Czy rzeczywiście Tusk zdoła trwale odbudować poparcie dla swojej formacji, prezentując relatywnie twarde stanowisko wobec kryzysu ukraińskiego?

PAP/EPA
PAP/EPA

Czy rzeczywiście, jak głosi dość powszechna opinia, Donald Tusk zdoła trwale odbudować poparcie dla swojej formacji prezentując relatywnie twarde stanowisko wobec kryzysu ukraińskiego? Czy - jak twierdzi dr Maliszewski - zmiana retoryki  przez Tuska wytrąca jednak miecz z ręki Kaczyńskiego?

Krótkoterminowe zyski władzy są bezdyskusyjne. Tusk zaskoczył prawie wszystkich swoją zdolnością do kolejnej wolty. Korzystając ze swojego głównego atutu - niemal całkowitej osłony medialnej, zwłaszcza w wymiarze telewizyjnym - założył kolejną maskę, wiedząc, że nikt nie przywoła jego poprzedniej retoryki. Już nie buduje przyjaźni z Putinem, teraz razem z zachodnimi przywódcami ostrzega przed KGB-owską ekipą na Kremlu. Jest wszędzie, nie schodzi niemal z ekranuów telewizorów, i nic dziwnego, że zbiera sondażowe punkty.

Jednocześnie jednak względnie twarde stanowisko wobec Rosji unieważnia jedną z głównych linii antyopozycyjnej retoryki. Już nie będzie można straszyć PiS-em jako partią wojowniczą w stosunkach międzynarodowych, choćby dlatego, że to linia Kaczyńskiego okazała się słuszna, i to ona została podjęta zarówno przez Platformę, jak i przez Zachód. Owszem, obóz władzy już przekonuje, że Tusk jest dziś słuchany na Zachodzie, bo wcześniej udowodnił, że nie jest "rusofobem" i nie ma wobec Moskwy żadnych uprzedzeń. To jednak argument dość słaby przede wszystkim dlatego, że istotą sporu o Rosję pomiędzy PO a PiS była sama natura współczesnej Rosji, a nie gotowość do wykonywania takich czy innych manewrów. Rosja jest taka, jak ją opisywała opozycja, a nie taka, jaką ją widzieć chciała władza.

Każde unieważnienie istotnej różnicy pomiędzy PO i PiS dziś działa na korzyść opozycji. To proste: po 8 latach rządów Platformy w społeczeństwie musi pojawić się tęsknota za zmianą (już ją widać), tym bardziej, że negatywne skutki rządów obecnej władzy dotknęły bezpośrednio miliony Polaków. A więc jeżeli mamy dwie wielkie partie, to ta nieobciążona władzą będzie niesiona falą społeczną. I tylko sięgnięcie nadzwyczajne straszaki mogłoby ją zatrzymać. Ale straszaków coraz mniej, a teraz kolejny, "antyrosyjski", "wojenny", upada na naszych oczach.

Najciekawsze pytanie brzmi: czy obnażenie prawdziwej twarzy Rosji wpłynie na społeczne emocje wokół Smoleńska? Zauważmy, że medialny obóz władzy starannie omija ten, fundamentalny dla niego, problem. Nic dziwnego, cóż bowiem mogą powiedzieć? Że Rosja może dziś zachowywać się jak państwo zbójeckie, a wówczas, w 2010, nie mogła? Ale problem tego dysonansu wróci. Im mocniejszymi słowami ludzie w rodzaju Adama Michnika opisują współczesną Rosję, tym bardziej podważają swoją linię w sprawie 10/04. Oczywiście, społeczne emocje wokół tej sprawy są już dość dobrze utwardzone, i o duże przesunięcia może być trudno, ale kto wie.

Nie mniej ciekawi mnie, czy Moskwa odpowie Tuskowi jakimś niemiłym gestem za jego zaangażowanie. Wydaje mi się to prawdopodobne, ale być może na Kremlu dostrzegają to, co i my? A więc fakt, że Tusk działa w sprawie Ukrainy jedynie względnie mocno; to twardość tylko na tle tego, co widzieliśmy w ostatnich latach. To wciąż bardzo daleko do pełnego wykorzystania potencjału naszego kraju na arenie międzynarodowej. Może Moskwa uzna, że nie złamał cichego porozumienia?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych