Jeszcze o meczu Polska-Szkocja. "Odnosiłam wrażenie, iż sędzia liniowy ruszał się bardziej niż niejeden z zawodników"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Ostatni mecz polskiej reprezentacji ze Szkocją zapowiadał się interesująco. Z ciekawością  ruszyłam w stronę stadionu narodowego, by być świadkiem na żywo, tego wiekopomnego wydarzenia. Muszę przyznać, iż przebywanie w tłumie rozentuzjazmowanych kibiców podnosi poziom adrenaliny i wiarę w wygraną. Wszyscy, niezależnie od wieku przejawiali solidarność z polską ekipą okazywaną poprzez barwy narodowe w postaci czapek, szalików, czy biało-czerwonych flag na licach. Co ciekawe, kramików z takowym asortymentem w pobliżu nie brakowało. Nawet malowanie twarzy oferowano oddanym kibicom. Oczywiście za opłatą. Ale, czego nie robi się dla dobra zawodników i podniesienia rangi imprezy oraz własnego samopoczucia?

Ochrona od początku sprawnie rewidowała gości meczu, więc muszę przyznać wielkich kolejek z tego powodu nie było. Im bliżej pierwszego gwizdka, tym większy gwar dobiegał z biało-czerwonej kapsuły wypełnionej niemal po brzegi. Mimo, że ciągle pojawiali się kolejni kibice zacięcie poszukujący swoich sektorów, na murawie stanęły obie drużyny a w tle zabrzmiał kolejno hymn gości a następnie „Mazurek Dąbrowskiego”. Później nagła wrzawa, gwizdy okrzyki, czyli absolutny szał, jaki miałam nadzieję zobaczyć i usłyszeć, aby poczuć tę właśnie atmosferę wielkiego meczu.

Po kilku minutach zaczęło się robić małe zamieszanie w pobliskich sektorach i na krzesełkach. Jak się okazało, co niektórzy panowie mieli poważne problemy z czytaniem własnych biletów i pozajmowali niewłaściwe miejsca. Cóż, niektórzy zamiast meczu chwilowo oglądali głowy wstających i siadających gości, tudzież zawzięcie poszukującego właściwego miejsca, obywatela. Jednak nie należy się temu dziwić, większość panów już pierwszą połowę zaczęła w stanie mocno wskazującym, a jak wiadomo, piłeś nie prowadź, nawet na miejsce.

Mecz trwał, i muszę przyznać trwał. Nawet zaczął się ciągnąć. W zasadzie to trudno powiedzieć cokolwiek o jego dynamice, bo odnosiłam wrażenie, iż sędzia liniowy ruszał się bardziej niż niejeden z zawodników. W pewnym momencie nawet nasz bramkarz zastygł w miejscu a kamerzysta za linią boczną wykonywał przy nim wręcz zamaszyste ruchy. Naprawdę, sporo meczy oglądam wiem, co to spalony, mam w domu fana footballu aktywnie grającego, ale to jak wynudziłam się podczas tego, to ludzkie pojęcie przechodzi. Natomiast doszłam do pewnych, być może kontrowersyjnych dla niektórych wniosków. Wiem, dlaczego mężczyźni tak długo wytrzymują nawet na kiepskich meczach. Wszystko dzięki temu, iż są pod silnym, lub jakimkolwiek wpływem umilaczy czasu w postaci procentów. A jak wiadomo wówczas świat wygląda inaczej. Zrozumiałe jest również, dlaczego po meczu ich poziom agresji wzrasta. Wtedy spada poziom alkoholu we krwi i gwałtownie wzrastają hormony stresu a różowe, tudzież biało-czerwone barwy przybierają agresywny odcień. Natomiast z uśmiechem na twarzy, nazajutrz oglądałam memy naszych kibiców relacjonujących pamiętny mecz.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych