Wypadki na Ukrainie znowu przyspieszają. Putinowska Rosja pokazuje swoje prawdziwe oblicze także tym, którzy wcześniej zamykali na nie oczy, z powodów politycznych czy osobistych. Także tym, którzy pędzili przepraszać za spaloną budkę pod ambasadą i za to, że Polska chciałaby nareszcie odzyskać wrak i czarne skrzynki tupolewa.
Putin pójdzie na wszystko - może wywołać napięcia na Krymie, wykorzystać Flotę Czarnomorską. Moim zdaniem on realizuje konsekwentnie to, co zaplanował
- mówił już w listopadzie 2013 roku na antenie RMF FM rosyjski politolog Andriej Piontkowski.
- Na początek wykręcił ręce Janukowyczowi. Prowadzi nie blokadę, ale ekonomiczną agresję przeciw Ukrainie, a Unia Europejska milczy. Unia nie rozumie, co się dzieje, a to decydujący moment. Ten geopolityczny wybór zdecyduje nie tylko o losie Ukrainy, ale także Rosji. To ma kolosalne znaczenie także dla Europy. Boję się, że Europie brakuje i woli, i intelektu, by to zrozumieć i postępować twardo
– uprzedzał Andriej Piontkowski.
Powiedzieć dziś zatem, że rząd Donalda Tuska w ostatnich dniach musi wykonywać największą w swych dziejach woltę polityczną, to mało. Oczy muszą dziś przecierać ze zdziwienia także czytelnicy „Gazety Wyborczej” czy widzowie TVN24 i TVP Info, bo przecież nawet te najbardziej mainstreamowe media muszą dziś w pocie czoła i co najważniejsze – w trybie superpilnym odwoływać wszystko, co dobrego wcześniej o Putinie pisały i mówiły. Narracja jest oczywista – wcześniej był „normalnym, rozsądnym przywódcą”, a dziś „zwariował i żyje w innym świecie”.
Warto więc - by nie fundować sobie rzeczywistości Orwellowskiej, w której za chwilę okaże się, że wszystko było odwrotnie niż było i że to Platforma, PSL, SLD i Ruch Palikota „od zawsze” toczyły z Rosją przebiegłą grę, a PiS podporządkowywał się jej na każdym kroku – przypomnieć sobie, jak wyglądała Polska i świat, zanim Janukowycz nie zaczął mordować manifestantów, a Putin nie rozpoczął militarnej agresji na Ukrainę.
Przypominam więc fragmenty wspomnianego wyżej wywiadu, jakiego RMF FM udzielił przed trzema miesiącami rosyjski politolog. I żeby była jasność – doceniam woltę rządu Tuska i jego kilka stanowczych pod adresem Rosji wypowiedzi. Trudno jednak nie dostrzec, że Putinowskiego golema ta władza, jak żadna inna wcześniej, sama sobie wyhodowała. W imię własnych, partykularnie rozumianych interesów: kasiorki, wypasu i świętego, postkomunistycznego spokoju, w PRL zwanego „małą stablilizacją”, dziś –indolencją i naiwnością. Oto fragmenty listopadowego wywiadu:
RMF FM: Jakie będą skutki tego, że po incydencie przed rosyjską ambasadą Rosja zażądała przeprosin i otrzymała więcej niż chciała od polskich władz?
Andriej Piontkowski: To już zależy od polskiego społeczeństwa, wyborców. Tusk wybrał linię pełnego uniżenia przed Moskwą i nie może już zawrócić. Powiem panu więcej - że w uświadomionych rosyjskich kręgach panuje przekonanie, że jeżeli Tusk zachowałby się w sposób, który nie spodoba się Moskwie, to mogą go skompromitować. Chociażby upubliczniając jakieś protokoły rozmów po katastrofie smoleńskiej, które byłyby zabójcze dla jego pozycji w Polsce. Moim zdaniem Breżniew z większym szacunkiem rozmawiał z Gomułką, z Gierkiem, a tym bardziej z Jaruzelskim, niż Putin z Tuskiem.
RMF FM: Jeszcze dwa, trzy tygodnie temu prozachodni ukraińscy politolodzy twierdzili, że Rosja całkowicie przegrała batalię o Ukrainę, że Ukraina idzie na Zachód. Teraz ukraiński prezydent Wiktor Janukowycz jeździ do Putina i mamy impas. Nie wiadomo czy dojdzie do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE.
A.P.: Putin pójdzie na wszystko, by zerwać to porozumienie. Będzie działał nie tylko wobec Ukrainy, ale także w Europie, ma tam masę możliwości wpływu na sytuację. Moskwa nie chce tej umowy i nie z żadnych powodów ekonomicznych, ale z politycznych i psychologicznych. To byłby symboliczny koniec wszelkich iluzji o zbudowaniu imperium, euro-azjatyckiego związku i kolosalnie wpłynęłoby to na wewnętrzną sytuację w Rosji. Zapisany w umowie europejski wybór Ukrainy uniemożliwia utrzymanie systemu "putinizmu" w Rosji. Jeżeli Ukraina wybiera Europę, dąży tam i jest to sukces, to nanosi to śmiertelne uderzenie ekonomiczno-politycznemu systemowi Putina.
Putin gotowy jest na wszystko, ale co konkretnie może zrobić teraz, kiedy decyduje się sprawa ukraińska?
Uważam, że on już wystraszył Janukowycza, wykręcił mu ręce. Straszył go wykorzystaniem jego kryminalnej przeszłości, informacji o kontach w zachodnich bankach, czy też bezpośrednią groźbą fizycznej rozprawy. Czymkolwiek mógł go wystraszyć - macie w końcu do czynienia z bandyckim państwem (Rosją - przyp. red.). Putin pójdzie na wszystko - może wywołać napięcia na Krymie, wykorzystać Flotę Czarnomorską. Moim zdaniem on realizuje konsekwentnie to, co zaplanował. Na początek wykręcił ręce Janukowyczowi. Prowadzi nie blokadę, ale ekonomiczną agresję przeciw Ukrainie, a Unia Europejska milczy. Unia nie rozumie, co się dzieje, a to decydujący moment. Ten geopolityczny wybór zdecyduje nie tylko o losie Ukrainy, ale także Rosji. To ma kolosalne znaczenie także dla Europy. Boję się, że Europie brakuje i woli, i intelektu, by to zrozumieć i postępować twardo, by zrezygnować ze sprawy Tymoszenko i podpisać umowę z Ukrainą.
Czy uzależnianie podpisania umowy stowarzyszeniowej od zgody Ukrainy na de facto uwolnienie byłej premier Julii Tymoszenko było błędem?
Oczywiście nie można uzależniać losu milionów Ukraińców od losu jednego człowieka. Może to cyniczne, ale z punktu widzenia Tymoszenko, dla niej byłoby lepiej, gdyby Ukraina podpisała umowę stowarzyszeniową. Potem Unia Europejska będzie mieć dziesiątki różnych sposobów, by wymusić jej uwolnienie. To głupi błąd, Europa stała się zakładnikiem swojego żądania i jestem prawie pewien, że to część gry Moskwy, która wpływa na europejskie stolice, by te żądały uwolnienia Tymoszenko. Boję się, że Europa tego błędu nie będzie wstanie naprawić.
Prorocze słowa. Czas pokaże, czy tylko w części, czy w całości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/187047-rosyjski-politolog-juz-kilka-miesiecy-temu-przestrzegal-przed-pelnym-unizeniem-tuska-wobec-moskwy-i-wojna-na-krymie