Gdy zaciekłość pozbawia rozumu… Siwiec, Nałęcz, Giertych – trafieni nienawiścią. Polityczna wścieklizna atakuje…

PAP/Jakub Kamiński
PAP/Jakub Kamiński

Rozmaite dureństwa rozprzestrzeniane są od dawna w eterze. Wszak jest jeszcze bardziej pojemny niż papier. Gęstość tych niedorzeczności jednak się nasila, wraz z zapotrzebowaniem politycznym, wraz z prognozami zbliżającej się porażki wyborczej. Oczywiście bardzo istotną rolę w tym teatrze sprzedajnych upiorów i głupawych marionetek odgrywają też osobiste predyspozycje do utraty kontaktu z rzeczywistością, którą oczywiście potęguje nienawiść. Taka najbardziej płaska, bo koniunkturalna.

Wczoraj natrafiłem na wypowiedzi dwóch wybitnych przedstawicieli politycznego cyrku, który pasuje, jak ulał do zdań napisanych powyżej. Tomasz Nałęcz i Roman Giertych wygadywali te same bzdury, jakby na zamówienie. Pewnie partykułę „jakby” można tu całkowicie pominąć, ale niech tam… Obaj ci znani ze swych stałych przekonań politycznych, ale przede wszystkim z jasności umysłu uznali równocześnie, że zgoda Jarosława Kaczyńskiego i PiS na wspólną sejmową deklarację, potępiającą agresję Putina na Ukrainę to tylko takie liche zagranie taktyczne. Kaczyński miał według tych tuzów analityki politycznej skalkulować, że zgoda z Tuskiem przyniesie mu więcej niż kolejny konflikt. To już nie jest nawet śmieszne, przecież to koncert głupoty na dwa głosy. Z którego piętra trzeba upaść wprost na głowę, by wygadywać coś takiego? Wszak to Kaczyński, a nie Tusk zawsze wzywał, by Putinowi patrzeć na ręce, a nie klękać przed jego kłamstwami. To Kaczyński od pierwszych chwil wzywał rząd do aktywności w sprawie Ukrainy.. I teraz, według obu mędrców, gdy tylko Tusk spełnił polityczną wolę szefa PiS, ten miałby głosować za uchwałą, by przypodobać się publiczności? Czy Nałęcz i Giertych jeszcze siebie słyszą, czy już tylko głos swej chorej ambicji lub szmer kończącej się kariery?

Siwca nie słyszałem, ale polegam na informacji naszego portalu. Warto jeszcze raz zacytować – Gdyby nie było histerii związanej z wrakiem, polski premier mógłby zadzwonić do Putina. Za to odpowiada PIS. Czy to zdanie mógłby wypowiedzieć ktoś, kto włada choćby resztkami rozsądku? Czy to jeszcze wściekłość, czy może już wścieklizna?

Wiem, że obłuda tego jegomościa nie ma granic. Nigdy nie zapomnę, jak po pijackiej ekspedycji w Krakowie ów troszczący się tak bardzo o etykę w polityce dziś poseł, a wówczas czołowa postać przy boku prezydenta Kwaśniewskiego odegrał dramatyczną scenę przed dziennikarzami. „Fakt” lub „Superekspres” zamieścił zdjęcie leżącego na podłodze Siwca. Zrobione podczas uroczystości wręczania państwowych odznaczeń. Zamiast powiedzieć cokolwiek, na przykład o chwilowej niedyspozycji lub chorobie, zaczął pleść bzdury o wielkim przemęczeniu towarzyszącym ciężkiej pracy w Kancelarii Prezydenta. A wiem od znajomego, który pracował wtedy na krakowskim lotnisku, że nasz bohater poprzedniej nocy nie mógł wsiąść bez pomocy do służbowego helikoptera. A gorzałą jechało na pół Balic. Dlaczego o tym przypominam? Bo wiem, że zarazki wścieklizny są bardzo oporne. Są także alkoholoodporne. Gorzałka mi nie dziwna, ale postawa pijusów – owszem.

 

 

 

 

 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Uwaga!

Promocje na ciekawe książki wSklepiku.pl!

Zniżki sięgają nawet 90%!

SPRAWDŹ SAM!

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.