Michnik: „Ogarnia nas gniew, kiedy obserwujemy imperialną agresję polityki wielkorosyjskiej”. Sakiewicz: „Od tygodni widać było przygotowania do interwencji”

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Adam Michnik - niczym Dzwon Zygmunta „Gazety Wyborczej” - odezwał się w sprawie konfliktu na Ukrainie.

Podziw i gniew towarzyszą nam w tych ponurych i pełnych napięcia godzinach. Podziwiamy rozumny umiar, determinację oraz zmysł odpowiedzialności ukraińskiego społeczeństwa i władz. I ogarnia nas gniew, kiedy obserwujemy imperialną agresję polityki wielkorosyjskiej w stosunku do Ukrainy

– pisze redaktor naczelny „GW” na pierwszej stronie swego periodyku.

Oburza nas i brzydzi pełna kłamstw, hipokryzji i buty retoryka nie tylko rosyjskich polityków, dyplomatów i propagandystów. W polskiej pamięci odżywają dawne obrazy. Szef MSZ Radosław Sikorski zauważył, że "Rosja nigdy nie najechała na Polskę, tylko zawsze 'przychodziła z pomocą' mniejszościom narodowym i religijnym"

– zaznacza Michnik.

I dodaje:

Spoglądając dziś na Krym, zdominowany przez rosyjskich żołnierzy i uzbrojonych krymskich separatystów, trudno nie wspomnieć innego polityka, który równie gorliwie troszczył się o swoich rodaków gnębionych cudzoziemskim butem. W 1938 roku Adolf Hitler deklarował konieczność ochrony przez III Rzeszę "10 mln Niemców żyjących w państwach położonych przy ich granicach", czym wywołał radość Niemców sudeckich i dał sygnał do kampanii propagandowej przeciw Czechosłowacji.

Michnik podkreśla, że demokratyczna i niepodległa Ukraina ma w Polsce wiernych i niekoniunkturalnych przyjaciół.

Władze państwa polskiego słusznie podkreślają potrzebę solidarności międzynarodowej i słusznie o nią zabiegają. Polska opinia publiczna winna zachować chłodny umysł i nie ulegać emocjom. Musimy postępować twardo, ale racjonalnie. Pamiętajmy bowiem: wielkorosyjska buta Breżniewa, która doprowadziła do agresji na Afganistan, spowodowała zarazem, że to w Afganistanie podczas tej haniebnej wojny łamało sobie zęby sowieckie imperium

– pisze Michnik, przewidując, że Ukraina może być początkiem końca Putina.

Obszerny komentarz dotyczący sytuacji na Ukrainie opublikował również redaktor naczelny „Gazety Polskiej Codziennie” Tomasz Sakiewicz.

Wielu analityków przekonywało, że Rosja nie ma żadnego interesu w rozpętaniu kolejnej wojny, bo jest na to za słaba gospodarczo zależy jej na dobrych związkach z Zachodem, nie chce wykopać historycznej przepaści pomiędzy narodem swoim i ukraińskim. Wreszcie, że stan armii tego kraju nie pozwala Moskwie na otwartą wojnę

- pisze w „GPC” Sakiewicz.

Jak zaznacza, to wszystko byłoby prawdą, gdyby rosyjskie władze były emanacją demokratycznego wyboru dojrzałego zachodniego społeczeństwa.

Ale dzisiaj tamtejsze władze są emanacją KGB-owskich elit, które dały Władimirowi Putinowi ogromne pole działania, ale pozbędą się go bez ceregieli, gdy będą widziały lepsze rozwiązanie

– zauważa publicysta.

Od kilku tygodni widać było przygotowania do interwencji rosyjskiej na Ukrainie. Miękka interwencja odbywała się za pomocą ustanowionych tam władz, które masakrowały zwolenników demokracji. Alibi do niej zaś dawali wszyscy, którzy maniakalnie doszukiwali się w ukraińskiej rewolucji śladów UPA, Bandery i faszystów

– dodaje Sakiewicz.

JKUB/”GW”,”GPC”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych