Brudziński: Nie zamierzamy występować w roli pożytecznych idiotów, ale będziemy pokazywać błędy obecnej władzy. NASZ WYWIAD

PAP/Jacek Turczyk
PAP/Jacek Turczyk

wPolityce.pl: wojna o Krym zdominowała polskie media i opinię publiczną. PiS zdaje się jakby wyciszony, choć maraton wyborczy w Polsce ruszył. Czy kryzys na Ukrainie oznacza problemy z kampanią dla PiSu?

Joachim Brudziński: Nie sądzę, żeby zachodziła konieczność zmiany taktyki wyborczej. Za chwilę, po kongresie programowym, ruszamy w objazd kraju. Jarosław Kaczyński w ramach spotkań z Polakami będzie przybliżał nasz program. Będziemy w trasie, będziemy wskazywać na różnice, będziemy pokazywać błędy obecnej władzy. Jesteśmy w sporze politycznym z PO, ale ten spór ma podstawy merytoryczne. Nie chcemy się spierać w taki sposób, jaki starała się nam narzucić sama PO i życzliwe dla niej media, czyli na inwektywy i demagogię. Chcemy spierać się na pomysły i program. Polacy doświadczają „dobrodziejstw” obecnej władzy. Nie ma obszaru i dziedziny życia, w której ta władza się nie kompromituje. Najbardziej spektakularną porażką rządu jest kompromitacja dotychczasowej polityki zagranicznej.

 

Zmieniło się nastawienie władzy ws. Ukrainy. Jednak wraz z tą zmianą PiS przestał ostro krytykować Tuska i PO. Nie boicie się, że oddacie pole za bardzo?

Od czasu, gdy PO i Tusk mówią o polityce zagranicznej oraz Ukrainie językiem śp. Lecha Kaczyńskiego i Jarosława Kaczyńskiego, trudno oczekiwać, by PiS krytykował za to rządzących. Szczególnie, że nawet w najostrzejszych sporach, w jakie wpychała nas PO, nigdy nie przenosiliśmy sporów krajowych na sferę polityki zagranicznej. Nie ma niczego nadzwyczajnego, że zmiany retoryki czy optyki postrzegania naszych relacji z Rosją czy stosunku Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego do sytuacji na Krymie nie krytykujemy. Tam, gdzie Tusk mówi o integralności i suwerenności Ukrainy, ma nasze poparcie. To również nasze stanowisko, taka jest polska racja stanu. Oczekiwanie, że skoro nastąpiło jedno wahnięcie w sondażach, więc zaczniemy okładać rządzących ku uciesze Putina i rosyjskiego lobby w Polsce, jest oczekiwaniem naiwnym. Uważamy, że tam gdzie w grę wchodzi interes Rzeczypospolitej i jej bezpieczeństwo, tam Polacy powinni mówić jednym głosem.

 

Jednak w ogóle krytyki PiS-u pod adresem władz to nie zawiesza?

Oczywiście, że nie. Spór jest istotą demokracji. Im szybciej ten spór przybierze formę sporu merytorycznego tym lepiej. Jesteśmy otwarci na drugą stronę. Chętnie usłyszymy, jakiś program w dziedzinie np. służby zdrowia. Czas zakończyć spór, którego twarzą jest Stefan Niesiołowski czy Palikot. Czas przejść do sporu opartego o program i propozycje merytoryczne. Niezależnie od tego, jaką koncepcję przyjmie PO, będziemy mówić Polakom, że jest programowa alternatywa wobec rządów Platformy. Tą alternatywą jest PiS. Oczywiste błędy i zaniechania będziemy wskazywać. Powrót do oceny istoty zmiany polityki zagranicznej Polski jest jeszcze przed nami. Jednak na to trzeba poczekać, aż poziom napięcia na Ukrainie spadnie. Nie zamierzamy występować w roli pożytecznych idiotów, a takich w polskiej polityce nie brakuje, którzy będą wspierali Putina. Dlatego krytycznie oceniamy głosy również z polskiej polityki, że Krym to już sprawa pozamiatana, że on musi być w Rosji, a my zajmijmy się eksportem jabłek czy wieprzowiny. Ten, kto tak mówi, kto sufluje i dzieli Polaków, kto straszy Rosją, jest pomocnikiem Putina.

 

Pana zdaniem kryzys ukraiński to szansa rządzących na wzmocnienie pozycji? A może wręcz ostatnia deska ratunku?

Oczywiste, że zmiana retoryki, ustawienie się w roli ojca narodu przez Donalda Tuska czy Bronisław Komorowskiego, w wymiarze sondażowym może im służyć. Jednak powstaje pytanie o wiarygodność takiej postawy. Chciałbym wierzyć, że jest to rzeczywista zmiana, a nie tylko pewna poza. Jeśli to miałaby być poza, a w tyle rządzący prowadziliby działania niezmieniające naszej polityki, byłoby to dowodem na politykę skrajnie nieodpowiedzialną. Dość szopek propagandowych, wizerunkowych zmian i wolt pisanych nie przez konieczność, ale potrzeby wizerunkowe. Nie chciałbym być jako polski obywatel doświadczony tak niebezpieczną postawą ze strony rządzących.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych