1. Wczoraj światowe agencje doniosły o gwałtownej ucieczce inwestorów zagranicznych z rosyjskiej giełdy, co skutkowało spadkiem kursów akcji wielu spółek zarówno tych z sektora finansowego (banków) jak i energetycznego (spółek naftowych i gazowych).
Te spadki były tak głębokie, że w ciągu zaledwie paru godzin z moskiewskiej giełdy wyparowało około 2 bilionów rubli czyli ponad 55 mld USD, a więc o blisko 5 mld USD więcej niż Rosja wydała na wyjątkowo kosztowne igrzyska olimpijskie w Soczi (szacunkowy koszt ich organizacji jest określany na około 50 mld USD).
Ponieważ inwestorzy zagraniczni kontrolują blisko 70% rynku akcji na moskiewskiej giełdzie, to ich dalsza ucieczka może rzeczywiście doprowadzić do znaczącej utraty wartości wielu rosyjskich surowcowych gigantów.
2. Wraz z wycofywaniem się inwestorów zagranicznych następuje dewaluacja rosyjskiego rubla i żeby zapewnić jaką taką stabilność rosyjskiej waluty, bank centralny tego kraju wydal tylko w ciągu wczorajszego dnia na interwencje walutowe około 10 mld USD.
Oczywiście nadzieja, że rubel będzie dewaluował się bez końca jest płonna, poza tym bank centralny Rosji dysponuje rezerwami szacowanymi na blisko 500 mld USD więc jego potencjał stabilizujący rosyjską walutę, jest ciągle olbrzymi.
Mimo tej potężnej wczorajszej interwencji CBR rubel przez cały dzień się osłabiał (spadek jego wartości o około 10%), a przed kantorami zarówno tymi ulicznymi jak i bankowymi ustawiały się długie kolejki, tak ogromne było zapotrzebowanie na zagraniczne waluty (głównie amerykańskie dolary).
3. Jest jeszcze jeden aspekt niepokojów na rynkach finansowych negatywnie skutkujący dla systemu bankowego, ale także budżetu Rosji.
Otóż próbując osłabić tempo ucieczki kapitału zagranicznego z Rosji, CBR podniósł podstawowe stopy procentowe aż o 150 punktów bazowych (z 5,5% do 7%).
Skala tej podwyżki jest rzeczywiście szokująca, bowiem w normalnych warunkach ruchy stopami procentowymi banku centralnego odbywają się po 25 maksymalnie 50 punktów bazowych, w tym przypadku więc reakcja była aż 6-krotnie większa.
To oczywiście oznacza gwałtowne podrożenie pieniądza w rosyjskim systemie bankowym, a banki komercyjne natychmiast podnoszą oprocentowanie oferowanych kredytów dal firm i ludności.
Wreszcie gwałtownie rosną koszty obsługi rosyjskiego długu, oprocentowanie rosyjskich 10-letnich obligacji poszybowało do blisko 9%, co przy wynoszącym blisko 600 mld USD rosyjskim zadłużeniu, ma także swój ciężar gatunkowy.
4. Wprawdzie jeden dzień takich negatywnych tendencji na rosyjskich rynkach finansowych to oczywiście za krótki okres, żeby zrobiło to jakieś wrażenie na prezydencie Putinie i jego najbliższych doradcach.
Ale nawet gdyby te niepokoje na rynkach finansowych trwały w Rosji dłużej, to nie powinniśmy mieć specjalnych nadziei, że mogą one wpłynąć na zmianę sposobu postępowania prezydenta tego kraju.
Co więcej wydaje się, że tego rodzaju konsekwencje dla rosyjskiej giełdy, dewaluację rubla, podniesienie stóp procentowych w systemie bankowym, wreszcie podniesienie kosztów obsługi rosyjskiego długu, to wszystko prezydent Putin brał pod uwagę decydując się na aneksję Krymu i inne destabilizujące działania wobec Ukrainy.
Skoro był on gotowy w ciągu zaledwie kilku dni zmarnotrawić w odbiorze światowej opinii publicznej pozytywne oceny zorganizowanej w Soczi olimpiady, to zapewne nie przestraszą go omówione wyżej finansowe koszty.
Być może dopiero wprowadzenie sankcji, które selektywnie uderzyłyby w interesy wspierających go rosyjskich oligarchów i wysoko postawionych urzędników, a także w majątek samego Putina szacowany na około 70 mld USD, mogą przywieść rządzących na Kremlu do jakiegoś opamiętania.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/187087-putin-nie-zwaza-na-koszty-byc-moze-dopiero-sankcje-moga-przywiesc-rzadzacych-na-kremlu-do-jakiegos-opamietania
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.