Cimoszewicz: jestem prawnikiem międzynarodowym, dla mnie agresja jest najpoważniejszym przestępstwem

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Włodzimierz Cimoszewicz uważa, że Władimir Putin nie jest w stanie oszukiwać świata, ale „oczywiście dość skutecznie jest w stanie zastraszyć”. Odnosząc się do reakcji Zachodu na to, co dzieje się na Krymie, postkomunista zaznacza:

Jeśli rzeczywiście ktoś myśli, że już jest pora na to, żeby się cieszyć z tego, że nie zaatakowano całej Ukrainy, że nie ma prób podziału Ukrainy, to to jest oczywiście błąd. Dlatego, że logika rozwoju tego typu operacji jest taka: jeżeli wykonałem bezpiecznie pierwszy krok, to zachęca mnie to do zrobienia drugiego.

Senator wskazuje, że „dokonano agresji i trzeba się agresji sprzeciwiać”.

Konsekwentnie, jednoznacznie. Bez wrogości, ale również bez pozostawiania wątpliwości co do tego jakie jest nasze stanowisko

- tłumaczy, a na pytanie, jak daleko można w reakcji pójść precyzuje:

W moim przekonaniu to zależy od tego czy Rosja jest skłonna do wycofania się i do zmian, czy nie. Dzisiaj jest czas na konsekwencje natury politycznej i dyplomatycznej.

Od razu jednak zaznacza, że do reakcji militarnej nie powinno dojść nigdy.

To jest bez sensu, bo nikomu nie chodzi o wojnę. Natomiast to jest czas, w którym byłoby dzisiaj mądrze ze strony Rady Europejskiej, gdyby stwierdziła wyraźnie, że jeżeli Rosja nie zaniecha agresji to będą konsekwencje ekonomiczne

- tłumaczy Cimoszewicz.

Polityk lewicy wskazuje, że świat ma możliwości oddziaływania ekonomicznego na Moskwę:

Pamiętajmy o tym, że proporcje potencjału ekonomicznego świata demokratycznego i Rosji są jak 20:1. Rosja jest silna wojskowo, bo ciągle jest to mocarstwo atomowe. Ale Rosja jest słaba ekonomicznie. W ogromnym stopniu zależy od eksportu swoich surowców energetycznych. I tutaj jest pole, w którym można formułować różne rzeczy. Chociażby jedno - gdyby dzisiaj Rada Europejska zadeklarowała, że przyspiesza negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi na temat umowy o wolnym handlu, czego konsekwencją byłoby odblokowanie eksportu amerykańskiego gazu do Europy, to już byłoby bardzo znaczące. Rosja natychmiast odczułaby konsekwencje.

Pytany o to, czy można mówić, że Władimir Putin jest szalony czy oderwany od rzeczywistości, Cimoszewicz wskazuje:

Jeśli by tak bardzo uważnie przeanalizować jego konferencję - to była jedna z rzadkich ostatnio okazji, żeby go wysłuchać - to nie rysuje dobrego obrazu. Masa nonsensów, masa stwierdzeń nielogicznych, niespójnych i tak dalej. To było trochę poruszające. (...) Od luzu, ironii, sarkazmu, po słabo kontrolowaną wściekłość. Natomiast jedno jest, w moim przekonaniu, pewne - w nim tkwi jakiś rodzaj kompleksu na punkcie Stanów Zjednoczonych, a w konsekwencji także NATO. On reaguje niezwykle agresywnie i podejrzliwie.

Relacjonując swoje spotkanie z prezydentem Rosji Cimoszewicz wskazuje:

Tam oczywiście był miłym gospodarzem. Muszę powiedzieć, że był bardzo otwarty. Padały także trudne pytania, na które odpowiadał - jak się wydawało - z autentyczną wolą poważnej odpowiedzi. (…) A tutaj (na konferencji – red.) opowiada, że mundury można kupić w sklepie. Czołgi i samoloty pewnie też...

Włodzimierz Cimoszewicz wskazuje również, że USA grają w tej sytuacji niezwykle ofensywnie jak na partię demokratyczną.

No to jest oczywiste, to jest rok wyborczy to raz, ale nie chciałbym tylko dawać jakiegoś takiego trochę cynicznego wyjaśnienia. Myślę, że Obama bardzo boleśnie odczuł porażkę jego polityki resetu z Rosją. To był autentyczny gest przyjaźni wyciągniętej ręki i dostał na odlew, bo Putin uznał to za demonstrację słabości

- wyjaśnia polityk.

I dodaje:

Jestem prawnikiem międzynarodowym, dla mnie agresja jest najpoważniejszym przestępstwem. Do tego to ma miejsce w sąsiedztwie Polski w Europie, ja uważam że na to trzeba reagować serio.

Odnosząc się do słów śp. Lecha Kaczyńskiego, który w Tbilisi w 2008 roku mówił: "Dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze być może Polska" Cimoszewicz tłumaczy:

Ja mimo wszystko nie odczuwam zagrożenia militarnego dla nas, chociaż np. nie bagatelizowałbym sprawy Krymu ze względu na możliwe konsekwencje wobec takich krajów jak Estonia czy Łotwa, gdzie jest duża mniejszość rosyjska. Nie formułujmy tutaj aż tak radykalnych prognoz. Ale prawdą jest, że Rosja jako w sumie trochę schyłkowe mocarstwo jest w pewnym historycznym okresie - który może trwać kilka, kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt lat - podwyższonego ryzyka. Bo to jest państwo, które nie godzi się subiektywnie z tym, co się z nim rzeczywiście dzieje.

KL,Rmf24.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych