Podczas konferencji prasowej posłowie Wojciech Szarama i Grzegorz Tobiszowski poinformowali, że Śląska Rada Regionalna PiS ocenia negatywnie pracę Zygmunta Łukaszczyka na stanowisku Wojewody Śląskiego. Informacje o objęciu przez byłego wojewodę funkcji w Kompanii Węglowej traktujemy jako potwierdzenie, że konkursy na stanowiska publiczne pod rządami są tylko formalnością. Parafrazując byłego polityka PO Zbigniewa Chlebowskiego poległego przy okazji afery hazardowej – to jest na 90% załatwione.
Zygmunt Łukaszczyk pełnił funkcję Wojewody Śląskiego od 2007 r. Zgodnie z programem politycznym PO ograniczył do minimum funkcję kontroli nad działalnością samorządu a szczególnie samorządu Województwa Śląskiego. Kompromitacja Koleji Śląskich i dramatyczna dezorganizacja dojazdów do pracy mieszkańców naszego regionu nie wywołała reakcji wojewody – chociaż media opisywały liczne naruszenia prawa tak przy tworzeniu podmiotu Koleje Śląskie jak i manipulacji finansowych na styku Inteko i Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągowe.
Nie widać także zainteresowania wojewody aferą w śląskim oddziale NFZ, zakończoną niedawno dymisją dyrektora. Jedna wielka katastrofa czyli remont Stadionu Śląskiego także nie wzbudziła poważnej reakcji. Nie słychać o zaangażowaniu wojewody w sprawę sprzedaży szpitala w Tychach należącego do samorządu województwa.Jednak czasem wojewoda Zygmunt Łukaszczyk potrafi szybko reagować. Tak było gdy unieważnił uchwałę rady miejskiej Świętochłowic o wystąpieniu z Górnośląskiego Związku Metropolitalnego z dnia 28.12.2013 r. No ale wtedy chodziło o uratowanie stołka partyjnego kolegi Prezydenta Świętochłowic Dawida Kostempskiego, prezesa GZM. Gdy wojewoda Zygmunt Łukaszczyk obejmował urząd, planował dokończyć prace nad ustawą metropolitalną, zbudować tor Formuły 1, zatrzymać w województwie miliony złotych z mandatów kierowców przyłapanych przez fotoradary i reaktywować loterię Karolinka. Kolejny projekt ustawy metropolitalnej stanowiącej już mocno nieświeżą kiełbasę wyborczą śląskiej PO od wielu lat nie uzyskał akceptacji rządu.
To dowód braku komunikacji wojewody z premierem Tuskiem i poważnego traktowania naszego regionu przez władze PO. Opowieści o sukcesach wojewody w interwencjach przeciwko klęskom żywiołowym (brak prądu, trąby powietrzne, katastrofa kolejowa pod Szczekocinami) mają taką wartość jak sfinansowany z pieniędzy publicznych dodatek do „Polska Dziennik Zachodni” pt.”Wojewoda na posterunku” z 2011 r.. Dodatek otwiera zdjęcie ubranego w służbowy polar wojewody, pochylającego się - wraz z kandydującym na prezydenta Bronisławem Komorowskim - nad mapą w okresie powodzi.
Zarządzał, organizował akcje ratownicze i pomocowe (...). Nie ma wątpliwości, że to on, jako pierwszy, wziął sprawy w swoje ręce. Konsekwentnie i skutecznie.
- głosi podpis przy fotografiach w dodatku.
Ten propagandowy bełkot mógłby uchodzić za dobry marketing w czasach Edwarda Gierka, podobnie jak zdjęcia utrzymane w klimacie czynu społecznego za PRL.Wojewoda Zygmunt Łukaszczyk nawet nie próbował nawiązać do swoich wybitnych poprzedników jak Michał Grażyński czy Józef Rymer. Jedynym śladem po wojewodzie będzie kontynuowany zapewne bal charytatywny w gmachu Urzędu Wojewódzkiego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/186909-odwolany-wojewoda-slaski-nie-byl-grazynskim-zgodnie-z-programem-politycznym-po-ograniczyl-do-minimum-funkcje-kontroli-nad-dzialalnoscia-samorzadu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.