Komentowanie cudzych felietonów to przeważnie strata czasu, więc rzadko to czynię. Ale trudno się oprzeć, gdy ilustrują szersze społeczne zjawiska.
Daniel Passent kieruje się w „Polityce” starą zasadą felietonowej sztuki i z wdziękiem uroczego starszego pana przeskakuje z tematu na temat. Zaczyna się od potępienia Macieja Marosza, który w „Gazecie Polskiej” zagląda w życiorysy profesorom przypominając, że byli niegdyś ormowcami. Potem płynnie przechodzi do kpin z europosła PO Jacka Protasiewicza szydząc z jego przepychanek z niemieckimi służbami celnymi. Kończy wyrokiem na całą „nową inteligencję”, której przykładami mają być bohaterowie rozmaitych incydentów: Jan Rokita, Sławomir Nowak, Adam Hofman, agent Tomek i posłowie PiS, który wozili się kiedyś na cypryjskim meleksie.
Przeciwstawia tę grupę, prostacką i nieobytą, inteligencji starej. Nie precyzuje o kogo chodzi, ale cechą starej inteligencji ma być znajomość nazwisk Sławomira Mrożka i… Krzysztofa Teodora Toeplitza.
Redaktor Passent może sobie narzekać na kogo chce. Niemniej jego nieco poplątany wywód wydaje mi się wielce charakterystyczny.
Choć na co dzień kocha PO, a nienawidzi PiS, tym razem w ataku szczególnej szczerości pozwala sobie na połączenie obu tych grup w jedną nienawistną tłuszczę, która po 1989 roku zyskała nieuprawnione wpływy. Nie raz i nie dwa Passent żalił się na niesprawiedliwość losu. Towarzystwo już nie rządzi, a w każdym razie nie takie jak kiedyś i nie w tym stopniu co kiedyś. Ale pomysł żeby opisać tę frustrację przy pomocy takich pojęć jak stara i nowa inteligencja wydaje się szczególnie zabawny.
Rokita starą inteligencją przykładowo nie jest. Jej wybitnym przedstawicielem jest za to Passent siostrzeniec i wychowanek Jakuba Prawina. Generała brygady, który wraz z wieloma innymi członkami socjety przybył do nas podczas wojny ze wschodu. Ten wojewoda olsztyński, szef misji wojskowej w Niemczech, wiceprezes NBP itd. itp., pewnie nie zdzierał osobiście paznokci, ale obracał się w takim gronie z pewnością. Spotykał się z nimi zapewne w dużych poakowskich mieszkaniach. To on uczył nas wszystkich po wojnie dobrych manier. Dzisiaj tę rolę przejął krewniak.
Nie jestem zwolennikiem mechanicznego podziału na genetycznych patriotów i ich równie genetycznych wrogów. Za dużo widziałem wyjątków w obie strony. Daniela Passenta chciałbym oceniać wyłącznie za to, czego sam dokonał, a nie za krewnych. Niemniej nasuwa się jedna uwaga: każdy może skorzystać z okazji aby w domu powieszonego nie szczebiotać o sznurze. No ale Passent uważa takie szczebioty za przywilej ludzi z towarzystwa właśnie.
I to być może więcej mówi o Polsce niż socjologiczne analizy.
P. S. Nie pisałem o sprawie Jacka Protasiewicza, bo na tle zdarzeń na Ukrainie wydawała mi się błaha. Teraz napiszę. Można tej postaci nie lubić, ale chyba za łatwo uznaliśmy, że niemiecka wersja zdarzeń decyduje o losie polskiego polityka. Nawet tak bardzo zaangażowanego w budowę niemieckiej Europy.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Uwaga!
Promocje na ciekawe książki wSklepiku.pl!
Zniżki sięgają nawet 90%!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/187234-lekcja-daniela-passenta-kim-jest-w-dzisiejszych-czasach-stara-inteligencja-czy-to-na-przyklad-nie-ci-ktorzy-w-latach-50-zdzierali-innym-paznokcie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.