Trudno, żeby Putin traktował poważnie Kerryego, któremu bardziej niż na Ukrainie, a może i bardziej niż na pozycji USA, zależy na... zmianie stosunku Rosji wobec Iranu.
Jeśli Władymir Putin tak szanuje decyzje Stalina w sprawie Abchazji oraz Osetii Południowej, to nie powinien podważa decyzji Chruszczowa w sprawie Krymu. Wskazuje to na wyraźny brak konsekwencji. Oczywiście, poza jedną: przy każdej okazji wyciągamy zaborczą pięść i co się tylko da, zgarniamy pod siebie. Taka jest od stuleci postawa Rosji, oczywiście jeśli rekonstruować ją na podstawie faktów i zaszłości, a nie pokrętnych, często wzajemnie sprzecznych deklaracji Kremla.
W tzw. wolnym świecie brak dziś niestety polityków na miarę Ronalda Reagana czy Margaret Thatcher. Brakuje osoby zdolnej z dostateczną mocą popatrzeć Putinowi w oczy i powiedzieć: Basta! Dość! Ani kroku dalej! Zamiast tego wciąż tylko słyszymy zapowiedzi „bardzo poważnych sankcji”. Ale o samych sankcjach raczej niewiele, a już o konkretnych działaniach wobec rosyjskiej agresji – ani słowa.
Trudno, żeby Putin traktował poważnie Kerryego, któremu bardziej niż na Ukrainie, a może i bardziej niż na pozycji USA, zależy na... zmianie stosunku Rosji wobec Iranu. Z kolei grono polityków Unii, wsłuchując się w słowa Miedwiediewa, który odpowiedzialność za przelaną na Ukrainie krew przypisuje obecnej władzy, szuka alibi dla niepodjęcia działań, nie dostrzegając, że nie tylko politycznie się kompromituje, ale i zachęca drapieżcę do kolejnych aktów przemocy.
W Polsce nadzwyczajnie ożywiła się zdecentralizowana partia Rosji. Przestrzegając przed groźnymi skutkami jakiejkolwiek realnej pomocy dla Ukrainy, jej rzecznicy straszą III wojną światową, twierdząc jednocześnie, że Krym należy się Rosji jak psu buda. I solennie zapewniając, że otrzymawszy ten łakomy skrawek ziemi, obecny lokator Kremla więcej już agresywnych ruchów z pewnością nie wykona. Skąd czerpią taką pewność? Ba, to ich słodko-gorzka tajemnica.
Gnuśnej cywilizacji Zachodu, wypatroszonej z tradycyjnych wartości przez demoliberalne ideologie lewicy, potrzeba dziś wizjonerów i strategów politycznych na miarę prezydenta Reagana czy premier Margaret Thatcher. A zważywszy na metodyczne i długofalowe rządy Putina, który zręcznie zapewnił sobie praktyczne jedynowładztwo na dwie dekady (1999 – 2020), prawdziwych mężów stanu w miejsce obecnych frontmenów sceny Euroatlantyckiej potrzeba nie od dziś, lecz od przedwczoraj. Tymczasem zamiast Reagana, Thatcher, Kennedyego czy generała Pattona mamy w zamian wciąż nowych licznych kandydatów na Chamberlaina.
*
Dlaczego tak się dzieje? To niestety również nasza wina. Formalna demokracja, a dziś właściwie już mediokracja wyprana z wartości, grozi osunięciem się w miękki totalitaryzm, przed czym we właściwym czasie ostrzegał Jan Paweł II. Dzieje się tak, ponieważ wiara w procedury zamiast w Boga oraz zręcznie aplikowany (przez system edukacyjny i media) mętlik pojęciowy skutecznie wyłączają instynkt samozachowawczy. Inżynieria społeczna majstruje przy naturalnych wspólnotach, takich jak rodzina i naród, systemowo niszcząc więzi międzyludzkie, przestrajając człowieka z duchowości na zewnątrzsterowność, wreszcie upowszechniając różne formy degeneracji. A wszystko to, w kuszącym opakowaniu, z metką kolejnej wersji nowoczesności.
Propaganda zagłusza rozsądek, odbiera zdolność do samodzielnej oceny i nasila odruch stadny. Niestety, co drugi z nas nie uczestniczy w wyborach, a gdy już nawet idziemy z kartką do urny, to głosujemy głupio, odruchowo, tchórzliwie. Zamiast zapobiegliwego gospodarza, który przejąłby się Polską i Polakami, wybieramy, a to miłego Moskwie internacjonała, a to wyświeżonego dla Brukseli Europejczyka w pierwszym pokoleniu, a to skwapliwego miłośnika Waszyngtonu, który w przeciwieństwie do prawdziwych Amerykanów wstydzi się zadać partnerom podstawowe pytanie polityczne: What’s in it for me? A co ja z tego będę miał?
Fakt, że czasami naprawdę nie ma na kogo głosować. No, bo niby ten jest nasz, ale przecież nawet z daleka widać, że z niego skończony głupek, lizus, intrygant, karierowicz, dworak... Jednak mimo to idźmy do wyborów i wybierajmy, ale róbmy to naprawdę sensownie. Bo następnej okazji możemy już nie dostać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/187142-ronald-reagan-potrzebny-od-zaraz-brakuje-osoby-zdolnej-z-dostateczna-moca-popatrzec-putinowi-w-oczy-i-powiedziec-basta-dosc-ani-kroku-dalej