Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc podczas jednej z dyskusji zaproponował, aby zastanowić się nad sensem istnienia miejskich rad. Jego zdaniem, to organ mało skuteczny i niepotrzebny.
Coraz częściej w samorządach mówi się o profesjonalizacji miejskich radnych, którzy zdaniem ekspertów, często nie mają zielonego pojęcia o możliwościach działania w okresie wykonywania swojego mandatu.
Jeżeli pokusimy się o wpisanie do internetu haseł: „radny, praca, opinie” to wyskoczy nam szereg linków, które obrazują sposób działania radnych w Polsce. Często brakuje im wiedzy, zbyt wolno reagują na apele mieszkańców, wielokrotnie służą tylko za partyjne maszynki do głosowania, a diety, które co miesiąc pobierają, są zbyt wysokie w stosunku do wykonanej przez nich pracy.
W USA nie ma radnych, którzy nie mają pojęcia o swojej pracy, na radzie narzucających jakieś rozwiązania, które starają się utrudnić działania prezydenta
– powiedział podczas jednej z debat aktualny prezydent Rzeszowa.
Ferenc powołuje się na system, który polega na wyborze przez mieszkańców burmistrza i jego siedmiu zastępców, którzy automatycznie wchodzą w skład i tworzą miejską radę. Zastępcy są zawodowymi politykami i wykonują określone przez burmistrza zadania. W ten sposób zachowany zostaje profil zawodowy stanowiska – co za tym idzie łatwiej jest polityków rozliczać – oraz funkcja kontrolna wobec władzy, bowiem zastępcy mogą wywodzić się z opozycyjnych ugrupowań.
Problem w tym przypadku leży w systemie wyborczym zastępców. W USA poszczególni zastępcy burmistrza wybierani są w różnych terminach, co pół roku. Dzięki temu zachowana jest ciągłość rady, ale również dochodzą dodatkowe koszty wyborcze oraz potrzebna jest bardzo silna mobilizacja mieszkańców, którzy w Polsce nie lubią uczęszczać na wybory. Jedak to wszystko można skorygować na potrzeby polskiego kodeksu wyborczego.
Problem działalności radnych istnieje i warto o nim mówić coraz głośniej w kontekście jesiennych wyborów samorządowych. Każdy z nas powinien pamiętać, że rajcy pobierają często kilkanaście setek miesięcznie z pieniędzy, które łożymy do miejskich budżetów. W Polsce jest 46 790 tys. radnych. Policzmy, że każdy z nich otrzymuje średnio tysiąc złotych diety(w większych miastach nawet 1800 zł),a otrzymamy kwotę blisko 47 mln zł miesięcznie na diety, które blisko połowa z „wybranych” radnych otrzymuje za nic nie robienie.
W tym roku wybory samorządowe odbędą się 16 listopada. Zgodnie z nowym kodeksem wyborczym nastąpią zmiany w wyborach do rad gmin bez prawa powiatu. Radni w tych miejscach będą startować w okręgach jednomandatowych. To już pewien plus, bowiem łatwiej będzie poszczególne osoby rozliczać z ich działalności. Przecież do tej pory w samorządach panuje zasada: jedynka na partyjnej liści zawsze wchodzi do samorządów. Tylko czy jest to uczciwe wobec mieszkańców?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/187580-po-co-nam-radni-biora-diety-nie-dbaja-o-wyborcow-a-zapytani-o-samorzad-nie-maja-bladego-pojecia-jak-dzialac-o-ciekawym-pomysle-prezydenta-rzeszowa