Decyzja Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej o odmowie sfinansowania filmu "Smoleńsk" Antoniego Krauzego jest wyrazem nowej cenzury. Odwoływania się do procedur i opinii ekspertów nie można traktować serio.
W sferze filmu mamy mecenat korporacyjny z kluczową rolą samych filmowców. Ta formuła mecenatu miała gwarantować to, że nie powróci cenzura a la PRL. Powstała w dobrych intencjach, ale mecenat w tym kształcie działa dobrze jeśli respekt dla kultury i sztuki filmowej góruje nad interesami i sympatiami politycznymi tych, którzy decydują.
W przeciwnym razie mecenat sprawowany przez samych twórców niczym nie różni się od decyzji pojedynczego cenzora. Wielka szkoda, że mecenat korporacyjny przekształcił się w zwykły prymitywny mechanizm oligarchiczny. To absolutnie niedopuszczalne, że członkowie komisji nie kryli wrogości wobec nieżyjącego Prezydenta. Cenzura wróciła zatem w innym kształcie.
To sami filmowcy cenzurują filmowców kosztem kultury i dobra publicznego. Oczywiście wszystko dzieje się pod presją obozu rządzącego i ludzi, którzy blokują dostęp prawdy o Smoleńsku do masowego obiegu kultury. Trzeba też powiedzieć o innych skutkach tej decyzji. To początek końca mecenatu korporacyjnego skoro środowisko filmowe samo odbiera mu legitymację.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/186939-nowa-cenzura-i-koniec-mecenatu-korporacyjnego-srodowisko-filmowe-samo-odbiera-mu-legitymacje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.