet łzę uronił, bo taki duszoszczipatielnyj jest rosyjski człowiek. Potwierdził, że nazistów i nacjonalistów na Ukrainie jest tyle samo, co w Rosji i potępił prymitywną propagandę Kremla.

Równocześnie Chodorkowski złożył ofertę wspólnego marszu do Europy Rosji i Ukrainy. Z jego ust ani razu nie padło zdanie stwierdzające, że Ukraina jest osobnym, suwerennym bytem. Żaden Wielkorus, który ma ambicje polityczne, nie może eksponować podmiotowości, na przykład Ukrainy. Jestem przekonany, że wśród największych oligarchów i siłowników z dawnych KGB i GRU, splecionych w mafijnym uścisku, powstał plan ratowania systemu. Ambitny Michał Chodorkowski, więzień gułagu, prześladowany przez Putina, lecz zawsze wierny syn wielkiej Rosji, doskonale się nadaje, by zastąpić Władimira Władimirowicza. Tym bardziej, że on sam już dzisiaj śpiewa piosenkę Andrzeja Rosiewicza: Michaił, Michaił, ty postroisz nowyj mir. Kiedy Rosiewicz napisał tę piosenkę o Gorbaczowie, śpiewała ją cała Polska. Po takich zakapiorach jak Breżniew, Czernienko, czy Andropow, Michaił Gorbaczow jawił się jako bohater nowego, wolnego świata. Ileż tamten Michaił musiał zmienić, by nie zmieniło się w Rosji nic, i do władzy wrócił wysportowany Stalin przebrany za Putina.

Teraz kolejny Michaił odnowiciel pragnie europeizować Rosję razem z Ukrainą. A wszystko skończy się tak, jak zawsze. Więc możemy zaśpiewać: Michaił, Michaił, ty postroisz staryj mir.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych