Gerhard Schroeder. Wprost z kanclerskiego fotela zanurzył się w rynsztoku. On pierwszy wystawił i wystawia nadal świadectwo moralności Putinowi. Za miliardy srebrników

fot. Kremlin.ru
fot. Kremlin.ru

Tak. To on. Gerhard Schroeder, pierwsza ze znanych postaci politycznych sprzedał się Putinowi w całości, wrzucił swą kanclerską przeszłość do kloaki i oddał swój dalszy los w rosyjskie ręce. Ale nie tylko to. To on pierwszy rozpoczął oficjalnie i po cichu wprowadzać i rozprowadzać despotę z Kremla po europejskich „salonach”, przyklaskując mu przy każdej okazji i zapewniając, że Europa długo czekała na takiego przywódcę Rosji.

Nie powstrzymały go przed wygłaszaniem takich opinii ani liczne pojedyncze morderstwa dokonywane na przeciwnikach Putina, ani rzeź Czeczenów, ani akty terroru dokonywane przez służby Putina w Bujnaksku, Moskwie, Wołgodońsku, Pieczatnikach, w których zginęło kilkaset osób. To właśnie te zamachy stały się pretekstem do napaści na Czeczenię i miały usprawiedliwić rosyjskie dywizje bezpardonowo mordujące także ludność cywilną. Napad na Gruzję też niczego nie nauczył ani Schroedera, ani też jego głupawych i równie sprzedajnych naśladowców.

Schroeder w ostatnich chwilach swego kanclerskiego urzędowania postąpił, jak skończony łajdak i polityczna szumowina. Wykorzystał bowiem swój urząd do zapewnienia sobie wspaniałego bytu po zakończeniu politycznej kariery. Na kilka tygodni przed odejściem podpisał bowiem w imieniu Niemiec umowę z Rosją o wspólnej z nią budowie rurociągu dostarczającego gaz do Niemiec. Ów rurociąg zwany Gazociągiem Północnym, ułożony pod dnem Bałtyku omija Ukrainę, Polskę i inne kraje nadbałtyckie jest kwintesencją politycznej myśli tandemu Putin – Schroeder. Radosław Sikorski, jeszcze jako minister obrony w rządzie Marcinkiewicza, słusznie wówczas ogłosił, że jest to nowy pakt nawiązujący do tradycji układu Ribbentrop – Mołotow. Później oczywiście zdanie zmienił, bo wiedział, że kontynuując wywód nie miałby żadnych szans u Tuska. A Schroeder, ledwo zamknął drzwi za urzędem kanclerskim, zatrudnił się u Putina w firmie, którą jako kanclerz współtworzył.

Schroeder ostro przeciwstawiał się niegdyś amerykańskiej interwencji w Iranie, ale w sprawie najazdu Putina na Gruzję i obecnego na Krym podziela w pełni zdanie swego pracodawcy. Jest jego sługą, pucybutem, a zapewne i tajnym doradcą. Ludzi bez charakteru, jakichkolwiek ambicji, sprzedajnych i podłych jest w dzisiejszej polityce pod dostatkiem. Schroeder jest jednak prekursorem tej politycznej tandety, obalającym wszelkie bariery wstydu. Zasłużył w pełni na tytuł pierwszego łachmyty Zachodu na przełomie XX i XXI wieku.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych