Analiza Stratforu: "Rosja wciągnie Ukrainę w swoją orbitę, a rosyjskie siły będą rozlokowane wzdłuż polskiej granicy"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Rosja stara się odbudować swoją potęgę. Gdyby Zachód wciągnął Ukrainę w swoją strefę wpływów, Rosja czułaby się bezbronna, to też Kreml będzie się koncentrował na zyskaniu kontroli nad Ukrainą, zanim postanowi dalej rozszerzyć strefę wpływów - pisze Stratfor.

Opublikowana we wtorek analiza Stratforu, dotycząca intencji Rosji w odniesieniu do Ukrainy i całego regionu, to w dużej mierze powtórka prognoz sformułowanych przez George'a Friedmana, założyciela tego amerykańskiego ośrodka badawczego, w książce "Następne 100 lat. Prognoza na XXI wiek".

Friedman stawia w książce tezę, że po okresie chaosu i osłabienia Rosja stara się odbudować swoją imperialną pozycję, choć podyktowane jest to w większym stopniu poczuciem zagrożenia niż wolą ekspansji.

Przełomowym momentem w rosyjskiej historii był dla Moskwy okres, gdy po upadku Związku Radzieckiego Ukraina zaczęła się zbliżać do Zachodu.

Pomarańczowa rewolucja to okres, w którym dla Rosji definitywnie skończył się postzimnowojenny świat. Rosjanie uznali, że Stany Zjednoczone usiłują wciągnąć Ukrainę do NATO, przygotowując tym samym scenę, na której ma się dokonać dezintegracja Rosji

- napisał Friedman w wydanej w 2009 roku książce.

W jego ocenie już wtedy Moskwa zaczęła - powoli i stopniowo - realizować strategię umacniania swoich wpływów na terytoriach należących niegdyś do Związku Radzieckiego. I taki jest plan działania Kremla na następną dekadę - uważa szef Stratforu.

Punktem zapalnym będzie (w XXI wieku), wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, zachodnia granica Rosji

- napisał Friedman.

Rosja nie jest w stanie w najbliższych dekadach odzyskać statusu globalnego mocarstwa, ale zrobi wszystko, by stać się potęgą regionalną.

A to oznacza zderzenie z Europą

- prognozuje Stratfor.

Europa zaś nie rwie się do żadnej próby sił, ponieważ mimo istnienia Unii Europejskiej nie jest wystarczająco zintegrowana i spójna, a Niemcy - oddzielone od Rosji sporym buforem - znajdują się teraz w wygodnym położeniu, w którym wolą się skoncentrować na swojej polityce gospodarczej.

UE nie chce konfrontacji z Kremlem również dlatego, że jest uzależniona od rosyjskich surowców energetycznych "jak od heroiny".

Niemcy i Europa Wschodnia są głęboko zależne od rosyjskiego gazu. Jeśli dodać inne jej surowce, Moskwa może wywierać na Europę znaczącą presję

- ocenia Stratfor.

Rosja jest teraz zamożniejsza niż dawniej i wykorzysta znaczną część swoich środków, by tworzyć wokół siebie strefy buforowe. Pierwszym etapem będzie "uzyskanie de facto kontroli" nad takimi krajami, jak Ukraina.

Następnym - stworzenie kolejnej warstwy zależnych państw-buforów, poza dawnymi granicami Związku Radzieckiego

- prognozuje Friedman.

Kolejny etap konsolidowania jej wpływów

polegać będzie - jak zawsze w przypadku Rosji, która robiła to od dawna - zapobieganie powstawaniu antyrosyjskich koalicji

- czytamy w "Następnych stulatach".

Rosja wciągnie zatem Ukrainę w swoją orbitę, a

rosyjskie siły będą rozlokowane wzdłuż polskiej granicy. Stanie się to - jak sądzę - w połowie drugiej dekady XXI wieku

- napisał Friedman w swejksiążce.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych